Tajemnicza Wyspa
Nad wyspą krążyły chmury burzowe, które zwiastowały śmierć. Tego dnia miejsce miała niewyobrażalna tragedia. Samolot lecący do Sydney rozbił sie na plaży wyspy, o której jeszcze nikt nie słyszał. Co spowodowało wypadek? Przecież samolot nie mógł sobie ot tak spaść na ziemię! Był dobrze zbudowany i nie miał żadnych usterek. A więc co...?
Leżycie nieprzytomni w śpiworach(prócz Marka Jerghy). Pierwszy obudził się
Johann, lecz tego nie okazywał. Usłyszał on kroki blisko siebie. Otworzył szerzej oczy i zobaczył chudego mężczyznę w podziurawionej, skórzanej kurtce. Miał on krótkie, złote włosy. Gdy
Johann się poruszył, mężczyzna to zauważył i podbiegł do niego.
-
Hej, ty żyjesz! - zauważył, a następnie krzyknął -
Chłopaki on się obudził!!!
Ludzie, którzy grzali sie dotychczas przy ognisku podbiegli do śpiworów i zgromadzili wokoło ocalonego. W następnej chwili było słychać jęki. To
Edward cierpiał z bólu. Z jego ramienia wystawał kawał metalu przypominający raczej olbrzymią igłę. Jeden z osobników w białym stroju i o czarnych włosach do ramion podszedł do niego i rzekł:
-
Chodź ze mną. Zajmę się tobą.
Po czym chwycił za lewy róg śpiwora i zawołał mężczyznę, który wyglądał dokładnie jak on. Tamten chwycił drugi róg, uśmiechnął sie i oboje zaciągnęli
Edwarda do namiotu z liści.
-
Chodź z nami, ogrzać sie i coś zjeść! - zaproponował blondyn z włosami do ramion. Wszyscy razem tam poszliście. Po drodze przyjrzeliście się plaży:
Przy ognisku siedział brunet w podartym garniaku. U boku miał pistolet i walizkę. Nie było widać na nim zbyt wielu ran, tylko cięcie na prawej dłoni i czole.
-
Przedstawiam wam Marka. Umiał się o siebie zatroszczyć, tak więc nie jest zbyt ranny... A tak w ogóle, to jak wy się nazywacie? - zapytał się ten sam co zaproponował odpoczynek zaczynając jeść kiełbaskę.
W namiocie bliźniacy okazali się lekarzami. Wycięli metal, obandażowali i usztywnili rękę
Edwardowi.
-
Nie przemęczaj się. Oczywiście możesz chodzić po plaży, ale ani kroku w dżunglę! Nie wiadomo co możemy tam znaleźć. - powiedział jeden.
-
A teraz jesteś wolny! Do zobaczenia! - rzekł drugi i pomógł wyjść, po czym wrócił do innych rannych.