Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2008, 17:31   #43
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
-Na czym to ja skończyłem?- spytał mag, wychodząc z świątyni.
Nie była tak źle. Cread mógł nawet zaryzykować stwierdzenie, że było dobrze. Bardzo dobrze. Szan Thar zaprosił ich do wewnętrznych komnat. I to na całe trzy dni. Trzy dni! Przez ten czas zdążą spenetrować przybytek wzdłuż i wszerz. Jeśli dobrze pójdzie, to zlokalizują „kondensator wiary”, zniszczą go lub wykorzystają do własnych potrzeb. Przyjmując oczywiście, że energia wyznawców trafia do hipotetycznego zbiornika. Równie dobrze zamiast kondensatora w przedsięwzięciu można było wykorzystać swoisty most sferowy.
Nie zagłębiając się w treść dekretu lorda Ao, teorię planarnych przesunięć i metody konstrukcji magicznych zbiorników, różnica między mostem sferowym a kondensatorem wiary była banalnie prosta. Każdy człowiek był w stanie otworzyć most sferowy, przez który mógł przekazywać informacje oraz energię do innych sfer. Choć klerycy nie zdają sobie z tego sprawy, to robią to codziennie podczas modłów. Oczywiście, bez odpowiedniego treningu i magicznych formuł (lub potężnego odbiorcy) most był zbyt mały, by mógł dać spodziewany efekt. Wiele świętych relikwii jest mostami sferowymi, ułatwiającymi komunikację z bóstwem. Gdyby kapłani użyli mostu (czyli po prostu modlili się bezpośrednio do swego bóstwa) to nie byłoby szans na odzyskanie energii. Z drugiej strony, musiałoby modlić się naprawdę wiele osób, by wywołać „cud”.
Ale to było niemożliwe. W takim wypadku modlitwy wiernych skierowałaby się wprost do Mystry. Oczywistym jest, ze tak się nie działo.
W takim wypadku jakichś przedmiot musiałby się zamienić w most, który przekierowałby modły do Talosa.
Lub w zbiornik, który zachowałby w sobie wiarę, by można ja było wykorzystać w chwili potrzeby.
W przeciwieństwie do mostu, zbiorniki nie występowały naturalnie. W każdym razie nie w tym kontekście. W chwili, gdy śmiertelnicy zaczynali w coś wierzyć (bohatera, świętość drzewa, spisek) energia ich myśli, zamiast przez most sferowy udać się do bóstw, za pomocą Pierwszej Materialnej trafiała do odbiorcy. W ten sposób ludzie stawali się bogami, drzewa- świętymi miejscami bóstw, a wymyślone spiski stawały się realne. Prawdopodobnym jest, że zaklinacze posiadają w swoich ciałach samoregenerujące się mini-pojemniki wiary.
W tym przypadku kondensator wiary musiałby zostać stworzony od podstaw, umieszczony w świątyni i odpowiednio skalibrowany. Tym sposobem zasysałby wiarę i więził w sobie, niezależnie od tego, kim jest odbiorca myśli. Zasadniczo, możnaby było scalić kondensator z mostem, by wysyłać modły do innego planu niż docelowy.
Jednak wszystko to były bardzo zaawansowane metody, czysto hipotetyczne na obecnym poziomie wiedzy Creada.
-Już pamiętam. Magia objawiona polega na sile wiary i modłów. O ile my, arkaniści, jesteśmy samowystarczalni pod względem naszej mocy (nie licząc dostępu do ksiąg czarów), o tyle spirytyści są uzależnieni od swego bóstwa. Oczywiście, bóstwo jest też uzależnione od wyznawców, a czarownicy objawień są najlepszymi wyznawcami (o ile za wyznacznik przyjmiemy czas modłów i żarliwość wiary). Można wręcz powiedzieć, że te czynniki są czarami objawień. W każdym razie bóstwa i kapłani pozostają w nierozerwalnej symbiozie. Żadna strona nie chce zrezygnować z korzyści, przez co dążą do harmonii. W ten sposób bóstwa zmieniają wyznawców, a wyznawcy bóstwa. Można powiedzieć, że przez ten układ obie strony dosłownie jednoczą się z sobą. W ten sposób, przykładowo, gdyby w skład wyznawców Lanthandera weszli sami szlachcice, to osobowość bóstwa dostosowałaby się do tego, ten aspekt stałby się dominujący. Ale garść kapłanów, o ile nie zmieniłaby patrona na Ilmatera i pozostała przy wierze, też by się zmieniła. Ich umysły dążyłyby do stanu umysłu bóstwa. Duże grupy wyznawców zmieniają bóstwo, które zmienia małe grupy wyznawców. Reakcja łańcuchowa. Na tym przykładzie widzimy siłę ludzkiej wiary. Oczywiście, zazwyczaj wierni dzielą się na kilka grup, z których każda wyznaje inny aspekt bóstwa, przez co panuje równowaga. Jednakże…
Tym sposobem Gryf swobodnie przeszedł od ”Tabeli różnic i podobieństw użytkowników magii” do ”Psychografii zbiorowej”
-To chyba tam…
Cread przeszedł kilka kroków, tłumacząc prawa rządzące społecznościami ludzkimi, nim dotarło do niego zdanie. Zrobił parę kroków w tył, obrócił głowę.
