Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2008, 11:54   #41
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Shan Thar spojrzał najpierw na Creada, a następnie na Galeda, gdy ci kolejno mówili, a rewelacje wygłoszone przez krasnoluda wywołały u kapłana dosyć sceptyczne odczucia, co do jego prawdomówności - wszak rzadko zdarza się, aby ktoś otrzymywał zesłaną wizję, a już z pewnością nie wśród zwykłych plebejuszy, z którymi miał tutaj do czynienia. Potrzebowali jednak ludzi, którym wydaje się, iż są fanatycznie oddani Mystrze. Szczególnie teraz i szczególnie tutaj.

- Powiadasz zatem, że miałeś wizję tak? Cóż to w tej wizji widziałeś drogi Galedzie? - zapytał kapłan ciekaw, co krasnolud naprędce wymyśli - Ahh... nieważne, nie pyta się o takie osobiste rzeczy. Rozumiem, że oboje chcecie dostąpić łask Mystry tak? Przyjdźcie na nocne modlitwy... - oznajmił kapłan po czym na ch pogłębić swoją wiarę być może bylibyście zainteresowani Świętym Obcowaniem z Mystrą?[/i] - Shan Thar widząc wasze pytające spojrzenia postanowił drążyć temat i rzucić nieco światła na nieznane dla was określenie - Dla najzagorzalszych wyznawców organizujemy trzydniowe rytuały i posługi w wewnętrznej świątyni, w której każdy wystarczająco głęboki w wierze może za drobną opłatą uczestniczyć... 25 sztuk złota, dokładniej mówiąc - tyle wynosi datek na świątynię, aby móc w pełni stać się przynajmniej przez ten krótki czas jednością z Mystrą.

Oboje wyraziliście swoje wielkie podniecenie na samą myśl czekających was duchowych przeżyć i zgodnie stwierdziliście, iż byłoby wspaniale móc w czymś takim uczestniczyć. Obiecaliście wrócić z pewnością na nocne modły z wymaganymi pieniędzmi. Świątynia świątynią, ale jej społeczna posługa musi być z czegoś utrzymana, więc mimo iż cena może odstraszyć, jako 'zagorzali wyznawcy' nie daliście po sobie poznać, że żal wam takiej sumy. Dla kogoś takiego jak wy żadna cena nie jest zbyt wysoka, jeśli chodzi o dostąpienie łask Pani Splotu. Pożegnaliście się z kapłanem, obiecawszy stawić się na nocnych modlitwach, po czym odprowadzeni wzrokiem przez Shan Thara do drzwi, opuściliście teren świątyni udając się do miasta. Wyraźnie zwróciliście na siebie uwagę głównego kapłana świątyni... czy to dobrze w waszym położeniu czy też nie - miała pokazać przyszłość.

Udaliście się do miasta, do gospody, w której obiecał być spotkany wcześniej elf... Lathandis. 'Pod brzozą' nazywała się tak, jako że niski budynek z zielonym dachem, jak większość w Wheloon. Mimo że w rzeczywistości kamienny, od zewnątrz budynek obity był brzozowym drewnem jako elewacją, a przy wejściu do tego przybytku stała dumnie wysoka brzoza, muskając swymi wiszącymi gałązkami głowy, co wyższych gości wchodzących do gospody. Weszliście do środka - stoły zbite z brzozowych desek i takie same krzesła stały niemal wszędzie, bez żadnego konkretnego uporządkowania czy zamysłu, a po środku stało małe palenisko. Po prawej stronie był bar, za którym stał pokaźnych rozmiarów szykarz rzucając groźnym spojrzeniem na każdego zachowującego się niestosownie. Po sali krzątały się ubrane w fartuchy panny wycierające stoły, zbierające zamówienia i zgarniające do mycia opróżnione naczynia. Przy jednym ze stołów siedział Lathandis jedzący zamówioną, warzywną kolację.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 06-05-2008, 15:37   #42
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Kretyn... Głupek... Imbecyl... Idiota...." - powtarzał sobie w myśli Galed, wlokąc się za Creadem. - "Co mnie pokusiło..."
Szczytem głupoty było wejście do świątyni i opowiadanie o wizji. Jakby nie mógł wymyślić czegoś innego... Cholerny kapłan nabrał pewnie jakichś podejrzeń... I bez wątpienia będzie miał ich na oku... I jeszcze te pieniądze...
"Trzydniowe rytuały..." - powtórzył w myślach słowa Shan Thara. - "Zdzierają kasę z naiwnych..."
W sumie nie było to wiele, ale nie lubił, gdy ktoś bezczelnie opróżniał mu sakiewkę.

