Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 16:26   #179
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, godzina Doji

Krab wzruszył ramionami zbywając słowa Skorpiona:

- Się zrobi. Odwiedzę Koshin w następnym miesiącu, to coś opowiem. Tylko, musiałbym wiedzieć co dokładnie mam opowiedzieć. Jak najlepsza opowieść być to powinna. - Popatrzywszy na Skorpiona poważnie, rzucił - Więc?

W tym samym czasie, nikutai Daikenji odezwał się do Akito i Fukurou:

- Pennagolany? Powiedzcie co więcej. Nie zajmiemy się sprawą sami, ale zaniesiemy wieści gdzie trzeba. Przed wami droga spokojna, chyba, żebyście zamierzali z drogi zjechać. Choć, miejsce docelowe macie nieciekawe.

Akito nie owijał w bawełnę relacjonując sprawę rozszarpanych zwłok, truchełka dziecka, dziwnie nietkniętych pleców i kartki, którą okazał, wreszcie wyraźnego na miejscu zapachu octu. W miarę jak mówił, Krabom posępniały twarze, zwężały się oczy. Atmosfera, jaką rozluźnił przekazywany z rąk do rąk baniak, który nie ominął ani Akito, ani Fukurou, zagęściła się wyraźnie. Dwu strażników otwarło kołczany, ukazując dziryty podobne do tych, w jakich posiadanie niedawno wszedł Akito.

Nikutai powoli zapytał:

- Pewniście zapachu? Wszyscyście go czuli?

Akito w milczeniu skinął głową. Kapral Hida przeniósł wzrok na Smoka i Skorpiona, czekając ich odpowiedzi. Gdy obaj potwierdzili, westchnął:

- Psiakrew. Mają kryjówkę niedaleko, nie ma co mówić. - Potrząsnąwszy z rezygnacją głową, wziął powietrza w płuca i rzucił dość głośno - Drużyna, marsz pod bronią! Czujki chcę widzieć z łukami w dłoniach! Dziś wieczorem staniemy w Kamisori Yoake, razem z ładunkiem, rozumiecie mnie samuraje?!

- Hai!! - odkrzyknęli strażnicy.

Rozmowy się skończyły. Nikutai spojrzał ubolewająco na trójkę towarzyszy i rzekł przepraszającym tonem:

- Przykro mi, lecz ładunek mus dowieźć. Jak krwiopijce mają skrytkę i w kilkanaście wyszły, to można liczyć, że i kilkadziesiąt ich tam będzie. Zwlekać nie mogę. W Strażnicy niby nic się nie dzieje, ale rozzuchwalili się ostatnio. Wiadomo - wiosna. Ci, co przeżyli zimę, czują się weteranami. A to przecie pomiot z Pochodu Wstydu jest głównie. Drogi - mężczyzna spojrzał na Skorpiona - spokojne i mało uczęszczane. O więcej w samej Strażnicy pytajcie, najlepiej którego z dowódców wart, to sensowni ludzie.


Dwa ri na południe od Inari Mura, terytorium klanu Lwa; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114, godzina Bayushi.

Z początku Keiko chciała spokojnie przeczekać z boku egzekucję, jednak gdy wymieniła ukłony z samurajami, okazało się, że gunso akurat skończył przemowę i teraz w milczeniu przypatrywał się ostatnim przygotowaniom do egzekucji. Przywiązała konia do niewielkiego, skarłowaciałego drzewka i szybkim krokiem podeszła do sztandarowego. Gdy spojrzał na nią skłoniła się sztywno.

- Panie, czy zechcesz poświęcić mi kilka chwil?
- Słucham.
- Wybacz, że zabieram ci czas Lew-san, wybacz także brak kurtuazyjnych ozdobników... - samuraj-ko zawahała się lekko. Nie chciała zrazić do siebie tego człowieka, lecz okoliczności spotkania były na tyle osobliwe, że nie była pewna jak powinna się zachować w tej sytuacji. - Czy mógłbyś mi powiedzieć, panie, jak wygląda sytuacja na granicy? Nie pytam się z pustej ciekawości - im bliżej zbrojnych konfliktów, tym zboże cenniejsze, im cenniejsze zboże tym sroższe kary dla podpalaczy i złodziei. A moje obowiązki kierują mnie ku ziemiom Skorpiona i Żurawia.
- Nader spokojnie, pani - odrzekł tamten przyjemnym dla ucha barytonem - na obu granicach, tej z Żurawiem i tej ze Skorpionem. Choć u Żurawia 'ćwiczenia' Daidoji lada moment mogą okazać się czymś więcej.

Pierwszy heimin zawisł na drzewie. Charcząc i kopiąc próbował przez moment wywalczyć sobie oddech. Bezskutecznie.

Egzekucja przyciągała jej spojrzenie - jednocześnie zaniepokojone i pełne skrywanego zainteresowania. Tak jak sztandarowy obserwowała płaczących heiminów i samurajów egzekwujących wykonywanie kolejnych poleceń - on z twarzą doskonale obojętną i spokojną, ona z lekko zmarszczonymi brwiami.

- Ćwiczenia, tak? - lekko skrzywiła usta. - Zwyczajowe niewielkie, rozproszone grupki czy tym razem coś większego?
- Nie wiem, pani - sztandarowy spojrzał na nią z lekkim zaciekawieniem - ale twoi przełożeni w Shiro Matsu zapewne będą wiedzieli.
- Gdybym kierowała się bezpośrednio do Shiro Matsu, z pewnością skorzystałabym z ich wiedzy i rad. Niestety wcześniej najprawdopodobniej będę musiała skręcić na wschód. Zeszłoroczny konflikt przypominał kurtuazyjne nohgaku*, tyle tylko, że artyści i publiczność ciągle zamieniali się miejscami. – w wąskich oczach Keiko błysnęło rozbawienie. - Ciekawe co będzie w tym roku. Może sarugaku** dla odmiany?

Zaskoczony mężczyzna szeroko się uśmiechnął, po czym buchnął głośnym śmiechem, waląc się dwa razy po udach. W jego brązowych oczach Keiko mogła przez moment dostrzec aprobatę dla swego zjadliwego pytania, wraz z żywą inteligencją i skrzętnie skrywaną ciekawością. Uśmiech przeobraził sztandarowego w kogoś, kogo chętnie miałoby się za przyjaciela. Z kim przyjemnie byłoby wypróbować swoje umiejętności aż do momentu, gdy mięśnie odmówią posłuszeństwa, lub wypić czarkę sake delektując się widokiem opadających płatków wiśni czy kwiecia jabłoni.

Uśmiech tego samuraja przywiódł Keiko na myśl jej ojca, sprzed wielu lat. Z czasów, kiedy Zamek Osy należał do Klanu Tajemnic, a Klan Osy nie istniał nawet w ludzkich zamysłach.

Kolejni dwaj heimini przedśmiertnym charkotem i makabrycznymi podrygami na linie wyrwali Keiko z zamyślenia. Lew odezwał się:

- Być może, pani. Jeśli pytasz mnie, to odpowiedziałbym, że Daidoji przygotowują sztukę zgoła nowatorską i należy mieć oczy szeroko otwarte, by nie przegapić żadnego jej elementu. Ale jako skromny gunso nie zwykłem oferować moich opinii na tematy, na których się nie znam, a do takich właśnie należy sztuka. Zatem, Szmaragdowa o ciętym języku, osądź sama, jak blisko sceny chcesz się znaleźć.

* przedstawienia, w których aktorzy tańczyli za pomocą powolnych i dystyngowanych ruchów do muzyki bębnów, fletów i melorecytacji pieśniarzy. Ich kostiumy były bogato zdobione złotym brokatem, a dla podkreślenia swoich ról nakładali drewniane maski wzorowane na maskach gigaku.

** przedstawienia, złożone z komicznych scenek, specyficznych skeczy, popisów żonglerskich i trików akrobatycznych, pojedynków siłaczy, a także epickich pieśni o bogach i herosach wykonywanych przy akompaniamencie biwa.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 21-05-2008 o 11:55. Powód: Dodałem brakujący nagłówek
Tammo jest offline