Wszystkiego mógłby się spodziewać, ale nie pary oczu koloru nieba, wpatrujących się w niego z mieszaniną zdziwienia i rozbawienia.
Na wampira zdecydowanie to nie wyglądało.
W głosie nieznajomej słychać było szum wiatru... I fal...
Jeszcze dwa lata temu uroda tej skąpo odzianej dziewczyny zagotowałaby mu krew w żyłach. Sprawiłaby, że znalazły się koło niej nie zwracając uwagi na dzielące ich drzwi...
W tej jednak chwili spoglądał na nią znacznie chłodniejszym okiem. Widok wdzięków, które zwykle nie są jak jawnie demonstrowane wywołał w nim inną myśl...
Artysta, który drzemał gdzieś w głębi jego duszy obudził się i rzekł: "Piękna..."
Za stojącą dziewczyną widać było kilka leżących psów oraz wysokiego, ciemnowłosego elfa... Który właśnie kończył mówić.
Giuseppe obrócił sie w stronę Michała.
- Mam nadzieję - powiedział - że jesteś odporny, jako że to, co ujrzysz za chwilę...
Nie dokończył...
Odsunął komodę i otworzył drzwi.
- Dziękuję za pomoc w opresji - powiedział.
- Jestem Giuseppe della Torre - ukłonił się uprzejmie najpierw stojącej tuż przy drzwiach nimfie, potem elfom. - Po trosze rzeźbiarz i złotnik, po trosze szermierz. "Nimfa, elfka, dwa elfy..." - pomyślał. - "Ciekawe, kto jeszcze..." |