Spod stąpających ciężko stóp krasnoluda wzbijały się malutkie obłoczki pyłu. Słońce przyświecało i z każdą chwilą pragnienie Galeda się wzmagało. Na szczęście wreszcie przed nimi ukazał się budynek o zielonym dachu... A wysoka brzoza podsuwała wyraźne skojarzenia.
- To chyba tam - wskazał budynek, zadowolony, że kufel piwa i rozmowa odwrócą jego myśli od arcykapłana. Przynajmniej na chwilę.
Przyspieszył kroku.

W środku było dosyć przytulnie, ale, jak na gust krasnoluda, było tam zbyt wiele drewna. Ale było chłodniej, niż na dworze. A przy jednym ze stolików siedział Lathandis...
- Piwo - powiedział do karczmarza. - Nie... - poprawił się. - Dwa duże piwa... Na początek...
Z kuflem w każdej ręce podszedł do stolika, przy którym siedział elf.
- Witaj, elfie - powiedział, ze stuknięciem stawiając kufle na stole.
Wypił duszkiem połowę zawartości pierwszego kufla, czknął, otarł pianę z wąsów...
- Świeeetneee... - skomentował smak napoju. Byc może niezbyt obiektywnie...
- A teraz - obrócił się do Creada - powiedz dokładnie, o co chodzi z tym Talosem. I wyjaśnij, co chcesz zrobić...

