Starzec rozejrzał się uważnie po zadymionym wnętrzu karczmy szybko taksując wzrokiem obecne osoby. Pijani awanturnicy, jakiś kupiec, strażnicy po służbie i tajemnicza postać w kącie, czyli nic specjalnego. Można by powiedzieć, że typowa karczma w dużym mieście.
Usiadł wraz z pozostałą dwójką przy wolnym stoliku.
Samael szybko przeszedł do konkretów, pytając właściciela o jedno z ogłoszeń z gazety, którą nabył przed karczmą. Tiberius ochoczo się do niego przyłączył, zasypując krasnoluda gradem pytań, po czym z pretensją w głosie zwrócił się do zakapturzonej postaci w rogu sali. Człowiek obserwował to wszystko z rosnącym zdziwieniem. Nie dał jednak nic po sobie poznać. - Podaj mi to samo wino, które pije wielmożny Gerthan.
- A stać cię na nie? - krasnolud był ostrożny, starzec nie wyglądał na osobę przy kasie, a on nie miał zamiaru dopłacać do interesu. - Bądź spokojny. - starzec sięgnął do torby i po chwili po stole potoczyły się dwa złote krążki. Krasnolud chwycił je i sprawdziwszy zębami, że ma w ręku prawdziwe złoto, rozjaśnił swe oblicze. - Już przynoszę.
Starzec odwrócił się do swoich nowych znajomych. - Fach Tiberiusa jest oczywisty, a czym Ty się zajmujesz Samaelu, skąd pochodzisz i co Cię sprowadza do tego miasta? Nie ukrywam, że nigdy nie widziałem kogoś takiego, jak Ty. Na pewno masz ciekawą historię do opowiedzenia.
Starzec rzucił jeszcze okiem na tajemniczą postać w kącie. "Trzeba będzie z nim porozmawiać." |