Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2008, 12:02   #201
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Reyfu rozejrzał się i wskazał pień zwalonego drzewa.
-Połóżmy ją tam, miejsce dobrze osłonięte i łatwo będzie znaleźć.
Kiedy dziewczyna została bezpiecznie ulokowana pod konarami drzewa Fenn ruchem ręki zwołał wszystkich blisko do siebie. Zmierzył wszystkich spojrzeniem. Samuel, chyba jedyny oprócz niego miał szanse w walce w zwarciu, ranny medyk i Wallace który miejmy nadzieję umie posłużyć się łukiem labo kuszą.
-Mój plan jest prosty. Staramy sie podejść niezauważeni, jeśli się uda zaczynamy od salwy z wszystkiego co mamy a potem ja z Samuelem ruszamy na miecze. Reszta w tym czasie ciągle strzela. Jeśli zauważą nas wcześniej atakujemy z marszu tak żeby wpaść do obozowiska na karkach posterunków. Nie możemy sie nawet chwili zawahać bo jeśli zdążą się zorganizować i ochłonąć z zaskoczenia będzie po nas. Jakieś uwagi?
Rzucił pytanie patrząc po twarzach towarzyszy.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 08-05-2008, 19:19   #202
 
Josonosimiti's Avatar
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
Słowa jakie wypowiedział Reyfu odblokowały jakąś część świadomości Wallacea i napędziły go do działania.
-Masz rację. Nie ma co się z tym wszystkim pierdolić.-
Wallace zarzucił swój plecak, do którego dodał jeszcze suszone mięso, bukłak wody, i kilka suszonych śliwek. Przypasał miecz i zaczął szperać w ładunku przyniesioym przez Samuela. Po chwili natrafił na duży, ciężki worek. Rozsupłał go. Oczy inżyniera błyszczały.
-To chyba coś czego mi potrzeba.-Powiedział sam do siebie. Zrzucił z ramienia łuk który zabrał od stwora. W worku była duża ciężka kusza z windą korbową i na oko piędziesiąt bełtów. Wallace wyciągną kuszę i chwycił w obie ręce. Ważyła sporo, lecz nie była jakimś niesamowitym ciężarem. Odwrócił ją, postawił na ziemi i wsadził nogę w strzemię. Zaczepił haki na cięciwie i zaczął napinać. Kusza była cholernie mocna. Użył sporo siły do kręcenia korbą. Gdy cięciwa wskoczyła do orzecha, zdjął z niej haki. Podniósł kuszę i ukucnął przymierzając się do strzału. Kiedy jego ciało cię ustabilizowało, nacisnął spust. Dało się usłyszeć głośny trzask cięciwy przecinającej powietrze. Oddając strzał na sucho poczuł wstrząs i dreszczyk emocji. Zawsze lubił potężne zabawki. Do kuszy przywiązał linę, tak aby móc ją przewiesić przez ramię. Zabrał ze sobą gruby napchany kołczan z bełtami. Stanął w całym ekwipunku. Nie było lekko, lecz nic nie krępowało jego ruchów. Inżynier podszedł do noszy na których leżała Apsu. Cierpiała. Wraz z Samuelem podnieśli dziewczynę i ruszyli za Reyfu.

Las był cichy. Wallace czuł się przygnębiony przez mroczność miejsca w którym przypadło im przebywać. Rosłu tu dużo drzew. Za dużo. Ledwo się dało przejść z chorą. Po pewnym czasie mięśnie inżyniera zaczeły boleć. Kusza i nosze robiły swoje. Szedł dalej.

-Już niedaleko. Trzeba ustalić jak atakujemy i zostawić dziewczynę.-
-Połóżmy ją tam, miejsce dobrze osłonięte i łatwo będzie znaleźć.- Reyfu wskazał im zwalone drzewo. Gdy odłożyli nosze Wallace rozprostował ręce. Reyfu był bezbłędny zanim ktokolwiek zdążył się zapytać co robimy, on wyrecytował jak z książki cały plan. Znał się na rzeczy.
-(...)Jakieś uwagi? - Wallace milczał. Był zdenerwowany. Nic dziwnego, Atakowali obóz dwómetrowych jaszczórów. Takie sytuacje nie zdarzają się na co dzień.
 