Zabrał się za dalszy ciąg piwa. Był pewien, że Cread będzie mówić co najmniej przez godzinę, a bez piwa... Z pewnością by tego nie zniósł.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-05-2008, 17:31   #43
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
-Na czym to ja skończyłem?- spytał mag, wychodząc z świątyni.
Nie była tak źle. Cread mógł nawet zaryzykować stwierdzenie, że było dobrze. Bardzo dobrze. Szan Thar zaprosił ich do wewnętrznych komnat. I to na całe trzy dni. Trzy dni! Przez ten czas zdążą spenetrować przybytek wzdłuż i wszerz. Jeśli dobrze pójdzie, to zlokalizują „kondensator wiary”, zniszczą go lub wykorzystają do własnych potrzeb. Przyjmując oczywiście, że energia wyznawców trafia do hipotetycznego zbiornika. Równie dobrze zamiast kondensatora w przedsięwzięciu można było wykorzystać swoisty most sferowy.
Nie zagłębiając się w treść dekretu lorda Ao, teorię planarnych przesunięć i metody konstrukcji magicznych zbiorników, różnica między mostem sferowym a kondensatorem wiary była banalnie prosta. Każdy człowiek był w stanie otworzyć most sferowy, przez który mógł przekazywać informacje oraz energię do innych sfer. Choć klerycy nie zdają sobie z tego sprawy, to robią to codziennie podczas modłów. Oczywiście, bez odpowiedniego treningu i magicznych formuł (lub potężnego odbiorcy) most był zbyt mały, by mógł dać spodziewany efekt. Wiele świętych relikwii jest mostami sferowymi, ułatwiającymi komunikację z bóstwem. Gdyby kapłani użyli mostu (czyli po prostu modlili się bezpośrednio do swego bóstwa) to nie byłoby szans na odzyskanie energii. Z drugiej strony, musiałoby modlić się naprawdę wiele osób, by wywołać „cud”.
Ale to było niemożliwe. W takim wypadku modlitwy wiernych skierowałaby się wprost do Mystry. Oczywistym jest, ze tak się nie działo.
W takim wypadku jakichś przedmiot musiałby się zamienić w most, który przekierowałby modły do Talosa.
Lub w zbiornik, który zachowałby w sobie wiarę, by można ja było wykorzystać w chwili potrzeby.
W przeciwieństwie do mostu, zbiorniki nie występowały naturalnie. W każdym razie nie w tym kontekście. W chwili, gdy śmiertelnicy zaczynali w coś wierzyć (bohatera, świętość drzewa, spisek) energia ich myśli, zamiast przez most sferowy udać się do bóstw, za pomocą Pierwszej Materialnej trafiała do odbiorcy. W ten sposób ludzie stawali się bogami, drzewa- świętymi miejscami bóstw, a wymyślone spiski stawały się realne. Prawdopodobnym jest, że zaklinacze posiadają w swoich ciałach samoregenerujące się mini-pojemniki wiary.
W tym przypadku kondensator wiary musiałby zostać stworzony od podstaw, umieszczony w świątyni i odpowiednio skalibrowany. Tym sposobem zasysałby wiarę i więził w sobie, niezależnie od tego, kim jest odbiorca myśli. Zasadniczo, możnaby było scalić kondensator z mostem, by wysyłać modły do innego planu niż docelowy.
Jednak wszystko to były bardzo zaawansowane metody, czysto hipotetyczne na obecnym poziomie wiedzy Creada.
-Już pamiętam. Magia objawiona polega na sile wiary i modłów. O ile my, arkaniści, jesteśmy samowystarczalni pod względem naszej mocy (nie licząc dostępu do ksiąg czarów), o tyle spirytyści są uzależnieni od swego bóstwa. Oczywiście, bóstwo jest też uzależnione od wyznawców, a czarownicy objawień są najlepszymi wyznawcami (o ile za wyznacznik przyjmiemy czas modłów i żarliwość wiary). Można wręcz powiedzieć, że te czynniki są czarami objawień. W każdym razie bóstwa i kapłani pozostają w nierozerwalnej symbiozie. Żadna strona nie chce zrezygnować z korzyści, przez co dążą do harmonii. W ten sposób bóstwa zmieniają wyznawców, a wyznawcy bóstwa. Można powiedzieć, że przez ten układ obie strony dosłownie jednoczą się z sobą. W ten sposób, przykładowo, gdyby w skład wyznawców Lanthandera weszli sami szlachcice, to osobowość bóstwa dostosowałaby się do tego, ten aspekt stałby się dominujący. Ale garść kapłanów, o ile nie zmieniłaby patrona na Ilmatera i pozostała przy wierze, też by się zmieniła. Ich umysły dążyłyby do stanu umysłu bóstwa. Duże grupy wyznawców zmieniają bóstwo, które zmienia małe grupy wyznawców. Reakcja łańcuchowa. Na tym przykładzie widzimy siłę ludzkiej wiary. Oczywiście, zazwyczaj wierni dzielą się na kilka grup, z których każda wyznaje inny aspekt bóstwa, przez co panuje równowaga. Jednakże…
Tym sposobem Gryf swobodnie przeszedł od ”Tabeli różnic i podobieństw użytkowników magii” do ”Psychografii zbiorowej”
-To chyba tam…
Cread przeszedł kilka kroków, tłumacząc prawa rządzące społecznościami ludzkimi, nim dotarło do niego zdanie. Zrobił parę kroków w tył, obrócił głowę.
-Chyba masz rację przyjacielu- skwitował, widząc przybytek i sporą brzozę obok.
Nie zważając na stereotypy, poprosił o sałatkę owocową. Z zielono-zółto-czerwoną miską udał się do stolika zajętego przez elfa i krasnoluda. Skinął głową na przywitanie, po czym zaczął jeść. Wysiłek umysłowy strasznie go zmęczył.
Choć na takiego nie wyglądał, Gawryn jadł wiele. Śniadanie, drugie śniadanie, owoc, obiad, przekąska, kolacja, małe co-nieco do łóżka. Tak wyglądał jego dzienny przydział posiłków. Nie był aktywny fizycznie, ale cały czas rozmyślał nad wieloma zagadnieniami. W skutek tego miał apetyt, który niejednego potrafił wprawić w zakłopotanie. A jeśli przez dłuższy czas nie miał niczego w ustach, to mógł stać się porywczy…
- Hmmm.- zamyślił się. Z chęcią wytłumaczyłby krasnoludowi wszystko raz jeszcze, ale nie był przekonany, czy zrozumie. Ale od czego są rekwizyty.
Nie zważając na zdziwienie towarzyszy, postawił prawie pusty półmisek na środku stołu. W górnej części, mniej więcej na środku znalazła się pietruszka, po której prawicy, na krańcu naczynia towarzyszyła marchewka. Poniżej, groszek utworzył kwadrat podzielony na dwa prostokąty. W pierwszym znajdowało się pojedyncze ziarenko, w drugim zaś- brokuł.
-To-wskazał na pietruszkę- światynia. Tu-dziobnięcie widelcem marchewki-znajduje się cel naszego zleceniodawcy. Cała droga zajmuje jakichś 5 dni. W dwie strony- dekadzień. To oznacza, ze całe przedsięwzięcie zajmie kultowi zniszczenia w najgorszym wypadku dziesięć dni. W najlepszym dwadzieścia- gdyż wyruszymy do prawdziwej świątyni za dziesięć dni (przyjmując, iż Tunaster nie będzie mógł wypełnić misji). Oczywiście, niemożnością jest, by kultyści wiedzieli o nas. Mogą jednak podejrzewać, że kapłan wysłał kuriera, tudzież zostawił komuś wiadomość. Dlatego, cokolwiek chcą osiągnąć, wymaga to tylko paru dni przygotowań. Albo oni zwyciężą- tu widelec wbił się w marchewkę- albo prawdziwa świątynia
W tym momencie los marchewki podzieliła pietruszka. Obydwa warzywa zakończyły swoją bytność w jamie ustnej maga.
-Spójrzcie, za pomocą groszku zobrazowałem wam świątynię. To jest sala dostępna dla wszystkich-widelec wykonał dziki taniec obok ziarenka-Jak widzicie, nie ma w niej nic ciekawego. Pusta przestrzeń, ołtarze, posagi. Norma. Natomiast w wewnętrznych komnatach jest prawdziwy skarb-dziobięcie brokułu. Po przestudiowaniu naszego obecnego położenia i poczynań kapłanów, dochodzę do wniosku, że w jednym z pomieszczeń znajduje się kondensator wiary, możliwe ze sprzężony z mostem sferowym. Naszym celem jest zniszczyć tą rzecz, zanim zgromadzi dość energii. Znając Talosa, jeśli tego nie zrobimy, stanie się to.
Mag bez ostrzeżenia chwycił kufel krasnoluda i wylał jego zawartość na półmisek.
-Całkowite zniszczenie- skwitował krótko.
-Hmm, warzywa w piwie- zamruczał z radości, po czym zjadł to, co zostało na talerzu. Wciąż głodny, podniósł rękę do góry.
-Dokładkę proszę! I jedno piwo- dokończył, widząc minę krasnoluda.
Jedno było pewne- po tym „zobrazowaniu” krasnolud na zawsze zapamięta, jaki jest ich cel.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 06-05-2008 o 17:49.
Kaworu jest offline  
Stary 07-05-2008, 13:00   #44
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Zajazd „Pod Brzozą” znajdował się na obrzeżach miasta blisko murów obronnych. Od świątyni dzieliło go kilkanaście przecznic, co zajęło Lathandisowi dobre pół godziny.

Właściciel starał się żeby wygląd zajazdu jak najbardziej nawiązywał do obszarów poza miastem czyli leśno - wiejskich.

Już od samego wejścia z wewnątrz bił miły chłód który umilał życie klientom.

Lathandis rozejrzał się w środku w poszukiwaniu wolnego miejsca. W związku z tym, że pora była dość wczesna wybór był spory.

Elf zajął jeden z wolnych stolików pod ścianą z otwartym oknem, przez które do środka zaglądały gałęzie brzozy. Na stojącą obok ławkę położył plecak i oparł o niego łuk i miecz.

Dzień nie był jakoś specjalnie męczący ale Lathandis z przyjemnością rozparł się na krześle i wyciągną nogi, oczekując na jedną z kelnerek.

Chwile potem zauważył jak w jego kierunku sunie gładko jedna z nich. Była półelfem i miała na imię Moon Ray. Smukła po elfiej matce, ale z gładkimi ludzkimi rysami nadającymi jej tego czegoś co każda kobieta powinna mieć. Znali się już kilka ładnych lat, i elf zastanawiał się czy przychodzi do zajazdu ze względu na jego atmosferę czy dla niej.

– Witaj Lathandisie –

Z zamyślenia wyrwał go głos kobiety

– Dawno Cię u nas nie było –

- Witaj moja droga. Lato pełne pracy sama rozumiesz, trole, gobliny, kłusownicy, wszystkiego po trochu.

Nie wiele się zmieniłaś, jak zawsze rozpromieniona i kwitnąca.-


Przestań, przecież wiesz, że takie teksty na mnie nie działają. Co mogę ci podać.

~Fakt, nie działają. Kiedyś, dawno temu, próbował, ale jakoś nie wyszło~

-Poproszę kufelek miodowego piwa i jakieś gotowane mięsko z dodatkami. A jeśli masz chwilkę czasu to weź tez coś dla siebie. Mam tu umówione spotkanie z dwoma jegomościami i zanim przyjdą chciałbym cię zapytać czy wiesz coś o nowej świątyni Mystry.

No i oczywiści czy macie jakiś wolny pokój dla jednej osoby.-


Uśmiechnęła się do Elfa ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.

- Piwo zaraz podam a na danie musisz chwilkę poczekać. Co do pokoju to zarezerwuje Ci ten od szczytu z oknem na podwórze.

Co do świątyni mogę powiedzieć, że.......................

- Dzięki to zawsze jakaś informacja



Chwilę potem na stoliku obok Lathandisa wylądował drewniany kufel z miodowym piwem.

Elf zaczął się zastanawiać nad całym tym dniem który niedługo miał się chylić ku końcowi.

~ Zniknięcie Amnicka............., znaki prowadzące do świątyni......................, fakt, że kapłan ukrywa iż znał starego tropiciela.................., dwóch nękających go wariatów............, z czego nie wiedzieć czemu jeden z nich wiedział......................, że czegoś szukałem w sklepie. Może nie określił tego bezpośrednio ale ewidentnie wynikało to z jego wypowiedzi.~

Rozmyślania Lathandisa zostały brutalnie przerwane prze gromki głos krasnoluda i walenie kufli o stół..

Tuż za krasnoludem pojawił się dość silnie zamyślony Człowiek. Dokładnie ten sam który obskakiwał go w świątyni, i nie czekając zbyt długo zaczął wywód na pytanie postawione przez krasnoluda.

-To-wskazał na pietruszkę- świątynia Tu-dziobnięcie widelcem marchewki-znajduje się cel naszego zleceniodawcy. Cała droga zajmuje jakichś 5 dni. W dwie strony- dekadzień. To oznacza, ze całe przedsięwzięcie zajmie kultowi......................................... –

Im więcej jegomość mówił, tym Elf robił większe oczy ze zdziwienia. Takich rzeczy nie słucha się na co dzień. A kiedy skończył Lathandis tylko westchnął.

- Nie wiem co jest bardziej szalone, Ty czy twoja wypowiedź. Wiem jedno, zaginął mój przyjaciel i świątynia ma coś z tym wspólnego. Mam zamiar go odszukać, ale jakoś nie przekonuje mnie pomysł o wejściu do świątyni zwłaszcza, że pod tym względem prawdopodobnie jestem spalony. Jednakże zanim wyłożę wam swój plan proponuję, żebyście się przedstawili, a ty powiedz mi (to Lathandis spojrzał na człowieka) skąd wiesz, że czegoś szukałem i to w tym konkretnym miejscu.-
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.

Ostatnio edytowane przez Glinthor : 07-05-2008 o 13:05.
Glinthor jest offline  
Stary 07-05-2008, 14:53   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krasnolud, wzmacniając się piwem, wsłuchiwał się w słowa Creada... Słowa bogato ilustrowane gestami. Całkiem jakby mag miał zwykłego, szarego krasnoluda za całkowitego głupca, który nie jest w stanie pojąc najprostszej rzeczy jeśli wcześniej nie dostanie kilofem w łeb.

"Lepiej by to wyglądało, gdyby namalował to palcem po stole" - pomyślał zniesmaczony widząc, do czego mag wykorzystuje dobre jedzenie - "albo patykiem po piasku. Nawet na kawałek pergaminu go nie stać? Pewnie będę musiał też zapłacić za jego wejście do świątyni..."

Podskoczył widząc, co mag zrobił z jego piwem. Zanim zdążył ręcznie wyjaśnić Creadowi, co robi z takimi dowcipnisiami, mag błysnął inteligencją i zamówił kolejny kufel.
Chociaż pewnie każdy by zrozumiał widząc wpatrzone w siebie pełne wściekłości oczy...

Napoczynając kolejny kufel piwa wsłuchiwał się w słowa elfa. Z niektórymi z tych słów nawet czasami się zgadzał...
Gdy Lathandis skończył mówić, Galed zabrał głos:
- Dobra, dobra... Ale skąd możesz mieć pewność, że to Talos. a nie kto inny?
Za późno do niego dotarło, że właśnie dał Creadowi szansę na rozpoczęcie kolejnego wykładu...
 
