Aureliusz uśmiechnął słysząc tak kuszącą propozycję, jak spędzenie nocy w piwnicy. "A może wrócić na noc do domu? Teleportacja jest tu tak powszechnym środkiem transportu, że nikt pewnie nawet nie zwróci już uwagi, kiedy ja to zrobię." pomyślał z niesmakiem.
Postanowił jednak nie podejmować tak drastycznych kroków. - Wygląda na to, że jeszcze przez chwilę będziesz miał spokój, zanim przyjdą goście po tej rozróbie. Moglibyśmy chwilkę porozmawiać? Mam kilka pytań. - Aureliusz wskazał miejsce przy najbliższym stoliku. - Mógłbyś powiedzieć coś bliższego na temat tych ogłoszeń z tutejszej gazetki? Tylko nie wysyłaj mnie do Wieży, czy innych miejsc, gdzie mi powiedzą, albo i nie, po co im takie usługi. Jesteś karczmarzem i mieszkańcem tego miasta, na pewno wiesz więcej i innych rzeczy niż te, które zostaną mi przekazane przez umieszczających ogłoszenie.
Aureliusz sięgnął po zapomniany podczas zamieszania kawałek papieru i rzucił na niego okiem. - Taaaaa - mruknął pod nosem. - Więc po kolei. Po co znajomość elfiej mowy do elitarnej jednostki? Co knują Czerwoni Magowie i po co im najemnicy? Kto to jest ten Alankor? Chodzi mi o rysopis, czym się zajmował w radzie, jego zawód, o ile miał inny niż "członek rady"?
Twarz Aureliusza przybrała surowego wyglądu i nie wyglądał już wcale na dobrotliwego starca, tylko na inkwizytora, który musi się dowiedzieć, co się dzieje i nie zawaha się użyć najgorszych środków, aby te informacje zdobyć. Popatrzył uważnym wzrokiem na karczmarza. Widać było, że nie da się zbyć byle mruknięciem pod nosem. |