Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2008, 13:19   #14
Maciass0
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Bratomir czekał na przyjście jego chlebodawcy, co prawda szykowała się poprawa życia tego nędzarza, jednak Bratomir bał się nie zmiernie tego co będą musieli robić. Do tego jeszcze specjalnie Samon dorzucał mroczną powłokę całego zadania ponieważ nie mówił nic na temat wyprawy, walki. Kazał jedynie przyjść pod mury. Ale poszedł pokornie Bratomir tak jak rozkazał urzędnik. Nie miał co do roboty, a w podróży może jeszcze coś skleci w nową opowieść, wiersz bądź inne tego typu dzieło.

Teraz stali koło Samona, który przyszedł wyjaśnić całe zadanie. Urzędnik zaczął o wyprawie do innego ludu. Znaleźć jakąś kobietę. Zapewne kogoś bardzo ważnego. To naprawdę będzie trudna wyprawa.

"Mamy ruszyć na południe? Z tego co wiem to w lasach wilcy czychają na ciała ludzkie i kuńskie. Przecia to jeno droga na śmierć. Niepotrzebna walka. Śmierć w paszczy zwierza" - myślał Bratomir o całym przedsięwzięcie.

Potem Samon mówił o broni. Ten kto nie miał broni to na lewo i dostanie miecz, miecz.... a może topór? Bratomir miał stary wysłużony topór do obrony przed zwierzem, kiedy to mieszkał jako pustelnik w lesie i nie raz musiał przeganiać precz niechcianych gości jego szałasu uplecionego z drzewa, mchu i gałęzi.

"Czas zamienić topór stary na młody. Stare tępe na nowe ostre" - myślał

- Samonie - odezwał się starym głosem Bratomir - wezmę topór nowy zamiast ostrza. Laskę możesz mi obić co by bardziej była wytrzymała, a może masz jeszcze ziółka, które mogą nam pomóc w drodze?

Więc przeszedł Bratomir na lewą stronę tak jak kazał Samon. Wyjął zza pasa stary topór i położył go na ziemi.

- Oto moja stara broń, teraz będzie oddana w dobre ręce. Jest już tępa a i wchodzi na niego starość. (rdza)

Potem drużyna przeszła do stodoły, gdzie mieli spędzić noc przed wyprawą. Samon kontynuował rozmowę, a gdy urzędnik skończył mówić o wyprawie Bratomir uniósł ręcę i wymówił ciężkim bassem:

- Czy walcząc ze złem trzeba sprzymierzyć się z Ładą? I czy zło trzeba pokonać złem? Powiadam wam gdy będziemy z nią walczyć będziemy tacy sami! Trzeba ją przekonać aby była miła... Bo jam miły dla każdego i nawet uderzyć nie potrafię człeka.

Bratomir wziął kubek z miodem i uniósł jeszcze raz ręce i powiedział głośno do wszystkich zgromadzonych:

- Jam jest Bratomir, dziad nad dziady i nędzarz nad nędzarzami. Bajarz skruszony i szukający miłości na świecie...

A potem gdy już wypili większą ilość miodu Bratomir zaczął opowiadać baje

Witolf był to człowiek nadzwyczajny: przeszłość wiedział, teraźniejszość rozumiał, przyszłość zgadywał. Królowie do jego rady i woli stosowali się. On przebywał na swoim statku morze od brzegu do brzegu świata prędzej, niżeli kto mógł przez Niemen przeprawić się. Rozmawiał z księżycem i znał nieskończenie wiele gwiazd po imieniu. Miał konia nazwanego Jodź, na którym wiatry wyprzedzał. Pałacem jego była głowa owego konia; przez jedno ucho wchodził, przez drugie wychodził.

Kiedy u pewnego króla biesiadował, koń Witolfa zszedł się na błoni z klaczą królewska, która miałaż podobne przymioty: ale bogowie nie chcąc, aby rodzaj takich olbrzymich zwierząt rozmnażał się, przykryli ich dwiema, górami, pnącymi się jedna na druga. Witolf z rozpaczy oddalił się ze dworu tego króla i kiedy powracał z wojskiem na zawojowanie jego królestwa, trafił pod tąż górą na smoka Pukisa, z którym walcząc pokonał go i niezmierne skarby zabrał. Wreszcie pojednał się z królem tamecznym, gdyż oba czarownikami byli.
 
Maciass0 jest offline