Kerm jest offline  
Stary 07-05-2008, 19:29   #46
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread westchnął. W takich właśnie chwilach czuł się samotny. Owszem, wokół, jak okiem sięgnąć ludzie śmiali się, pili piwo i plotkowali o codziennych sprawach. Ale oni byli inni. Różnili się od niego tak bardzo, że miejscami komunikacja była utrudniona, jeśli nie niemożliwa. On- umysł płonący od nadmiaru pomysłów, niepowstrzymany badacz Splotu, naukowiec. Oni- zwykła, szara masa, zainteresowana jedynie ceną warzyw na targu i tym, kto wygra coroczny konkurs na najlepszy placek z wiśniami.
Nawet nie byli w stanie usłuchać tego, co mówił, nie wspominając o przybliżonym sposobie myślenia.
- Nazywam się Cread „Gryf” z rodu Gawrynów. Zdaję sobie sprawę, przyjaciele, że mój „cykl myślowy”, jak zwykłem go nazywać, może być dla was… hmm… trudny do ogarnięcia. Powtórzę jeszcze raz to, co już wcześniej wyjaśniłem. Tym razem jednak postaram się być bardziej zrozumiały w swym przemówieniu
Mag powiedział to na tyle wolno i wyraźnie, by nie musiał się powtarzać. Poza oczywistymi zaletami, rozwiązanie takie było najbliższe duszy Gryfa. Nie cierpiał wyjaśniać dwa razy raz postawionej tezy. Zwłaszcza, jeśli wyczerpał temat.
- Zacznę od Talosa. Początkowo podejrzewałem, że za wiadomymi wydarzeniami w świątyni stoi kościół Shar, tudzież Cyrica. Obydwie potęgi pasują (na pierwszy rzut oka) do tych wydarzeń. Mroczna Bogini mogłaby próbować przejąć dziedzinę Mystry, a Książe Kłamstw- cóż, po prostu kocha kłamać. Wszyscy zgadzamy się, że jak do tej pory mam rację. Oczywiście, można przyjąć, że to jakaś lokalna sekta wymyślonego przez siebie pseudo-bożka, tudzież agenci Sembii. Za kapłanów mogą podać się też zwykli złodzieje, chcący wziąć tyle pieniędzy, ile dadzą wierni, by potem uciec w środku nocy. Jednakże, z naukowego punktu widzenia, wszystkie te możliwości są niemożliwe lub mało prawdopodobne. Cyric i Shar zupełnie inaczej rozwiązaliby tą sprawę. Gdyby był w to zamieszany kult któregoś z tych bóstw, to kłamstwo byłoby znacznie subtelniejsze. Mogłoby utrzymać się przez miesiące, jeśli nie lata. Zresztą, wtedy Tunaster nie przekazałby nam misji. Nie żyłby. Nie, te bóstwa są subtelniejsze. Znacznie subtelniejsze. Lokalny bożek? A jaki chłopiec rzuca się z drewnianym kijem na rycerza? Zresztą, jaki lokalny kult mógłby wybudować tak okazałą świątynię? Spisek Sembii- z wszystkich metod, ta byłaby najgorsza. Jeden kraj przeciwko całemu Kościołowi. Skutki są oczywiste. Nie, gdyby to byli Sembijczycy, to wykonaliby swoje zadanie podszywając się pod polityków, lub wysyłając kampanię „bohaterów” do walki z „potworem”. Nie, to też nie to. Zresztą, wszystkie powyższe możliwości są abstrakcyjne z jednego prostego powodu. Prawdziwego przybytku Mystry oddalonego o pięć dni drogi konno od Whellon. Jakiekolwiek korzyści polityczne, ekonomiczne lub militarne miałaby na celu ta maskarada, wszystko wydałoby się zbyt szybko, by osiągnąć cokolwiek poza złamanym szelągiem. Pomyślcie- ludzie byli nieprzygotowani na to, że do drzwi zapuka prawdziwy kapłan! Albo bronili wstępu do wewnętrznych komnat, bo nie było w nich nic, co potwierdzałoby prawdziwość świątyni, albo było tam coś, co jest tajemnicą. Zaprowadzili jednak Tunastera do wewnetrzych komnat. Późno bo późno, ale jednak. To wyklucza pierwszą z przedstawionych możliwości, chyba, że chcieli go zabić, co by wyjaśniało, czemu go gonili. I czemu uciekał. Oczywiście, możliwe jest, że zdołali ukryć swą tajemnicę. Niestety, nasz zleceniodawca milczy na temat tego, jak wyglądały wewnętrzne komnaty. Nie wiemy więc, czy były takie same jak prawdziwe. Ja również nie jestem w stanie tego określić- kult Mystry jak i innych bóstw poza Denierem jest dla mnie zagadką. Szkoda, odpowiedź na to pytanie pomogłaby wypracować hipotetyczny cel świątyni. W sumie, przy dokładniejszej analizie sytuacji dochodzę do wniosku, że w pagórku, w który została wbudowana świątynia, może się coś kryć. Klejnoty, zapomniane podziemia, pradawny potwór, artefakt, skarbiec. To może być wszystko. Dziwne światła i dźwięki wskazują jednak na bardziej mistyczne podłoże całej sprawy. Nie zdziwiłbym się, gdyby umiejscowienie świątyni służyło tylko i wyłącznie szybkiej ucieczce podziemnymi tunelami w razie niebezpieczeństwa. Wracając jednak do Talosa, moim zdaniem świątynia jest „jednorazowego użytku”. Została stworzona po to, by wysączyć z ludzi wiarę i użyć jej w jakimś celu. Wysoce destrukcyjnym. Na razie, wprawdzie, mamy zbyt mało danych, by wyciągnąć jakieś wnioski, ale to jedyne logiczne rozwiązanie na obecnym poziomie naszej wiedzy. Dość pesymistyczne, ale logiczne. Logika nigdy nie zawodzi- to podstawowe prawo świata.
Tu Cread skończył, by wziąć głęboki oddech i kilka kęsów sałatki.
- Skoro wyjaśniłem już tą kwestię, posunę się dalej w swym wywodzie. Galedzie- przedstawiłem ci się jako tajemniczy mag, którego zesłały ci gwiazdy. Prawda jest troszkę inna, choć podobna. Dzisiejszego dnia zbudziła mnie zagadkowa wizja. Widziałem Ciebie, wchodzącego do Błękitnego Wywerna. Gdy za tobą podążyłem, znalazłem się na ścieżce prowadzącej do świątyni. Udałem się nią. Nagle świat ogarnęła ciemność, zło promieniujące z świątyni. Słońce ujawniło swoją mroczną emanację. Gdy wszystko się uspokoiło, nieznany mi wtedy elf (byłeś nim ty Lanthandisie) szukał czegoś intensywnie obok świątyni. Zostałem przeniesiony do miejsca pełnego łuków, strzał, pułapek. Na ścianach widniały oprawione głowy dzikich zwierząt. Wtedy opuściliście pomieszczenie. Udałem się za wami. Wizja się urwała. Gdy się obudziłem, udałem się do tawerny. Znalazłem Galeda i Tunastera. Nie wiedziałem wtedy, kim są i jaki jest ich cel. Usiadłem po przeciwnej stronie sali i…- nieśmiałe spojrzenie powędrowało w stronę krasnoluda.
Cread wiedział, że będzie musiał wyjawić prawdę prędzej lub później. Postąpił lekkomyślnie, a magia nie służy do takiego użytku. Nadszedł czas by spłacić cenę za głupotę i ingerencję w intymność innych.
- Wybacz mi Galedzie. Nie byłem wtedy niczego pewny i rozpaczliwie poszukiwałem informacji. By je niezauważenie zdobyć, musiałem użyć magii. Czytałem Ci w myślach. Wybacz mi
Zawstydzony mag pokornie schylił głowę, nie warząc się spojrzeć w oczy przyjaciela.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 07-05-2008 o 19:32.
Kaworu jest offline  
Stary 08-05-2008, 09:02   #47
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Lathandis znów westchnął. Nie lubił jak uważało się go za głupca i ignoranta. Ale Cread chyba sam nie słyszał swoich słów. Oczywiście na pewno rozumiał co mówi ale nie docierało do niego brzmienie jego wypowiedzi.

