Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2008, 14:37   #33
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Najpierw oddała kluczyki i posłusznie wsiadła do auta. Cały czas wpatrywała się w telefon, jakby oczekiwała jakichś wyjaśnień.
Emilio, młodszy od niej o 11 miesięcy, pustogłowy, radosny dzieciak, prawie brat-bliźniak, ktoś kim by pewnie sama była, gdyby nie urodzenie Thomasa i zakładka Obserwatora w jej głowie; walczy o życie. Starała się nie wpaść w panikę. Jeśli ciało Emilio przegrywa starcie ze śmiercią, ona będzie musiała mu pomóc. Nie ma innej możliwości, Choćby miała pół Limy puścić z dymem.
Jestem spokojna - powtarzała jak mantrę – jestem spokojna.

Wybrała numer starszego brata.
- Ricardo już jadę... Uspokój się... Zaraz będę. Wszystko będzie dobrze.
Bardzo chciała zadzwonić do Raula, żeby natychmiast odwiózł do niej syna. Ale wiedziała że to głupie. Tylko to nie dające spokoju uczucie, że tylko przy niej Thomas jest bezpieczny. Powstrzymała się.
Jaime prowadził bardzo skupiony. Nie nękał jej pytaniami, ani próbami rozmowy. Ulice Limy nocą są puste. Dojechali bardzo szybko.
Na parkingu przed szpitalem wybiegła z samochodu, ale zaraz zawróciła.
- Przepraszam, wiem, że to okropna prośba i to od nieznajomej, ale mógłbyś tam ze mną wejść?
- Nie martw się – dodała szybko - nie będę płakać Ci w rękaw. Ale jesteśmy w cholernym Peru – próbowała powstrzymać frustrację. niestety było na to za późno – mój brat to żaden vip pacjent, nie śmierdzi pieniędzmi, zrobią dla niego minimum. Jak tam chwilę postoisz, zaczną traktować go poważnie. Proszę Cię. – w jej głosie brzmiała rozpacz.

Jaime wszedł z Carmen do szpitala. Do młodej kobiety jak przez mgłę docierały chichoty i umizgi pielęgniarek. Pod salę, gdzie leżał Emilio odprowadzał ich mały tłumek. Ricardo jeszcze nie dotarł. Duże stalowe drzwi były zamknięte
-Muszę go zobaczyć – Carmen boleśnie mocno ścisnęła ramię najpoważniejszej z kobiet.
- Pan też? – pielęgniarka zamiast zaprotestować, zapytała Jaime’a. Czar telewizji działał.
Baily bezradnie spojrzał na Carmen. Pokiwała twierdząco głową.
- Tak ja też – głos miał trochę niepewny. Ale ilość wydarzeń w towarzystwie nieznajomej jeszcze go nie deprymowała. Nie chciał po prostu patrzeć na śmierć.
Pielęgniarka przyniosła im papierowe buty i ubranie zamknięte w hermetycznych torbach. Przebrali się w niewielkiej sali obok. Z niej weszli do przedsionka bloku operacyjnego.
Carmen przywarła do szyby. Za szklaną granicą leżał jej brat. Nad nim stali lekarze. Pracowała skomplikowana aparatura.
- Jestem spokojna, jestem spokojna, jestem spokojna – powtarzała zamiast Ojcze nasz. Bo w tej chwili sama była Bogiem do którego się modliła. Jeśli ludzie i maszyny zawiodą, tylko ona będzie mogła naprawić swój świat.
 
Hellian jest offline