Zbigniew Sarnecki podniósł się z miejsca i przeprosił, kierując się ku wyjściu. Normalnie sprowokowałby tym samym przynajmniej kilka niezadowolonych spojrzeń, jednak nie tym razem – przez zajścia poprzednich minut nikt nawet nie zwrócił uwagi na jego zachowanie. Przeszedł więc między rzędami foteli na widowni – bowiem do gabinetu dyrektora łatwiej było się dostać tą drogą niż przez kulisy – mijając kilka osób siedzących na widowni.
Jedną z tych osób była Amelie, która nie zwróciłaby żadnej uwagi na mężczyznę, gdyby nie jeden fakt: w ręce niósł on rozłożoną kartkę, na której dole zauważyła mały szczegół – podpis „U.O.”… Choć może tylko wydawało jej się przez zaaferowanie sprawą róży i „przygód” na próbie? A jeśli nawet dobrze widziała, to co to znaczyło?
Dziewczyna, zatopiona w myślach, nie zauważyła nawet, że biegnie w jej stronę Jules, uśmiechając się:
- Salut! Chyba mamy chwilkę przerwy. Tyle się dzisiaj dzieje! Widziałaś to wszystko z Saint-Leon’em? Nie wiem, co bym zrobił na jego miejscu… Ale jedno jest pewne – temu dowcipnisiowi zza sceny mocno się dostanie.
W tym momencie dostrzegł różę w rękach Amelie.
- A to co? Czyżbyś miała wielbiciela? Zbyszek jednak niczego nie świadom szedł dalej, w poszukiwaniu dyrektora. Tak jak się spodziewał, znalazł go siedzącego w swoim gabinecie, ze stertą dokumentów na biurku.
Gdy tylko Pierre Garron, elegancki mężczyzna w średnim wieku, dostrzegł gościa, bez żadnych wstępów czy powitań zdjął okulary i spytał krótko:
- Tak?
W tym samym czasie stojący na scenie mogli usłyszeć kilka stuków z góry – to Fanfan biegł po krętych kładkach, między linami podwieszającymi dekoracje. I w tej pogoni wydawało mu się, że dostrzegł kilka razy czarny, lekki płaszcz…
Lecz nagle stanął, zatrzymawszy się tuż przed Founier’em, innym z pomocników Balzacka. I to zdecydowanie tym, z którym najmniej chciałby się spotkać. Ciężka ręka mężczyzna mocno złapała Fanfana, a mina mówiła, że chodzi o coś poważnego.
- Więc to kolejny twój żałosny dowcip? O, nie, tym razem miarka się przebrała!
__________________ Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit! |