Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2008, 19:19   #202
Josonosimiti
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
Słowa jakie wypowiedział Reyfu odblokowały jakąś część świadomości Wallacea i napędziły go do działania.
-Masz rację. Nie ma co się z tym wszystkim pierdolić.-
Wallace zarzucił swój plecak, do którego dodał jeszcze suszone mięso, bukłak wody, i kilka suszonych śliwek. Przypasał miecz i zaczął szperać w ładunku przyniesioym przez Samuela. Po chwili natrafił na duży, ciężki worek. Rozsupłał go. Oczy inżyniera błyszczały.
-To chyba coś czego mi potrzeba.-Powiedział sam do siebie. Zrzucił z ramienia łuk który zabrał od stwora. W worku była duża ciężka kusza z windą korbową i na oko piędziesiąt bełtów. Wallace wyciągną kuszę i chwycił w obie ręce. Ważyła sporo, lecz nie była jakimś niesamowitym ciężarem. Odwrócił ją, postawił na ziemi i wsadził nogę w strzemię. Zaczepił haki na cięciwie i zaczął napinać. Kusza była cholernie mocna. Użył sporo siły do kręcenia korbą. Gdy cięciwa wskoczyła do orzecha, zdjął z niej haki. Podniósł kuszę i ukucnął przymierzając się do strzału. Kiedy jego ciało cię ustabilizowało, nacisnął spust. Dało się usłyszeć głośny trzask cięciwy przecinającej powietrze. Oddając strzał na sucho poczuł wstrząs i dreszczyk emocji. Zawsze lubił potężne zabawki. Do kuszy przywiązał linę, tak aby móc ją przewiesić przez ramię. Zabrał ze sobą gruby napchany kołczan z bełtami. Stanął w całym ekwipunku. Nie było lekko, lecz nic nie krępowało jego ruchów. Inżynier podszedł do noszy na których leżała Apsu. Cierpiała. Wraz z Samuelem podnieśli dziewczynę i ruszyli za Reyfu.

Las był cichy. Wallace czuł się przygnębiony przez mroczność miejsca w którym przypadło im przebywać. Rosłu tu dużo drzew. Za dużo. Ledwo się dało przejść z chorą. Po pewnym czasie mięśnie inżyniera zaczeły boleć. Kusza i nosze robiły swoje. Szedł dalej.

-Już niedaleko. Trzeba ustalić jak atakujemy i zostawić dziewczynę.-
-Połóżmy ją tam, miejsce dobrze osłonięte i łatwo będzie znaleźć.- Reyfu wskazał im zwalone drzewo. Gdy odłożyli nosze Wallace rozprostował ręce. Reyfu był bezbłędny zanim ktokolwiek zdążył się zapytać co robimy, on wyrecytował jak z książki cały plan. Znał się na rzeczy.
-(...)Jakieś uwagi? - Wallace milczał. Był zdenerwowany. Nic dziwnego, Atakowali obóz dwómetrowych jaszczórów. Takie sytuacje nie zdarzają się na co dzień.
 
__________________
Racja jest jak dupa - każdy ma własną...

Ostatnio edytowane przez Josonosimiti : 08-05-2008 o 19:23.
Josonosimiti jest offline