Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 19:29   #46
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread westchnął. W takich właśnie chwilach czuł się samotny. Owszem, wokół, jak okiem sięgnąć ludzie śmiali się, pili piwo i plotkowali o codziennych sprawach. Ale oni byli inni. Różnili się od niego tak bardzo, że miejscami komunikacja była utrudniona, jeśli nie niemożliwa. On- umysł płonący od nadmiaru pomysłów, niepowstrzymany badacz Splotu, naukowiec. Oni- zwykła, szara masa, zainteresowana jedynie ceną warzyw na targu i tym, kto wygra coroczny konkurs na najlepszy placek z wiśniami.
Nawet nie byli w stanie usłuchać tego, co mówił, nie wspominając o przybliżonym sposobie myślenia.
- Nazywam się Cread „Gryf” z rodu Gawrynów. Zdaję sobie sprawę, przyjaciele, że mój „cykl myślowy”, jak zwykłem go nazywać, może być dla was… hmm… trudny do ogarnięcia. Powtórzę jeszcze raz to, co już wcześniej wyjaśniłem. Tym razem jednak postaram się być bardziej zrozumiały w swym przemówieniu
Mag powiedział to na tyle wolno i wyraźnie, by nie musiał się powtarzać. Poza oczywistymi zaletami, rozwiązanie takie było najbliższe duszy Gryfa. Nie cierpiał wyjaśniać dwa razy raz postawionej tezy. Zwłaszcza, jeśli wyczerpał temat.
- Zacznę od Talosa. Początkowo podejrzewałem, że za wiadomymi wydarzeniami w świątyni stoi kościół Shar, tudzież Cyrica. Obydwie potęgi pasują (na pierwszy rzut oka) do tych wydarzeń. Mroczna Bogini mogłaby próbować przejąć dziedzinę Mystry, a Książe Kłamstw- cóż, po prostu kocha kłamać. Wszyscy zgadzamy się, że jak do tej pory mam rację. Oczywiście, można przyjąć, że to jakaś lokalna sekta wymyślonego przez siebie pseudo-bożka, tudzież agenci Sembii. Za kapłanów mogą podać się też zwykli złodzieje, chcący wziąć tyle pieniędzy, ile dadzą wierni, by potem uciec w środku nocy. Jednakże, z naukowego punktu widzenia, wszystkie te możliwości są niemożliwe lub mało prawdopodobne. Cyric i Shar zupełnie inaczej rozwiązaliby tą sprawę. Gdyby był w to zamieszany kult któregoś z tych bóstw, to kłamstwo byłoby znacznie subtelniejsze. Mogłoby utrzymać się przez miesiące, jeśli nie lata. Zresztą, wtedy Tunaster nie przekazałby nam misji. Nie żyłby. Nie, te bóstwa są subtelniejsze. Znacznie subtelniejsze. Lokalny bożek? A jaki chłopiec rzuca się z drewnianym kijem na rycerza? Zresztą, jaki lokalny kult mógłby wybudować tak okazałą świątynię? Spisek Sembii- z wszystkich metod, ta byłaby najgorsza. Jeden kraj przeciwko całemu Kościołowi. Skutki są oczywiste. Nie, gdyby to byli Sembijczycy, to wykonaliby swoje zadanie podszywając się pod polityków, lub wysyłając kampanię „bohaterów” do walki z „potworem”. Nie, to też nie to. Zresztą, wszystkie powyższe możliwości są abstrakcyjne z jednego prostego powodu. Prawdziwego przybytku Mystry oddalonego o pięć dni drogi konno od Whellon. Jakiekolwiek korzyści polityczne, ekonomiczne lub militarne miałaby na celu ta maskarada, wszystko wydałoby się zbyt szybko, by osiągnąć cokolwiek poza złamanym szelągiem. Pomyślcie- ludzie byli nieprzygotowani na to, że do drzwi zapuka prawdziwy kapłan! Albo bronili wstępu do wewnętrznych komnat, bo nie było w nich nic, co