- No dobrze, nie znam się na sztuce magicznej a przynajmniej nie tak bardzo jak osoby zajmujące się nią na co dzień, więc nie będę wchodził z tobą w polemikę.

Osoba która zaginęła była, jest tropicielem tak jak ja. Pracowaliśmy razem przez wiele długich lat. Kiedy dzisiaj przybyłem do miasta dowiedziałem się, że Amnick, tak ma właśnie na imię, zaginął. Jego żona twierdzi, że po prostu wyszedł do swojego sklepu, który notabene znajduje się w tym samym budynku i zniknął. Purpurowe Smoki prowadzą śledztwo ale wątpię, żeby coś z tego wyszło.

Kiedy przeszukiwałem sklep, miedzy deskami podłogi znalazłem tą gwiazdkę.


Tu Lathandis położył przedmiot na stole

To ona doprowadziła mnie do świątyni. Z początku byłem sceptyczny do tego tropu ale w rozmowie ze mną kapłan użył nazwiska Amnicka. Jestem pewien, że nie podawałem mu go to raz, a dwa kapłan twierdził wcześniej że nie zna takiej osoby. Notabene kapłan z którym rozmawiałem nie miał jednej gwiazdki.

Mój plan jest prosty, oczywiście nie wiem czy zadziała, ale to pokaże czas. Wyraźnie dałem znać kapłanowi kogo szukam i gdzie się zatrzymam iż eta sprawa mnie bardzo interesuje. Jeżeli ci ludzie naprawdę chcą ukryć całą sprawę to jest duża szansa, że przyjdą też po mnie, a ja będę czekał. Mam nadzieję, że uda mi się wydobyć z nich jakieś informacje. –
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.
Glinthor jest offline  
Stary 08-05-2008, 20:52   #48
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak jak Galed przypuszczał, Cread rozwinął skrzydła. I mówił, mówił, mówił...
Krasnolud zdążył wypić do końca piwo, a potem zaczął się zastanawiać, czy czasem nie zamówić kolejnego. Uznał jednak, że przerywanie wywodu Creada byłoby sporym nietaktem.
Siedział zatem spokojnie, smętnie wpatrując się w dno pustego kufla.
Co na szczęście dostrzegł barman, natychmiast przynosząc krasnoludowi kolejny kufel pełen złocistego napoju. Czego Cread, w oratorskim uniesieniu, nie zauważył. Podobnie jak nie zauważył tego, że w jego wywodzie, dotyczącym domniemanego uczestnictwa Tolasa w tym eksperymencie były pewne luki... A raczej nie było pewności, że te przypuszczenia są trafne...

- Świątynia jednorazowego użytku? - zdumiał sie Galed.
Ale Cread najwyraźniej tego nie dosłyszał.

Cread skończył mówić. Krasnolud siedział przez chwilę w milczeniu, z opuszczoną głową. Po chwili, nie patrząc na maga, powiedział:
- Zawiodłem się na tobie, Creadzie. Jak mogę ci zaufać, skoro na samym początku znajomości mnie oszukałeś? I czytałeś moje myśli...
Pokręcił ze smutkiem głową.
- Obiecałem, że zobaczę, co z tą świątynią, więc pójdę z tobą, ale...
Wzruszył ramionami. Widać było, że nie ma ochoty na dalszą rozmowę z Creadem.

Obrócił się w stronę elfa, by wysłuchać, co ten ma do powiedzenia...
 