__________________
Racja jest jak dupa - każdy ma własną...

Ostatnio edytowane przez Josonosimiti : 08-05-2008 o 19:23.
Josonosimiti jest offline  
Stary 08-05-2008, 20:42   #203
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Apsu
I znowu w przeciągu 24 godzin straciłaś przytomność. Chyba szczęście Ci nie sprzyjało. Przynajmniej nie zemdlałaś na skutek obijania się o wielkie skrzynie. No cóż to tylko choroba. Po jakimś czasie (godzinie/dniu/tygodniu) majaczenia obudziłaś się. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś swoich towarzyszy. No. Zobaczyłaś to za dużo powiedziane. Po konturach rozpoznałaś Reyfu (chyba na tej wyspie jest jedynym futrzakiem). Chudą ubraną na czarno sylwetka musiał być medyk, którego imienia nie pamiętasz. Czyli zostało dwóch, inżynier i najemnik. Ten chudszy z wielką kuszą to musi być Wallace a ten szerszy z wielką kuszą musi być Samuelem. No cóż przynajmniej jesteś w miarę bezpieczna. Tylko co do cholery robisz w środku dżungli a nie na plaży? Spróbowałaś wstać, opierając się o zwalone drzewo pod którym siedziałaś i mimo osłabienia udało się. Czułaś, że gorączka spadła, ciągle ją miałaś ale mogłaś już chodzić, może nie biegać ale chodzić na pewno.

Wszyscy
Gdy Reyfu zaczął objaśniać swój plan Samuel uśmiechnął się. Zdjął kusze i za pomocą wbudowanej dźwigni napiął kuszę i założył bełt. Płynnym ruchem podniósł kuszę do ramienia i celował w drzewo jak Wallace kilka godzin wcześniej. Jedyną różnicą było to, że Samuel nie robił tego długo i nie ściągnął spustu. Potem popatrzył na Reyfu.
-Czekam na rozkazy kapralu.
Wtedy usłyszeliście ruch za sobą. Obejrzeliście się. To Apsu właśnie siadała opierając się o drzewo. Spojrzała niepewnie wzdłuż kuszy na twarz Samuela. Najemnik na szczęście amatorem nie był i nie ściągnął spustu, zamiast tego wycelował w ziemię. To on przerwał krótką chwilę ciszy mówiąc do Edica.
-Dobrze, że nie wcieliliśmy Twego planu w życie.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 08-05-2008, 21:29   #204
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Setki obrazów przewijały się przez myśli dziewczyny. Znaczna ich większość była dla niej całkowitą tajemnicą zaś inne...inne przypominały jej o całym życiu, o wszystkim co przeszła i jak się zmieniła. Jej krótkotrwała pamięć uległa zaburzeniu na wskutek traumatycznych odskoczni od rzeczywistości. W świecie realnym jej powieki drgały, jednak nikt tego nie zauwazył. Zaabsorbowani knuciem towarzysze zapomnieli o tym, że przecież ona żyje. Traktowali ją jak umarlaka, którego nieśli ze sobą jak przynętę na krwiożercze bestie.
Gdyby tylko Apsu o tym wiedziała i gdyby słyszała...

Obca męska dłoń zacisnęły się na jej szyi, zaś druga chwyciła za dekolt sukni. Szarpała się, choć tym sposobem jedynie pogarszała sytuację. Zostaw mnie, puść mnie błagała w myślach, jednak nikt nie słyszał. Poza nią nikt o tym nie widział nikt nie pamiętał. Mimo iż sama dziewczyna przestała już odczuwać strach, to teraz znów zaczęła się bać. Wspomnienia powróciły jak z najgorszego koszmaru. Wielkie, brudne dłonie zacisnęły się na jej piersi. Leżała bezwładnie na brzuchu. Czuła kogoś na sobie i ten zapach...czuła morze i ryby. Nieprzyjemne wspomnienie, nieprzyjemny odór. Była bezbronna, zupełnie niewinna. Nie wiedziała, co się dzieje, nie wiedziała dlaczego. Wszystkie detale nagle zaczęły znikać, zachodzić mgłą. Poczuła ból...to było ostatnie, co wyryło się w jej pamięci.

Otworzyła oczy wciąż czując czyjąś obecność. Bodźce odbierane błędnie przez jej przekaźniki pomału zaczynały się naprawiać. Przetarła dłonią czoło i delikatnie musnęła policzek. Czuła się fatalnie, ledwo co mogła się ruszać. Najbardziej bolała ją wewnętrzna strona ud. To było dziwne, zważywszy na majaki jakie nie tak dawno miała.
Apsu przeraziła się gdy zorientowała się, że jest w dżungli. Niby jak tu się znalazła? Ile dni tak leżała? Głowa pękała jej, zaś w uszach szumiało. Nie potrafiła przypomnieć sobie tak wielu rzeczy. Dręczyło ją to, bardzo dręczyło, ale zwyczajnie w świecie nie pamiętała.

- Co ja robię w dżungli do jasnej cholery? To jakiś tani żart?! Proszę, powiedzcie mi...to nie jest śmieszne...naprawdę nie jest... - jej głos z początku stabilny zaczął się załamywać. Próbowała wstać jednak zachwiała się i upadła z powrotem na nosze. Ukryła twarz w dłoniach nie wiedząc co się dzieje. Gwiazdy...gdzie są gwiazdy...gdzie piach. Pamiętam piach i wodę. Była taka piękna. Księżyc...Luna w nowiu? Przecież to był dobry czas, był dobry...czyżbym się pomyliła? - zamyśliła się blondwłosa, nie rozumiejąc do końca co się stało.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 08-05-2008, 21:58   #205
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Reyfu jednym skokiem znalazł sie przy Apsu i lekko przysłonił jej usta by słowa nie niosły się zbyt daleko. Jego oczy świeciły w ciemności jak psie albo wilcze, białe kły błysnęły kiedy szeroko sie uśmiechnął. Naprawdę ucieszył się, że dziewczyna oprzytomniała ale nie miał zamiaru pozwolić jej by ściągnęła całej grupie na karki bandę przerośniętych jaszczurek. Kiedy chora na chwile zamilkła wpadł jej w słowo.
-Ciiiiii... Mów cicho bo będą kłopoty. Jesteśmy w dżungli bo szykujemy się do ataku na obozowisko bestii. Trzy z nich złożyły nam wizytę kiedy byłaś nieprzytomna. Nie ma teraz czasu na wyjaśnienia, zostań tu i zaczekaj aż wrócimy. Potem ci wszystko ze szczegółami opowiem.
Głos fenna był cichy i uspokajający, poparty szczerym uśmiechem na pysku. Okrył dziewczynę szczelniej swoim płaszczem i dodał tylko.
-Zaczekaj tutaj, niedługo wrócimy.
Po czym wstał sprężyście i spojrzał na ludzi z którymi miał zamiar zaraz ruszyć w bój. Odetchnął i zaczął wydawać rozkazy.
-Ja i Samuel ruszamy przodem. Edic i Wallace za nami, kusze w gotowości. Na mój sygnał salwa z kusz i atak według planu. Jak nas zauważą wcześniej strzelamy bez sygnału. Ruszajmy.
Kończąc mówić pochylił się przydeptując strzemię kuszy i chwytając cięciwę. Jednym szarpnięciem ramion napiął ją po czym osadził bełt i ruszył przed siebie w stronę obozowiska jaszczurów.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 08-05-2008 o 22:01.
Durendal jest offline  
Stary 08-05-2008, 22:26   #206
 
Altair's Avatar
 
Reputacja: 1 Altair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znany
Medyk splunął. Patrzył sie raz na uwijających się jak w ukropie najemników raz na wallace'a który wypatrzył nową zdobycz wśród skrzynek. Skubaniec pamiętał wszystko, nawet był w stanie rozpoznać worek z tą pieprzoną kuszą. Była tego zaleta : łuk jaszczura poszedł w odstawkę a nim Edic nie pogardził. Dobrej roboty łuk zawsze sie przyda.
"No tak ale do jedzenia też by się coś przydało ..... co by tuuuuu....."
I w tym momencie przypomniał sobie o pieczonym mięsie w worku. Ciesząc się w duchu że nie będzie musiał dalej jeść tego suszonego świństwa włożył je do torby. Z wodą nie było problemu bo posiadał swój bukłak. Ale było by bardzo przykro gdyby zmarnował się alkohol.
Długo nie myśląc obok szeregu buteleczek w torbie wylądowały dwie butelki znalezione wcześniej.
A potem Edic kompletnie stracił orientacje, szedł jak najciszej się dało i starał się nie stracić z oczu pleców inżyniera.
Szlag by trafił te wyspę ... klął pod nosem.

Kiedy dowiedział się że już niedaleko stała się rzecz której sam medyk spodziewałby sie najmniej, oczywiście biorąc pod uwagę rzeczy prawdopodobne. Dziewczyna się ocknęła . Nie było jednak za dużo czasu na rozmowy, Reyfu chciał najpierw załatwić jaszczurki. I dobrze.

Medyk zdjął z ramienia łuk a z kołczanu wydobył strzałę. Jej grot zanurzył w kolbie przy pasku, w blasku księżyca zdawało się że połyskuje delikatnie w kolorze zielonym. Kiedy reyfu się zatrzymał widać było już obozowisko . Plan był prosty salwa wpadają najemnicy , potem kolejna salwa.
Edic zdjął z ramienia torbę i delikatnie położył przy drzewie. Butelki w środku były starannie zabezpieczone, każdy hałas mógł go zdradzić.
Czekał na znak
 
__________________
3444862
A co do nicka ... nie , nie wziąłem go z gry :] . Altair jest gwiazdą . (gwiazdozbiór orła)
Ci co żywią się nadzieją .... umierają głodni....
Altair jest offline  
Stary 09-05-2008, 23:33   #207
 
Josonosimiti's Avatar
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
- Co ja robię w dżungli do jasnej cholery? To jakiś tani żart?! Proszę, powiedzcie mi...to nie jest śmieszne...naprawdę nie jest... - Wallace odwrócił się powoli. Apsu siedziała na noszach. Przyglądał się chwilę i ze zwątpieniem potrząsnął głową. "Ja chyba naprawdę jestem zmęczony." Inżynier miał zamiar odwrócić wzrok, lecz spostrzegł Reyfu podbiegającego do kobiety. "A jednak nie." Fenn okrył kobiete płaszczem i zamienił kilka słów których nie dało się usłyszeć. "Cholera czy on zawsze musi się wszędzie wyrywać. Wojownik, dżentelmen, przywódca. Niedługo się okaże, że potrafi latać. Dobrze, że chociaż Apsu się polepszyło." Wallace bez słowa zdjął kuszę z ramienia i postawił na ziemi. Przez chwilę przyglądał się korbie na końcu łoża. W myślach prosił Willa o siłę i odwagę.

"No to jazda." Inżynier napiął kuszę i załadował w niej bełt. Wycelował w ziemię. Teraz mógł zabić. Ta myśl nie sprawiała mu przyjemności. Dodawała raczej otuchy.
-Idziemy?- Teatralny szept przetoczył się między drzewami, docierając do reszty towarzyszy.
 
__________________
Racja jest jak dupa - każdy ma własną...
Josonosimiti jest offline  
Stary 10-05-2008, 10:08   #208
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Wszyscy
Nim zaczęliście się skradać do Apsu podszedł najemnik, zapasa wyciągnął jeden ze swoich pistoletów. Podał go wiedźmie mówiąc:
-Trzymaj jakby coś się stało. Huk nas zaalarmuje a kula zatrzyma potencjalnego przeciwnika. Ma zamek skałkowy więc wystarczy pociągnąć za spust.

Reyfu, Wallace, Edic
W końcu ruszyliście między drzewami. Każdy poruszał się najciszej jak potrafił. Z przodu szli Reyfu i Samuel, obaj poruszali się bezszelestnie, obaj trzymali kusze w pogotowiu. Za nimi Eidc trzymający nie napięty długi łuk, medyk również poruszał się bardzo cicho. Najgorzej poruszał się Wallac, najgorzej nie oznacza źle, go też było słychać tylko minimalnie. Doszliście do krzaków wokół polany, w których poprzednio ukrywali się najemnik i inżynier. Ustawiliście się, Reyfu w środku, żebyście wszyscy widzieli jak da znak do ataku, trochę po jego prawej kucał Samuel trzymając swoją wielką kuszę. Po lewej fenna ustawił się inżynier a najdalej medyk. Ten ostatni nie mógł strzelać kucając, więc schował się za drzewem. Przy ognisku stała piątka jaszczurów. Wallace wiedział, że brakuje dwóch szermierzy i jednego łucznika. W obozie demonów nie panowała cisza, rozmawiali i to nie cicho w swoim syczącym języku. Ten, który poprzednio rozmawiał z kobietą był chyba przywódcą. Podszedł do dziesięciu włóczni wbitych w piasek i wyciągnął jedną. Powiedział jakieś dłuższe zdanie i wstała trójka z jaszczurów. Zostało tylko dwóch szermierzy. Oprócz jaszczurów również była blond kobieta. Patrzyła w gwiazdy. Powoli opuściła wzrok na ścianę lasu i popatrzyła w oczy fenna. Po sekundzie przeniosła swoje zielone oczy na jeszcze jedno miejsca. Trójka jaszczurów właśnie podchodziła by uzbroić się w włócznie.

Apsu
Siedziałaś w ciemnej dżungli. Twoi towarzysze ukryli się tak, że ich prawie nie widziałaś. Las żył swoim życiem. Jedyne co może w lesie niepokoić to brak odgłosów. No cóż właśnie taki brak był za Tobą. Wysoki prawie dwumetrowy jaszczur skradał się za Tobą. Mimo wielkich gabarytów poruszał się bezszelestnie jak Ty. Na brązowe łuski miał narzuconą kurtkę z szarej skóry jakiegoś zwierzęcia, z identycznego materiału miał spodnie. Przy jednym z boków miał szable a przy drugim kołczan w rękach łuk z jakiegoś dziwnego drewna. Podobny długi łuk widziałaś u Edica zanim odszedł. Jaszczur jeszcze nie zauważył Ciebie za zwalonym drzewem ale ewidentne kogoś szukał. Twój wzrok spoczął na trzymanym w ręce pistolecie Samuela.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 10-05-2008, 13:04   #209
 
Josonosimiti's Avatar
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
"I znowu w paszczy lwa." Wallace przyglądał się jaszczurom. Wielkie gruboskóre stwory, głośno ze sobą rozmawiały. Oczywiście jeśli odgłosy przez nie wydawane możnaby nazwać rozmową. Inżynierowi coś nie pasowało. Szturchnął ręką Fenna i nie odwaracjąc wzroku powiedział: - Jak dla mnie to jest ich za mało. Część musiała gdzieś odejść. - Spostrzegł, że jeden z większych potworów zachowywał się jakby wydawał rozkazy. Grupka jaszczórów podeszła do kupki wbitych w ziemię włóczni. Wycelował w klatkę piersiową przywódcy. Czekał na rozkaz od Reyfu. Gdzieś w środku czuł że jak nie zaatakuje to straci jedyną szansę. Stwory zdążą się uzbroić a ich dowódca zejdzie z lini ognia. Z drugiej strony Reyfu lepiej wiedział kiedy zaatakować. Mógłby wszystko zepsuć swoim nieposłuszeństwem. "Nie. Nie mogę narazić wszyskich na śmierć. Zaufam Fennowi. Już raz pokazał co potrafi." Czekał. Czas płynął nieubłaganie. Stwory były już o krok od chwycenia broni. Czekał...
 
__________________
Racja jest jak dupa - każdy ma własną...
Josonosimiti jest offline  
Stary 10-05-2008, 14:59   #210
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Reyfu uniósł kuszę do ramienia, wycelował w przywódce jaszczurów, bez rozkazów trudniej będzie im sie opanować. Wstrzymał oddech i zaczął powoli i równo ścigać spust jednocześnie mówiąc cicho:
-Teraz.
Wypuścił bełt z kuszy i nie czekając rzucił się w kierunku wroga. W biegu otworzył pysk i wściekłe wycie uniosło się ku nocnemu niebu. Szybkim ruchem wyrwał zza paska toporek i cisnął w pierwszy cel na który padł jego wzrok po czym chwycił rękojeść miecza dobywając go jednym płynnym ruchem. Głucho warcząc wpadł między jaszczury siekąc na prawo i lewo szybkimi ciosami. Chciał jak najlepiej wykorzystać zaskoczenie i wykończyć jak najwięcej stworów zanim reszta ochłonie i zrobi użytek z broni. Wściekłość wypłynęła gdzieś z głębi jego dzikiej duszy i dodała siły uderzeniom, kazała zatracić się w walce i zadawaniu śmierci. Dosłownie skakał przeciwnikom do gardeł by zrobić użytek ze swojej naturalnej broni i ostrymi kłami rozszarpać im gardła.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172