Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2008, 12:40   #644
Beriand
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Eh…. Czyli ani Amman ani Aydenn. W domu też nie będę siedzieć… pozostaje pochodzić po mieście~
-To ja idę obejrzeć Phalenpopsis- powiedział nie wiadomo do kogo Beriand, po czym wolnym krokiem wyszedł z domu krasnoluda. Nie bardzo wiedział gdzie iść. Postanowił pójść w lewo a potem gdzie ciekawiej.
*****

Niedaleko domu Turama elf zauważył kamienny posąg. Chociaż nie był to posąg, tylko mag w niego zmieniony. Dzika magia coraz silniej działa. ~Ja też musze uważać~- pomyślał czarodziej i rozejrzał się dookoła. Jego uwagę przyciągnęły martwe drzewa i kilka krzewów. Natura także umiera. ~Ale mi i drużynie może uda się uciec… choć jednak w to wątpię. Ale jakąś nadzieję trzeba mieć, jak to mawiała matka....która już nie żyje~. Rozmyślania Berianda przerwał tupot nóg. Kiedy wzrok elfa skierował się w stronę hałasu, zauważył mały oddział żołnierzy biegnących gdzieś. Obrona miasta. Bezcelowa… ale coś trzeba robić.
Potem czarodziej przypomniał sobie Etolien i ojca. Będąc zamyślony, nie zwracał większej uwagi na to, gdzie idzie.
*****

W końcu uwagę Berianda przyciągnęła witryna jakiegoś dużego sklepu magicznego. Było na niej kilka różdżek i przeróżne pierścienie. Jedyna magia, jaka na razie jest pewna…[b]~Pewnie na murach używają takich różdżek~[b]. Obok był jeszcze jubiler i sklep alchemika oraz dwa zamknięte sklepy. Okna jednego były zabite deskami, a drugi… był w gruzach. Dzika magia czy oblężenie? W sumie nieważne… Niedaleko był jeszcze jeden opuszczony budynek, który nie miał dwóch ścian. W środku zalęgły się różne insekty. Po przyjrzeniu się ruinom elf skierował się do parku. Minął grupkę lekko podpitych krasnoludów i młodą elfkę z dzieckiem. W parku kręciło się trochę ludzi, ale raczej było pusto. A ponadto...uschniętych drzew i pni oraz zasuszonej trawy nie można nazywać parkiem. O, ktoś postawił sobie w „parku” dom. Tyle że teraz był dokładnie obrośnięty dziwnymi zielonymi naroślami. Naprawdę, miłe miejsce to miasto. Jako że czarodziej wcześniej przebywał głównie na zamku, który był utrzymywany we względnym porządku, to nie znał w pełni sytuacji z miasta. Choć słyszał kilka opowieści…
*****

Kilkadziesiąt metrów za „parkiem”- w dzielnicy kupieckiej- było kilka większych budynków z napisami: „Szkoła Oświeconych”. Mimo tego że szkoła magów nie działała, budynki wyglądały porządnie. Szkoda że zamknęli. Chętnie bym się tam rozejrzał…~- pomyślał elf, po czym wzruszył ramionami i poszedł dalej. Tutaj było więcej sklepów, głównie kuźnie i stragany z drogocenną żywnością. Z pewnego placu, po którym kręciło się bardzo wielu ludzi i nie tylko, czarodziej miał dość dobry widok na mury i walki, które tam ciągle trwały. Patrzyłby tak kilka minut, gdyby nie został potrącony przez muskularnego półorka, który oczywiście nie miał zamiaru przepraszać. Potem rozbeczało się jakieś dziecko, więc Beriand czym prędzej opuścił plac, mijając po drodze patrol straży. Postanowił, że czas już wracać, ale jakąś okrężną drogą…
 
Beriand jest offline