Kerm jest offline  
Stary 09-05-2008, 18:46   #49
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
- Lathandisie, jeśli chcesz udać się do świątyni, to wieczorem odbywa się trzydniowa sesja modlitewna. Przynieś dwadzieścia pięć sztuk złota.
To było wszystko, co powiedział mag. Nie było sensu rozmawiać o czymkolwiek w takiej sytuacji. Po prostu. Takie były prawa rządzące ludzkim umysłem. Zarówno on, jak i Galed byli im podporządkowani. Tak więc zrobił jedyne, co było rozsądne w tej sytuacji- zostawił sztukę złota na stole i wyszedł. Było nader oczywiste, że nie jest mile widziany w towarzystwie.
Z rękami w kieszeniach przemierzał miasto bez celu. Odwiedził stolarza, podziwiając gładkość i kształt jego mebli. Na straganie obejrzał owoce i warzywa oferowane przez powabną sprzedawczynię, która, mimo swoich starań, nie zwróciła jego uwagi. Porozglądał się nawet za jakimś bezpańskim kotem, którego mógłby uczynić chowańcem. W końcu, po mniej więcej godzinie włóczenia się to tu, to tam, zawitał do swojego pokoju w Miodowym Królestwie. Nie patrząc nawet na smakołyki, z których słynęła gospoda, wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi.
Czuł się okropnie.
 
Kaworu jest offline  
Stary 11-05-2008, 15:17   #50
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Cread
Błąkałeś się po mieście bez celu oglądając wystawy sklepowe i rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Patrzyłeś na mijających się ludzi zastanawiając się nad tym jak wielu ludzi przeżywa swoje życia bez przygody, która wyszłaby im na przeciw. Zdałeś sobie sprawę, iż przeżyłeś już tyle lat, a jednak dzisiejszy dzień zapowiadał ich większą ilości niż całe twoje dotychczasowe życie. To z czego nigdy nie zdawałeś sobie sprawy to fakt, iż przygody mogą kosztować życie - dotarło to do ciebie dopiero dzisiaj, gdy słuchałeś opowieści Tunstera. A być może to wszystko było tylko twoją wyobraźnią? Bądź też przesadzoną reakcją starego kapłana na punkcie tego jak został potraktowany? W końcu nic takiego się nie stało, a rezerwa z jaką został potraktowany podyktowana mogła być roztargnieniem kapłanów, nadmiarem zajęć w grafiku, bądź podejrzliwością co do tożsamości Tunastera. Być może nie dzieje się tutaj nic podejrzanego, a jedynie nadwrażliwość kapłana kazała mu sądzić, iż ze świątynią coś jest nie tak, jak być powinno. Być może zniknięcie przyjaciela Lathandisa nie ma kompletnie nic wspólnego z kapłanami? Takie myśli towarzyszyły Ci całą drogę do swojego pokoju. Wziąłeś do ręki pierwszą lepszą książkę, jaka leżała pod ręką - grubą, z pożółkłymi kartkami księgę oprawioną w czerwony skóropodobny materiał - i zgłębiłeś się w lekturze, odczytując słowa zapisane na jej podstarzałych stronach, mając nadzieję, że czytanie odgoni od ciebie melancholijne myśli. Twój umysł zagłębił się w tekście i poświęcając temu zajęciu całą swoją uwagę zupełnie nie zauważyłeś, że słońce ledwo już wyglądało zza dachów miejskiej zabudowy, dopóki jego ostatnie promienie nie zniknęły z ulicy za oknem. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami.

Galed i Lathandis
Popatrzyliście za wychodzącym magiem-oszustem i nikt z was nie ruszył się z nim, ani nie przywołał go z powrotem, jako że oboje musieliście chwilę od niego odpocząć. Popołudnie zleciało wam na jedzeniu, piciu i rozmowach o wszystkim od świątyni i Amnica począwszy, poprzez odgadywanie Creada, na leśnym fachu Lathandisa skończywszy. Zbliżał się wieczór, czas wspomnianych przez Shan Thara modłów, a przeklętego oszusta Creada nigdzie nie było, podobnie jak bladego pomysłu gdzie można go znaleźć. Pojawił się tegoż ranka znikąd z rewelacyjnymi wieściami i przedziwną teorią. Podszedł do was barman stawiając przed Lathandisem piwo, a na pytające spojrzenie elfa odpowiadając tylko wzruszeniem ramion i kiwnięciem głową w stronę baru, przy którym stał z uśmiechem od ucha do ucha, wykrzywiającym jego podstarzałą skórę na twarzy i dodając mu kolejnych zmarszczek... Amnic Basult we własnej osobie, w swojej krótkiej kamizelce, z większą ilością kieszeni niż potrzebuje wędkarz idąc na ryby, zarzuconej na burą koszulę i płóciennymi spodniami o odcieniu głębokiej, leśnej zieleni.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172