potwierdzałoby prawdziwość świątyni, albo było tam coś, co jest tajemnicą. Zaprowadzili jednak Tunastera do wewnetrzych komnat. Późno bo późno, ale jednak. To wyklucza pierwszą z przedstawionych możliwości, chyba, że chcieli go zabić, co by wyjaśniało, czemu go gonili. I czemu uciekał. Oczywiście, możliwe jest, że zdołali ukryć swą tajemnicę. Niestety, nasz zleceniodawca milczy na temat tego, jak wyglądały wewnętrzne komnaty. Nie wiemy więc, czy były takie same jak prawdziwe. Ja również nie jestem w stanie tego określić- kult Mystry jak i innych bóstw poza Denierem jest dla mnie zagadką. Szkoda, odpowiedź na to pytanie pomogłaby wypracować hipotetyczny cel świątyni. W sumie, przy dokładniejszej analizie sytuacji dochodzę do wniosku, że w pagórku, w który została wbudowana świątynia, może się coś kryć. Klejnoty, zapomniane podziemia, pradawny potwór, artefakt, skarbiec. To może być wszystko. Dziwne światła i dźwięki wskazują jednak na bardziej mistyczne podłoże całej sprawy. Nie zdziwiłbym się, gdyby umiejscowienie świątyni służyło tylko i wyłącznie szybkiej ucieczce podziemnymi tunelami w razie niebezpieczeństwa. Wracając jednak do Talosa, moim zdaniem świątynia jest „jednorazowego użytku”. Została stworzona po to, by wysączyć z ludzi wiarę i użyć jej w jakimś celu. Wysoce destrukcyjnym. Na razie, wprawdzie, mamy zbyt mało danych, by wyciągnąć jakieś wnioski, ale to jedyne logiczne rozwiązanie na obecnym poziomie naszej wiedzy. Dość pesymistyczne, ale logiczne. Logika nigdy nie zawodzi- to podstawowe prawo świata.
Tu Cread skończył, by wziąć głęboki oddech i kilka kęsów sałatki.
- Skoro wyjaśniłem już tą kwestię, posunę się dalej w swym wywodzie. Galedzie- przedstawiłem ci się jako tajemniczy mag, którego zesłały ci gwiazdy. Prawda jest troszkę inna, choć podobna. Dzisiejszego dnia zbudziła mnie zagadkowa wizja. Widziałem Ciebie, wchodzącego do Błękitnego Wywerna. Gdy za tobą podążyłem, znalazłem się na ścieżce prowadzącej do świątyni. Udałem się nią. Nagle świat ogarnęła ciemność, zło promieniujące z świątyni. Słońce ujawniło swoją mroczną emanację. Gdy wszystko się uspokoiło, nieznany mi wtedy elf (byłeś nim ty Lanthandisie) szukał czegoś intensywnie obok świątyni. Zostałem przeniesiony do miejsca pełnego łuków, strzał, pułapek. Na ścianach widniały oprawione głowy dzikich zwierząt. Wtedy opuściliście pomieszczenie. Udałem się za wami. Wizja się urwała. Gdy się obudziłem, udałem się do tawerny. Znalazłem Galeda i Tunastera. Nie wiedziałem wtedy, kim są i jaki jest ich cel. Usiadłem po przeciwnej stronie sali i…- nieśmiałe spojrzenie powędrowało w stronę krasnoluda.
Cread wiedział, że będzie musiał wyjawić prawdę prędzej lub później. Postąpił lekkomyślnie, a magia nie służy do takiego użytku. Nadszedł czas by spłacić cenę za głupotę i ingerencję w intymność innych.
- Wybacz mi Galedzie. Nie byłem wtedy niczego pewny i rozpaczliwie poszukiwałem informacji. By je niezauważenie zdobyć, musiałem użyć magii. Czytałem Ci w myślach. Wybacz mi
Zawstydzony mag pokornie schylił głowę, nie warząc się spojrzeć w oczy przyjaciela.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 07-05-2008 o 19:32.
Kaworu jest offline