Krasnolud, wzmacniając się piwem, wsłuchiwał się w słowa Creada... Słowa bogato ilustrowane gestami. Całkiem jakby mag miał zwykłego, szarego krasnoluda za całkowitego głupca, który nie jest w stanie pojąc najprostszej rzeczy jeśli wcześniej nie dostanie kilofem w łeb. "Lepiej by to wyglądało, gdyby namalował to palcem po stole" - pomyślał zniesmaczony widząc, do czego mag wykorzystuje dobre jedzenie - "albo patykiem po piasku. Nawet na kawałek pergaminu go nie stać? Pewnie będę musiał też zapłacić za jego wejście do świątyni..."
Podskoczył widząc, co mag zrobił z jego piwem. Zanim zdążył ręcznie wyjaśnić Creadowi, co robi z takimi dowcipnisiami, mag błysnął inteligencją i zamówił kolejny kufel.
Chociaż pewnie każdy by zrozumiał widząc wpatrzone w siebie pełne wściekłości oczy...
Napoczynając kolejny kufel piwa wsłuchiwał się w słowa elfa. Z niektórymi z tych słów nawet czasami się zgadzał...
Gdy Lathandis skończył mówić, Galed zabrał głos: - Dobra, dobra... Ale skąd możesz mieć pewność, że to Talos. a nie kto inny?
Za późno do niego dotarło, że właśnie dał Creadowi szansę na rozpoczęcie kolejnego wykładu... |