Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 09:00   #39
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Kwintesencja briońskiej arystokracji... Dwa szakale... Niech ich..."
Eryk nie potrafił zrozumieć, skąd w obu pseudo-sekundantach tyle nienawiści do Augusta. Już prędzej był w stanie zrozumieć Estalijczyka, szalejącego z powodu zawiedzionej miłości...
Chociaż, w zasadzie, też nie potrafił zrozumieć...
Nienawiść nienawiścią, a honor - honorem...
Czemu nie wyjść na ulicę i szlachtować bezbronne dzieci? Niewielka różnica...
Głos Francois wyrwał go z rozmyślań.
- ...mnie przerażało, że jak August zginie, ślub mi się odwlecze w nieskończoność. Niezbyt szlachetnie, co? Aż się boję dać wyraz uldze - dotarło do niego.
- Szczery, aż do bólu - uśmiechnął się, mimowolnie, Eryk. - Jak zawsze. Ale nie dziwię ci się...
Poklepał Francois po ramieniu. Mimo pewnej różnicy wieku ich przyjaźń była wyjątkowo trwała. A siostra Augusta była pięna...
- Leticia to prawdziwa zagadka - dodał Francois po chwili.
Eryk tylko skinął głową.

Droga do rezydencji de Bariesów upłynęła w zasadzie w milczeniu. August nie bardzo nadawał się do konwersacji.
- Trzeba będzie użyć dużo lodu - powiedział Francois, patrząc na puchnący policzek swego przyszłego szwagra.
August wybełkotał coś. Co pewnie miało znaczyć, że ma lód i go zastosuje...

Leticia wydawała polecenia z zimną i tylko blada twarz i oczy rzucające błyskawice świadczyły o jej wzburzeniu. Gdyby wzrok mógł zabijać, to brioński cmentarz wzbogaciłby się o dwa nowe nagrobki. Chyba, ze Francois zażyczyłby sobie pochówku w rodzinnym grobowcu.
August pożegnał się. Obaj odwzajemnili ukłon.
- A Was Panowie zapraszam. Na chwilkę.
Leticia podążyła przodem nie czekając na zaproszonych.
- Nie sądzę, by nas chciała zaprosić na śniadanie - powiedział prawie bezgłośnie Francois.
- Albo porozmawiać o pogodzie - odrzekł tak samo cicho Eryk.
Wymienili spojrzenia pełne zrozumienia i ruszyli za Leticią.

Reprymenda, jakiej im udzielono, była krótka, treściwa i pełna wyrzutów. Erykowi oberwało się bardziej. I nawet nie było szans, by odpowiedzieć...
Bo chociaż są sprawy, o których można lub nawet należy poinformować czyjąś żonę, to pojedynki do nich nie należą...

Do rezydencji ciotki Gwenn dojechali w milczeniu. Dopiero gdy powóz się zatrzymał Eryk powiedział:
- Jeśli naprawdę chcesz wziąć ten ślub - powiedział bardzo poważnie - to musimy porozmawiać... Spotkajmy się za chwilę... - przerwał uświadomiwszy sobie, że pewnie za chwilę czeka go przeprawa z ciotką...
- Spotkajmy się za dwie godziny u "Misia". W razie czego czekaj na mnie chwilę... Może nawet dłuższą... Teraz czeka mnie mała rozmówka...
Francois, choć z oczu patrzyła mu ciekawość, skinął tylko głową.
- Poczekam... - powiedział.
Z jego tonu jasno wynikało, że chodzi nie tylko o czekanie w "Misiu"...

Wzrok ciotki nie wyrażał nic...
- Słucham Cię młody człowieku. Opowiedz mi o spotkaniu z wdową Chenier - głos był na pozór spokojny...
"Duchowi memu dała w pysk i poszła" - pomyślał Derrick, nie zamierzając się jednak dzielić z ciotką tym przemyśleniem...
- Mój urok osobisty zdecydowanie na nią nie podziałał - powiedział spokojnie, przypominając sobie krótką rozmowę w saloniku.
- Pani Chenier otwarcie stwierdziła, że nie jest zainteresowana kimś w moim wieku - to już była nadinterpretacja - i że jej pasierb nie zdoła się jej pozbyć w taki sposób.
Słowa pani Chenier nie zostały dokładnie powtórzone, ale ich sens - raczej tak...
 
Kerm jest offline