Reyfu rozejrzał się i wskazał pień zwalonego drzewa. -Połóżmy ją tam, miejsce dobrze osłonięte i łatwo będzie znaleźć.
Kiedy dziewczyna została bezpiecznie ulokowana pod konarami drzewa Fenn ruchem ręki zwołał wszystkich blisko do siebie. Zmierzył wszystkich spojrzeniem. Samuel, chyba jedyny oprócz niego miał szanse w walce w zwarciu, ranny medyk i Wallace który miejmy nadzieję umie posłużyć się łukiem labo kuszą. -Mój plan jest prosty. Staramy sie podejść niezauważeni, jeśli się uda zaczynamy od salwy z wszystkiego co mamy a potem ja z Samuelem ruszamy na miecze. Reszta w tym czasie ciągle strzela. Jeśli zauważą nas wcześniej atakujemy z marszu tak żeby wpaść do obozowiska na karkach posterunków. Nie możemy sie nawet chwili zawahać bo jeśli zdążą się zorganizować i ochłonąć z zaskoczenia będzie po nas. Jakieś uwagi?
Rzucił pytanie patrząc po twarzach towarzyszy.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |