Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 13:23   #92
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cichutko jak myszy zbiegli tylnymi schodami. Raczej po to, by nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji, a nie po to, by przypadkiem nie obudzić któregoś z mieszkańców gospody. Przy takim hałasie trudno byłoby spać...

Drzwi do ogrodu otworzyły się z cichutkim skrzypnięciem. Zagłuszonym natychmiast przez kolejny grom.
Widok był wspaniały. Niczym starcie bogów, dla których ziemski oręż byłby nic nie wartą zabawką. Wiązki błyskawic tańczyły po niebie, swym blaskiem zamieniając noc w dzień.

Derrick cofnął się o parę kroków. Nie patrzył na podniebny spektakl. Jego wzrok przyciągnęła Nessa. Czarodziejka stała z przymkniętymi oczami i rękami wzniesionymi ku niebu. Całą sobą chłonęła pradawną energię spływającą ku niej z niebotycznych wysokości. Między jej palcami tańczyły maleńkie ogniki...
Derrick wstrzymał oddech. Tylko raz widział takie płomyki na lądzie. W wysokich górach, na ostrzu swego sztyletu... Takiej burzy, jaka potem nastąpiła, wolałby drugi raz nie przeżyć...

Nim zdążył powiedzieć chociażby słowo potworny huk wstrząsnął powietrzem. Cała okolica zatrzęsła się, lecz na Nessie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Zdawała się nie zauważać ani zwalonego przez piorun drzewa, ani strug deszczu, który uderzył nagle i w ułamku sekundy zamienił jej koszulę w przeźroczystą szmatkę. Czarna fala mokrych włosów przykleiła się do przemoczonego czoła, ale czarodziejka nie zwracała na to uwagi. Obracała się powoli wokół własnej osi, jak w transie, jakby w pradawnym tańcu na cześć sił natury.
Jej usta poruszyły się, ale Derrick nie usłyszał ani słowa...

Derrick wreszcie wyrwał się spod wpływu rozciągającej się przed jego oczami sceny.
W ułamku sekundy znalazł się przy Nessie.
- Wracajmy pod dach - powiedział. - Przemokłaś.
Chwycił wpół czarodziejkę i niemal na siłę zaciągnął ją pod dach.
Te parę chwil starczyło, by zmókł niemal tak, jak Nessa.
Prowadząc czarodziejkę do pokoju słyszał, jak ściekające z nich ciężkie krople wody rozbijają się o drewniane schody i podłogę.

Derrick zrzucił przemoczoną koszulę i ruszył w stronę kąta, w który wisiały dwa średniej wielkości kawałki materiału mogące posłużyć nie tylko do wytarcia rąk.
- Chyba trzeba rozpalić w kominku - usłyszał.
Obrócił się w stronę mówiącej. Nessa powoli wyciskała wodę z włosów, nie zwracając uwagi na rosnącą u jej stóp kałużę. Sięgającą już prawie dwóch mokrych śladów jakie pozostały tam, gdzie nieco wcześniej stał Derrick.
- Musisz się wytrzeć - powiedział, odzyskując głos dopiero po chwili. Obrócona w jego stronę, pochylona czarodziejka ukazywała światu, a przynajmniej Derrickowi, piękne widoki... Z pewnego punktu widzenia nieco różniące się od poznanych poprzednio.

Nessa jakby nie słyszała jego słów. Potrząsnęła głową. Włosy zawirowały... i ułożyły się mniej więcej tak, jak poprzednio. Niezniechęcona tym czarodziejka zaczęła z wolna przymierzać się do ściągania przemoczonej odzieży.
- Przemokły cholerne sznureczki. Mógłbyś mi pomóc? - o dziwo zarumieniła się pytając i choć nie uciekła wzrokiem w bok, to przez chwilę wyglądała jakby miała na to ochotę
- Jakie to obrzydliwie zimne - dodała. Zatrzęsła się.
Nawet przy pomocy Derricka ściągnięcie gorsetu nie należało do łatwych. Przemoczone wiązania stawiły dzielny opór, a przecinać ich nikt nie miał zamiaru.
W końcu oporny kawałek materiału poddał się. Z koszulą było łatwiej, chociaż i tak batyst sprawiał wrażenie, że nie chce się rozstać z atłasowym ciałem Nessy. A Derrick wcale mu się nie dziwił.

Skurczone brodawki wieńczące piersi Nessy na moment przyciągnęły wzrok Derricka, ale W tym momencie były nieco ważniejsze sprawy... Nessa była przerażająco zimna. Derrick podał jej jedną szmatkę, a sam zaczął wycierać plecy czarodziejki. Co w niewielkim stopniu poprawiło temperaturę ciała Nessy.
- Wskakuj do łóżka - powiedział - a ja rozpalę ogień...
W przeciwieństwie do Nessy nie czuł zimna, ale wiedział, że sam trzask drewna i widok płomieni wpłynie dobrze na czarodziejkę.


Już po chwili płomień zaczął ogarniać znajdujące się na kominku szczapy drewna.
 
Kerm jest offline