Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 11:08   #116
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Dwain miał już powyżej uszu Adrena. Z tego co zrozumiał, to niedosyć, że właśnie próbuje się wtrącać do tradycji i honoru krasnoludzkiej rasy, ale jeszcze do tego próbował zabrać mu młot. Jego własne dzieło, jego dowód na to, iż także on należy do starożytnego bractwa kowali run. Chciał zabrać mu przedmiot, który dla Dwaina - kowala run, był ważniejszy niż życie. Nawet Kyfandys wiedział, że nie należy nawet wypowiadać takich słów. Zbierała w krasnoludzie złość. Spojrzał na kapłana. Ten znowu wsłuchiwał się w argumenty, za pewne myśląc jak dyplomatycznie wyjść z całej sytuacji. Dwain zaczął poważnie martwić się nad tym, czy aby Adrenowi nie uda się przekonać kapłana do jego wersji. Miał nadzieję, że tak się nie stanie. A jeśli tak? Nie pozostanie mu nic innego jak ucieczka z miasta i jak najszybsze dotarcie do Karak Norn gdzie aktualnie przebywał jego mistrz. On go ochroni, da mu dobrą radę. Albo naubliża mu i wyśle na inną starożytną krasnoludzką drogę. Swego mistrza Dwain posłucha. Go i tylko go. No, może jeszcze krasnoludzkiego władcę. Nikogo więcej. Nikogo. Zwłaszcza zadufanego w sobie człowieka, który nawet kuzynce ubliża. Złość znowu zapuściła głębokie pędy. Nagle przed Dwainem stanął Alrik i zaczął do niego mówić. Jego słowa trochę uspokoiły kowala. Spojrzał w jego smutną twarz i przemówił spokojnie:

- Stanie się coś czego będziemy żałować? A co masz na myśli? Może fakt, że ten oto człowiek - wskazał na Adrena - będzie dalej wszystkich obrażał i każdy mu będzie na to pozwalał? O to Ci chodzi? Bo wiedz, że okropnie będe żałował jeśli przez tego, który obraził całą NASZĄ WSPÓLNĄ tradycję, kulturę i dumę, kontakty między ludźmi a krasnoludami się pogorszą. A niewątpliwie tak się stanie jeśli nikt mu nie pokaże, że tak nie wolno! Wiem, że chronisz go, bo tak nakazał Ci Twój władca i chcesz wypełnić jego wolę. Zgadzam się z tym i szanuję to. Ale przemyśl czy ten sam Władca ucieszył by się, gdyby usłyszał to co ja przed chwilą? Czy czasem nie było by tak, żeby miast chronić Adrena kazał Ci w najlepszym wypadku opuścić jego towarzystwo? Podejrzewam, że w głębi ducha przyznajesz mi rację. Jesteś między młotem i kowadłem i nie zazdroszczę Ci tej sytuacji. Błagam Cię jednak! Nie chcę mieć w Tobie wroga! Mówisz, że jeszcze mnie nie ukarałeś? A dlaczego? Bo wiesz, że zrobiłem to co słuszne. Zresztą jak Ty byś się czuł gdyby człowiek, którem oddałeś swe umiejętności powiedział by Ci, że jesteś zhańbiony, że jedyne wyjścia dla Ciebie to śmierć bądź droga Zabójcy Troli? Człowiek! Co on może wiedzieć o tradycji Zabójców? Czy on przeżył to co oni? Czy on choć trochę wie o dumie i honorze z którego my słyniemy? Czy on wie cokolwiek o tym, co dla nas jest honorowe? Jak on może decydować o naszej śmierci? Kim on jest? Skąd on może wiedzieć co musi czuć jeden z nas, który wybiera drogę Zabójcy!? Do tego mówi, że nie mam prawa nosić broni runicznej! Broni której sam wykułem, tak jak mówi panienka Klara. Mam ukrywać swoje zdolności?! Jestem kowalem run! Nie czeladnikiem, tylko kowalem! Wielu krasnoludów traktuje mnie wyżej niż szlachtę. Wiesz przecież jak ciężkie jest moje rzemiosło! Tylko nieliczni są godni by poznać tajemnicę wykuwania naszych świętych symboli. A ten człowiek mówi, że nie mam prawa nosić mego własnego dzieła przy sobie. Jak śmie? Odpowiedz mi, jak on śmie? Szkoda tylko, że nie przeszkadzało mu to gdy wykuwałem dla niego i jego brata dwa rapiery! Dwa piękne rapiery naznaczone runami o niemałej mocy. Szkoda, że wtedy mi nie powiedział jako urzędnik państwowy, że nie mam prawa nosić takiej broni. Bo jeśli nie mam prawa do noszenia, to co dopiero jej tworzenia. Wiesz co? Prędzej oddam życie niż swój młot wbrew mej woli. Rozumiesz? Pewnie tak. Ale powiem Ci więcej. Jeśli mój mistrz albo Twój władca dowiedzieliby się, że ludzie wrzucili kowala run do lochów i ukradli mu jego młot uznali by to za zniewagę. Pomyśl co wtedy rozkazał by Ci Twój władca? Mój mistrz, który nawet wśród ludzi uważany jest za kogoś wielkiego na pewno nie puściłby płazem takiej zniewagi. Słuchasz mnie Alriku? Ten, którego jesteś zmuszony chronić obraził mnie, obraził też Ciebie, obraził naszych braci Zabójców, obraził mego mistrza i naszego władcę. Czy to nie wystarczający powód by go ukarać? Słyszysz doskonale, że uważa on, iż prawo w Imperium ochroni go, gdyż jest szlachcicem. Stawia się wyżej niż każdy z tu obecnych! Według jego słów on może wszystko my nie możemy nic! Musimy coś z tym zrobić! A jeśli nie, to masz rację, później będziemy bardzo tego żałować, gdy stawimy się: Ty przez swoim Panem a ja przed mistrzem i zdamy im relację z tego co on powiedział. Będziemy bardzo żałować tego, gdy spytają się nas czemu nic nie zrobiliśmy z tym - znowu pokazał na Adrena tym razem głową - człowiekiem.

Wszystko co powiedział Dwain, powiedział głośno. Tak żeby zarówno kapłan i szlachcic słyszeli te słowa. Gdy kończył mówić poczuł jak zbierają się w jego oczach łzy. Łzy. Łzy hańby i upokorzenia. O to Adren obraził go i jego braci a wyglądało na to, że ujdzie mu to płazem. Łzy. Łzy bezsilności. O to Dwain nie mógł nic zrobić. Wszystko zależało od wyroku kapłana Młotodzierżcy. Łzy. Łzy spowodowane gniewem i furią. Nie zamierzał bowiem tak tego wszystkiego zostawić. Krasnoludy są pamiętliwe. Adren zapłaci za to prędzej czy później. Lepiej żeby od razu. - pomyślał Dwain. Zdusił jednak łzy w sobie tak, że tylko oczy mu się zaszkliły. Spojrzał na człowieka, który nie dawno tak go obraził, po czym uśmiechnął się paskudnie i przemówił bezpośrednio do niego.

- Skoro jesteś szłachcicem to trochę ogłady. Nie wtrąca się w rozmowę nie poproszonym do tego, zwłaszcza gdy prowadzą ją dwie starsze osoby. I tak przy okazji. Sładałem Ci przysięge, że będe bronił Twego honoru. Skoro honoru jednak nie masz, to wiedz, że przysięga ta nie jest już ważna. Poza tym rapier, który posiadasz i tak jest zbyt hojnym darem, nawet za pomoc w uratowaniu życia.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 07-05-2008 o 11:37.
Thanthien Deadwhite jest offline