Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 01:59   #29
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Podróż jak zwykle przebiegała spokojnie, zmieniła się jednak i to dość znacznie temperatura. Zarówno ta na zewnątrz jak i wewnątrz grupy. Chłód był odsieczą dla ciężkozbrojnych, dzięki czemu trudy podróży jakby osłabły na sile. Po zjedzeniu śniadania składającego się z suszonych porcji, spakowaliście rzeczy i zawinęliście obóz. Nikt specjalnie nie trudził się zamaskowaniem obozu – co z pewnością spowodowane było dotychczasową praktyką i brakiem Łowcy w drużynie … Pewnie jeszcze nie wiedzieli jak bardzo ryzykownym jest pozostawianie śladów tam, gdzie ktoś lub coś może ruszyć za ich tropem… Niebawem mieli się jednak przekonać o tym jak bardzo są niebezpieczne tereny Orkusa tam, gdzie nie docierają patrole Katana. Póki co, Tan Walnar, El Kathryn i El Turgas zdołali nawiązać między sobą nić porozumienia. Nić ta pozwalała czuć się o wiele lepiej podczas podróży, śmielsze rozmowy, żarty, wreszcie brak konsternacji na głupawe zachowania rozmówcy…A przecież każdy patrzył na każdego z własnej, indywidualnej i unikatowej strony.

Tymczasem…

Wytrawny Łowca zapewne "usłyszałby" ciszę panującą na danym obszarze. Pierwszy lepszy zwiadowca zauważyłby zmiany w otoczeniu a chwilę później ukrywające się zło. Ekipa, która podróżowała do Dworku Kurta nie posiadała Łowcy, ani nie wyznaczyła zwiadowcy, nieświadomie więc zbliżała się do poważnego niebezpieczeństwa.

Trasa coraz bardziej gęstniała, jednak była wciąż możliwa szybka jazda na koniu – choć jedynie traktem i to pojedyńczo. Drzewa, krzewy, utrudniały dalszą obserwacje terenu, choć z bliska nie mogły stanowić wystarczającej osłony.

[ukryj=Cedryk] Czujesz jak Twój instynkt faluje, pulsuje, dając znać , że coś jest nie tak. Wcześniejszych drgań właściwie nie zauważyłeś jednak będąc bardzo blisko źródła niebezpieczeństwa sygnał przybrał na sile i nie daje Ci spokoju. Instynktownie czujesz, jakby za chwile miał Ci ktoś wbić topór w plecy – mimowolnie rozejrzałeś się wkoło nic jednak nie zauważając. [/ukryj]

Mag poprawił się w siodle, po czym poinformował wszystkich:

- Czuję, że coś wisi w powietrzu, za chwilę coś się wydarzy…

Słowa te nie były adekwatne do zbliżającego się niebezpieczeństwa. Były jednak prawdziwe. Chwilę później Kathryn przez materiał koszuli delikatnie dotknęła medalionu ukrytego na piersi.

- Trzysta metrów przed nami. Kilkanaście, prymitywnych, humanoidalnych istot rozumnych. Dwa psy lub wilki - powiedziała spokojnie.


Gdy wytężyliście wzrok, zza drzew w odległości około 300 metrów dostrzegacie niskie wredne postacie. Elfy w mig dostrzegły, iż są to gobliny nizinne, równie liczne co zajadłe. Było ich dużo, zbyt dużo by na spokojnie je przeliczyć, podczas gdy zbliżały się w Waszą stronę. Nie biegły niczym wzburzona fala, wyglądało to bardziej na zabawę w podchody – małe zielone główki nikły za krzakami czy drzewami, po to tylko by za chwile wynurzyć się ponownie, jakieś pięćdziesiąt metrów bliżej was niż wcześniej…



Poruszali się cicho niemal bezszelestnie, choć nie na tym koncentrowaliście swoją uwagę. Uzbrojeni byli skąpo, dzidy, topory, maczety, częściowe metalowe pancerze stanowiły chyba ich jedyne wyposażenie, nie licząc ewidentnej wrogości skierowanej w Waszą stronę.
[ukryj=obce]
Na miejscu pozostała jedynie garstka z nich – skupiona wobec przerośniętego, bujnie wymalowanego goblina. Przy nim na drzewach pozostało trzech goblinów i jeden na ziemi tuż przy wodzu. Przy nim znajdują się dwa psy. [/ukryj]
Znaliście ta rasę, przynajmniej ze słyszenia. Mała, wredna i wroga. Mająca za nic zdobycze kulturowe i cywilizacyjne, choć chętnie korzystająca ze zdobyczy sztuki militarnej. Znani są z pożerania ciał zabitych wrogów co budzi dodatkowy niepokój u przeciwników, ich organizacja życia przypomina szczep plemienny z wodzem na czele. Nie stanowią poważnego zagrożenia dla pozostałych ras, lecz na pewno są najczęstszym niebezpieczeństwem z jakim spotykają się podróżnicy.

Ciężko jest oceniać motywy działania tej porywczej rasy, atak na Was mógł być spowodowany głodem, chęcią obrabowania Was z Waszych dóbr, zwykłym napadem nienawiści czy zwyczajną nudą. Może uznali Was za zagrożenie, które należy wyeliminować? Nie wiadomo, niemal pewnym jest jednak, że na starcie z Wami przygotowani to oni nie byli, a ewentualne zwycięstwo goblinów nie mogło być osiągnięte bez ich sporej zapłaty w walucie zwanej krwią.

Przyroda zamarła w oczekiwaniu na zbliżające się rozwiązanie sytuacji. Cały las jakby na moment wstrzymał oddech, ustał nawet szum drzew, jedynie szczęk zbliżającego się metalu informował o tlącym się nieopodal życiu. Chwilę później do czułych nozdrzy półorka doszedł zapach goblińskiego potu, sprzyjała temu zmiana wiatru, co jednak dawało niemal pewność, iż wcześniej to Wasza grupa roztaczała wyraźny zapachowy ślad.

Mieliście jedynie kilka chwil na podjęcie akcji, a i tego by nie było, gdyby nie wcześniejsze ostrzeżenie Tan Alandera i El Kathryn. Dzięki ostrzeżeniu zyskaliście nieco czasu, unikając jednocześnie zaskoczenia. Pomimo to zbliżający się wróg nie pozostawia wątpliwości co do faktu , że Was wykrył…
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 07-05-2008 o 11:34.
Eliasz jest offline