-Chyba masz rację przyjacielu- skwitował, widząc przybytek i sporą brzozę obok.
Nie zważając na stereotypy, poprosił o sałatkę owocową. Z zielono-zółto-czerwoną miską udał się do stolika zajętego przez elfa i krasnoluda. Skinął głową na przywitanie, po czym zaczął jeść. Wysiłek umysłowy strasznie go zmęczył.
Choć na takiego nie wyglądał, Gawryn jadł wiele. Śniadanie, drugie śniadanie, owoc, obiad, przekąska, kolacja, małe co-nieco do łóżka. Tak wyglądał jego dzienny przydział posiłków. Nie był aktywny fizycznie, ale cały czas rozmyślał nad wieloma zagadnieniami. W skutek tego miał apetyt, który niejednego potrafił wprawić w zakłopotanie. A jeśli przez dłuższy czas nie miał niczego w ustach, to mógł stać się porywczy…
- Hmmm.- zamyślił się. Z chęcią wytłumaczyłby krasnoludowi wszystko raz jeszcze, ale nie był przekonany, czy zrozumie. Ale od czego są rekwizyty.
Nie zważając na zdziwienie towarzyszy, postawił prawie pusty półmisek na środku stołu. W górnej części, mniej więcej na środku znalazła się pietruszka, po której prawicy, na krańcu naczynia towarzyszyła marchewka. Poniżej, groszek utworzył kwadrat podzielony na dwa prostokąty. W pierwszym znajdowało się pojedyncze ziarenko, w drugim zaś- brokuł.
-To-wskazał na pietruszkę- światynia. Tu-dziobnięcie widelcem marchewki-znajduje się cel naszego zleceniodawcy. Cała droga zajmuje jakichś 5 dni. W dwie strony- dekadzień. To oznacza, ze całe przedsięwzięcie zajmie kultowi zniszczenia w najgorszym wypadku dziesięć dni. W najlepszym dwadzieścia- gdyż wyruszymy do prawdziwej świątyni za dziesięć dni (przyjmując, iż Tunaster nie będzie mógł wypełnić misji). Oczywiście, niemożnością jest, by kultyści wiedzieli o nas. Mogą jednak podejrzewać, że kapłan wysłał kuriera, tudzież zostawił komuś wiadomość. Dlatego, cokolwiek chcą osiągnąć, wymaga to tylko paru dni przygotowań. Albo oni zwyciężą- tu widelec wbił się w marchewkę- albo prawdziwa świątynia
W tym momencie los marchewki podzieliła pietruszka. Obydwa warzywa zakończyły swoją bytność w jamie ustnej maga.
-Spójrzcie, za pomocą groszku zobrazowałem wam świątynię. To jest sala dostępna dla wszystkich-widelec wykonał dziki taniec obok ziarenka-Jak widzicie, nie ma w niej nic ciekawego. Pusta przestrzeń, ołtarze, posagi. Norma. Natomiast w wewnętrznych komnatach jest prawdziwy skarb-dziobięcie brokułu. Po przestudiowaniu naszego obecnego położenia i poczynań kapłanów, dochodzę do wniosku, że w jednym z pomieszczeń znajduje się kondensator wiary, możliwe ze sprzężony z mostem sferowym. Naszym celem jest zniszczyć tą rzecz, zanim zgromadzi dość energii. Znając Talosa, jeśli tego nie zrobimy, stanie się to.
Mag bez ostrzeżenia chwycił kufel krasnoluda i wylał jego zawartość na półmisek.
-Całkowite zniszczenie- skwitował krótko.
-Hmm, warzywa w piwie- zamruczał z radości, po czym zjadł to, co zostało na talerzu. Wciąż głodny, podniósł rękę do góry.
-Dokładkę proszę! I jedno piwo- dokończył, widząc minę krasnoluda.
Jedno było pewne- po tym „zobrazowaniu” krasnolud na zawsze zapamięta, jaki jest ich cel.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 06-05-2008 o 17:49.
Kaworu jest offline