Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2008, 13:14   #96
Cyrus
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
Kyle miał tylko chwile na podjęcie decyzji..
Stanowczy i szybki ruch ręki, Kyle rozmył się w cieniu, błyskawicznie obiegając policjantów. Jego katana rozcinała powietrze, było słychać towarzyszący temu świst ale to była tylko sekunda, nie więcej.
Rozległ się ostrzegawczy krzyk Gwen - Padnij!- ale policjant nie zareagował w porę.
Zrobił krok ku Kristoferowi celując w niego bronią, jego obojętne oczy patrzyły na wszystko jak przez mgłę.
Nagle na jego szyi pojawiła się cienka, czerwona, pozioma linia.
Bezwładne ciało opadło na kolana, następnie padło przodem do ziemi oddzielone od głowy, która teraz leżała jakiś metr od reszty policjanta.
Kyle ruszył na kolejnego policjanta ignorując Gwen celującą do niego z broni palnej. Dała radę nawet oddać celny strzał ale pocisk ledwo musnął ciało zabójcy nie robiąc na nim żadnego wrażenia. Znalazł się obok następnego policjanta.
Kolejne ciało padło tuż obok pierwszego, rozcięte na pół.
Po ostrzu spływały krople krwi kolejnych dwóch ofiar assamity.
"Nie było innego wyjścia.. taki jest mój zawód."
-To było konieczne.. - tylko tyle był w stanie powiedzieć, żadne sensowne wytłumaczenie nie przyszło mu do głowy ale czuł, że właśnie to miał zrobić.
Spojrzał na pełną przerażenia, zaskoczenia i odrazy twarz młodej wampirzycy.
W oczach Gwen mógł dostrzec żal i smutek, spojrzenie pełne wyrzutu i zrezygnowania. Powolnym krokiem podeszła do niego. Pistolet wypadł jej z ręki.
Odepchnęła go swoją ręką w geście rozpaczy. Kyle mógł uniknąć ręki bezproblemowo, ale z jakiegoś powodu nie zrobił tego, nie widział takiej potrzeby. Młoda wampirzyca niemiała żadnych szans aby wyrządzić mu krzywdę. Niestety mylił się mocno. Przeklinał swoją intuicję która zawiodła go ponownie tego wieczoru. To był podstęp. Zabójca zdał sobie z tego sprawę gdy dostrzegł na jej twarzy triumfalny uśmiech i poczuł przeraźliwy ból wewnątrz swego ciała. Paraliżujący i doprowadzający do szału, nieznośnie palący jego wnętrze. Na ciele assamity pojawiły się pęcherze po oparzeniach, jego rany były ogromne, pierwszy raz tej nocy znalazł się na krawędzi istnienia. Popełnił poważny błąd niedoceniając tej smarkuli.
Zostało mu tylko trochę krwi i siły ale postanowił przeznaczyć ją na zemstę. Pomimo ran, bólu i braku sił wyprowadził desperacki cios mieczem chcąc zabrać kolejne istnienie. Miecz sięgnął celu i powinien zabić ale wampirzyca znów zakpiła z niego. Przygotowała się na taką ewentualność zwiększając odpowiednie atrybuty mocą krwi. Pomimo tego broń wcięła się głęboko w jej ciało powodując rozległą ranę. Wampirzyca była równie blisko śmierci jak i on, czuł to. Miał dość sił aby zadać kolejny, ostateczny już cios ale stało się coś nieoczekiwanego. Poczuł upływ krwi z jego ciała, tej ostatniej drobinki która w nim była. Nie przez jakąś ranę tylko bezpośrednio z jego ciała, na odległość. To był Kristofer, ostatnia myśl przebiegła przez jego umysł po czym ogarnęło go zmęczenie. Jego umysł zapadł się głęboko w ciało. Opadł na ziemie, suchy jak wiór. Wiedział, że nie przebudzi się dopóki ktoś nie nakarmi jego spragnionej bestii, duszy i ciała.
Gwen obejrzała się do tyłu. Była bardzo słaba, ledwo żywa. Miała tylko śladowe ilości krwi w sobie. Jej ojciec spił krew i z niej, wiedziała o tym. Patrzała na niego jak doczołgawszy się do pierwszego policjanta łapczywie pił krew z martwych ale wciąż jeszcze ciepłych tętnic szyjnych, jednocześnie wpatrując się w swoją córkę pełnym nienawiści wzrokiem.
Młoda wampirzyca dostrzegła kołek leżący tuż obok swego ojca… ale niemiała już sił na walkę. Dopadła ją rezygnacja, już ją nie obchodziło co Kristofer jej zrobi.
Sekundę później padł strzał z broni palnej, pocisk trafił prosto między oczy Kristofera odrzucając jego ciało do tyłu. Gwen odwróciła się, strzał padł od strony radiowozu. Coś z niego wypełzło i czołgało się w śniegu w stronę postrzelonego wampira. Młoda wampirzyca próbowała się przyjrzeć co to było. Na początku nie rozpoznawała kształtu… a może i rozpoznawała ale nie chciała tego do siebie dopuścić. Dopiero gdy Milly dotarła już do ciała Kristofera i z rozmachem wbiła kołek w jego serce Gwen rozpoznała ją. Tak, to była Milly, cały czas w swojej piżamie ale z tą różnicą, że miała teraz kolor krwi. Cała była pokryta krwią. Lecz nie to było najgorsze, mała wyglądająca na szesnastolatkę wampirzyca miała obcięte obydwie nogi tuż przy miednicy. Poruszała się czołgając po ziemi wijąc się niczym obrzydliwa glista. Jej włosy wcześniej puszyste teraz były przylizane gładko do jej głowy, posklejane krwią. Makabryczna istota spojrzała się na Gwen.
- No dobra, resztę musisz zrobić ty. Powiem ci co. Otwórz i odpal jeden z samochodów stojących na poboczu, mam nadzieję, że kradłaś już kiedyś samochód. Następnie wyciągnij z bagażnika radiowozu lodówkę i napij się krwi, powinno tam jeszcze trochę zostać a podejrzewam, że masz mało. Następnie przenieś ciało Kristofera i tego assamity i wrzuć do bagażnika skradzionego wozu. Następnie udamy się do mojego schronienia bo świt już blisko. A jutro będziemy zadawać pytania… sobie nawzajem i im. A teraz do dzieła… acha i jeszcze jedno, ty będziesz musiała prowadzić.
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?

Ostatnio edytowane przez Cyrus : 04-05-2008 o 13:32.
Cyrus jest offline