Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2008, 19:46   #27
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kate McCall

Dziewczyna tępo gapiła się przez okno, odprowadzając wzrokiem plamy krwi na śniegu. Na chwilę wyłączyła się, nie słuchała bredzenia o odwożeniu na ulicę kwiatową. Na szczęście nie było też już mowy o rodzynkach. Jednak sytuacja przypomniała jej o pewnym zdarzeniu gdy była małą dziewczynką.

Pewnej zimy, było to także w okolicach świąt, patrzyła na budkę dla ptaków zbudowaną przy oknie do jej sypialni. O tej porze roku ptaki chętnie w niej przesiadywały, znajdując w niej zawsze coś dobrego do jedzenia. Gdy tak patrzyła przez okno nagle jakiś ptaszek wleciał z całej siły w szybę. Dało się słyszeć głośny huk, a uderzenie było tak silne, że ptak zostawił plamę krwi na szybie. Gdy mała Kate poszła na dwór odnaleźć ptaszka, zobaczyła, że zostało z niego tylko skrzydło i para nóżek oraz wielka plama krwi. Nie rozumiała co się stało. Rodzice powiedzieli jej, ze pewnie jakiś pies szybko podbiegł i zjadł ptaszka. Ale w pobliżu nie było żadnych śladów łap...

Z zamyślanie wyrwał Kate głos Leona zwracający sie do niej po imieniu. Już chciała mu odpowiedzieć, kiedy nagła furia tej dziwnej kobiety okazała się niebezpieczna. Gdy samochód zataczał koła Kate mocno złapała się za deskę rozdzielczą i dzięki temu skończyło się tylko na wielkim bólu głowy po uderzeniu w szybę. Przez chwilę dziewczyna nie wiedziała co sie dzieje i gdzie się właściwie znajduje. Potem usłyszała jak ta małolata coś woła, że mają się obudzić. W tej chwili Kate mało obchodziło co stało się z Panią Zła Przepowiednia, chciała po prostu się stąd wydostać,

Chęć ucieczki została spotęgowana przez komitet powitalny. Najpierw zza załomu wyłonił się mężczyzna, cały we krwi, z jego ust zwisał kawałek czegoś... kawałek czyjejś skóry! Kate szybko domyśliła się, że ten facet był twórcą plamy na śniegu w którą tak sie zapatrzyła. Ciekawe czy takie mięcho mu smakuje, pewnie wolałby ich zjeść z sosem. Dwie kobiety, które szły za nim, wyglądały na zdecydowanie bardziej wygłodniałe i żadne szczątki nie wystawały im z ust. Chyba że po prostu one jedzą kulturalnie i umieją używać wykałaczek.

Dziewczyna szybko zaczęła gramolić sie z wozu wiedząc, że każda sekunda jest cenna. Małolata najwyraźniej zbyt przejęta byłą głaskaniem policjanta by zobaczyć tych... zombie, nie bójmy się użyć tego określenia. Kate gdy tylko wydostała się z wozu złapała jedno ramię Leona i dała znak Corneli, aby złapała go z drugiej strony. Trzeba go zaciągnąć w bezpieczne miejsce, najlepiej do jakiegoś pobliskiego domu.

Kate już miała odciągać Leona kiedy przypomniała sobie o broni! W czasie kraksy wyleciała jej z dłoni i leży gdzieś przy przednim siedzeniu. A zombie są coraz bliżej. Dziewczyna pędem rzuciła się do samochodu co zaowocowała jedynie tym, że się poślizgnęła. W końcu jednak sięgnęła do wozu i po chwili miała już broń w dłoni. A niemiły pan niemyjący zębów był już tuż przy samochodzie, jest szybszy niż dwie dziewczyny ciągnące mężczyznę. Trzeba go było spowolnić. Kate wycelowała, wstrzymała oddech i strzeliła. Lekcje na strzelnicy opłaciły się, ucelowała prosto w czaszkę. Potwór przeszedł jeszcze parę kroków po czym zwalił się w śnieg z głuchym odgłosem. Martwe kobiety jednak nie przejęły się stratą przyjaciela, ale były na tyle daleko, że teraz można było bezpiecznie odciągnąć policjanta. Trzeba oszczędzać każdą kulę.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline