Twarz kapłana znów spochmurniała, gdy ten musiał słuchać żalów i kłótni naszych bohaterów. Niezbyt satysfakcjonował go taki rozwój sytuacji, co można było wyczuć na kilometr. W jego oczach dało się wyczytać niezdecydowanie. Mąż był z niego roztropny, lecz taki słowotok, poparty takimi argumentami, największego mędrca przyprawiłby o ból głowy. Z jednej strony szlachta, z drugiej oddanie i służba u boku brodatych braci. Cóż wybrać miał ten człek? Shultz stał niemal jak wryty słuchając przekomarzań krasnoluda i szlachcica. W końcu, gdy wydawało się, że zwaśnione strony skończyły swoje przemowy przedstawiciel prawa namyślił się, po czym przemówił zdecydowanym głosem: - Moi drodzy. Znowu dane było mi wysłuchać waszych jakże interesujących przemów. Osądzenie waszych czynów nie jest łatwe, baa… Jest zadaniem z którym ja nie potrafię sobie poradzić. - słowa kapłana były szczere. Naprawdę widać było po nim, że rozwój wydarzeń nieco go przerósł. Człowiek z lekką irytacją, wynikłą z całej tej sytuacji, zawiesił na chwilę głos, po czym jednak znowu począł mówić: - Zakon wysyłając mnie tu, kazał mi pilnować porządku i strzec tego miejsca przed spaczonymi chaośnikami i przeróżnym plugastwem. Tak samo nakazał mi rozwiązywać wszelakie spory roztropnie. Kierując się rozumem, a nie sercem. W waszej dyskusji ciężko było mi jednak dojść do ładu, aby móc teraz wysnuć dobry i sprawiedliwy – moim zdaniem – wyrok. Dlategóż to znalazłem inne wyjście. – Zakonnik znowu przerwał. Milczenie, które ogarnęło salę było nieco przeszywające. Zarówno strach przed wyrokiem, jak i fikcyjne poczucie triumfu, po chwili zostały jednak skutecznie rozwiane. Kapłan powiedział co postanowił: - Z racji posiadania niejasnych dowodów win, oraz mych problemów z interpretacją waszych oświadczeń, postanawiam, iż awantura wasza - Panienko Klaro i Panie Adrenie – osądzona zostanie przez kuzyna waszego i człowieka, posiadającego jeden z decydujących głosów w tych stronach – Hrabiego Karla von Volfgrima. Wszyscy zostaniecie bezpiecznie odeskortowani na jego dwór pod ochroną zakonników i mnie, jako przedstawiciela organu ścigania. Myślę, że będzie on na tyle kompetentną osobą, by wydać wyrok sprawiedliwy i mądry…
Kapłan nawet nie chcąc słuchać zażaleń rzucił jeszcze na prędce: – Panienka Klara i panowie Dymitr, Dwain i Kyfandys jadą ze mną. Muszę mieć was na oku. – po czym podszedł do jednego z rycerzy, stojących pod ścianą. Szepnął wojakowi coś do ucha i wyszedł z karczmy. Reszta zakonników wyszła razem z nim. Wychodząc, Shultz rzekł jeszcze: – Za dwieście odliczeń chcę widzieć was gotowych do drogi…
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;) |