Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2008, 23:12   #2
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Nigdy nie sądziłam, że aż tak się pogrążę...nie wierzyłam, a jednak stało się. Ból, który sprawił, że pękło mi serce nie odstępuje mnie na krok. Pełznie za mną jak cień chorego koszmaru, dusi mnie i sprawia, że płaczę. Nie chce tego, tak bardzo nie chcę, ale nie mogę nic na to poradzić. Nie mogę zapomnieć o śmierci mojego brata. Był dla mnie wszystkim, był całym moim życiem. Tak trudno mi o tym pamiętać, tak trudno pisać...czemu ja nadal żyje? Kolejne pytanie, które pozostawię bez odpowiedzi...Wybacz...Riku...

Obudziły mnie ciężkie krople deszczu stukające w szybę mojej sypialni. Dom odziedziczony po dziadku był strasznie duży...czasem wydawało mi się, że aż zbyt duży. W tej pustce czułam się mniejsza niż byłam, a bez niego czułam się jeszcze gorzej. Samotność leżała tuż obok mnie, i mój kot - jak zawsze. Snowy miał taką miękką sierść i taką przytulną. Jego zapach przypominał mi brata. Pachniał słodkościami, gorącą czekoladą z cukrem i trochę kwiatami. Nutka cynamonu dawała rozkosz zmysłom. Przewróciłam się na drugi bok i przeniosłam swoją rękę na poduszkę obok. Tęsknota za Riku nakazała mi przytulić go, a on w danym momencie był dla mnie kotem. Zwierzę, które traktowałam jak swojego brata, które kochałam...

Z przerażeniem wstałam gwałtownie z łóżka zrzucając z siebie kołdrę. Zapaliłam świeczkę gdyż atmosfra na dworze nie była przyjemna. Stary dom dziadka przypominający bardziej mroczne zamczysko potrafił podkręcać nastrój atmosfery. Nie byłam przyzwyczajona do niego, jeszcze nie teraz. Wprowadziłam się zaledwie 4 dni temu...och, nie darowałabym sobie tego gdyby Snowy został na dworze w taką pogodę! Musiałam go znaleźć po prostu musiałam.

-Snowy! Snowy chodź tu! Kochanie błagam Cię, nie rób mi tego!


Zapewne w tej sytuacji prośby i groźby na niewiele się zdawały, ale i tak bym teraz nie usnęła. Czułam głęboki niepokój spowodowany nie tylko tymczasową nieobecnością kota. Gdy mijałam kolejne bogato zdobione pokoje przez chwilę zdawało mi się, że czuję czyjść oddech na karku. O dziwo był on nawet przyjemny. Ogarnął mnie dziwny stan w którym mój mózg zaczął odbierać sygnały zupełnie inaczej niż powinien. Nie bałam się, lecz wprost przeciwnie.

- Riku... - szepnęłam i dopiero wtedy zrozumiałam, że przecież go tu nie ma. Przez chwilę wydawało mi się, że może on żyje, może wcale nie został zabity! Być może, te zwłoki to wcale nie były jego być może...on wrócił do mnie. Po dwóch latach, odnalazł mnie. Pragnęłam w to wierzyć, bardzo pragnęłam, ale nie potrafiłam. On odszedł, przecież to takie oczywiste. Czułam jak niewidzialna pętla zaciska mi się wokół szyi sprawiając iż zaczynam się dławić. Gorycz, której rozpaczy nie potrafiłam zdusić sprawiała mi ból. Serce przyspieszyło jak nakręcany pajacyk w pudełku by po chwili wybuchnąć gdy usłyszałam...jego wiersz. Wśród niezrozumiałych szeptów udało mi się rozpoznać słowa...tak delikatne i tak czułe...wyłącznie dla mnie...

Noc zasłoni nasze twarze,
a te znikną jak szelest papieru
i nic tych wspomnień nie wymaże
nie odnajdziemy nawet ich szmeru.

- W rozpaczy po omacku idąc przy ścianie
będziemy szukać dawnych swych dłoni
i nie pomoże nasz szloch, ni płakanie,
utoniemy w ciemności głębi tej toni.

Dokończyłam razem z nim ostatnią zwrotkę, cichutkim szeptem i już chciałam krzyczeć i pytać już otwierałam usta by dowiedzieć się czy nadal mnie kocha, czy mnie czuje, czy tęskni i widzi, czy płacze tak jak ja płakałam czy żyje i o wszystko, wszystko chciałam zapytać, ale nie zdążyłam.
Delikatne otarcie o nagie nogi sprawiło, że zadrżałam i jedyne co wydałam z siebie to pisk przerażenia. Tak, wystraszyłam się.

- Och Snowy...nawet nie wiesz jak ja za nim tęsknie...czemu odszedłeś? Powiedz: dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś Riku...dlaczego? Mówiłeś, że nie opuścisz, mówiłeś że na zawsze, a teraz? Co mam Riku, spójrz! To mi zostało, pustka wielkiego domu! Nienawidzę Cię, nienawidzę...jesteś egoistą czemu nie pozwoliłeś MI umrzeć pierwszej?! Czemu odpowiedziałeś uczuciem na uczucie...czemu mi to zrobiłeś...

I wtedy właśnie cały mój żal wylał się na nowo. Kochałam go, pomimo tego, co mówiłam. To nie istotne, bo w głębi duszy czułam inaczej. Miłości nie zastąpię nienawiścią nie do Ciebie kochany. Byłeś moim jedynym, tyle nas łączyło. Wróciłam do sypialni zalana łzami. Wciąż tuliłam do siebie Snowy'ego. był taki spokojny. Z troską przyjął na swe futerko moje gorące łzy, pomruczał dla otuchy i...zasnął. A ja nie mogłam już spać. Każda moja łza spływała równie szybko co krople deszczu za oknem. Miałam w swych myślach tylko jeden obraz - My, najszczęśliwsi pod gwiazdą, wygasłą 2 lata temu...

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline