Umiarkowanie szybkim krokiem ruszył w stronę wieżowców Skyreal. A raczej tego, co z nich pozostało po sławetnej katastrofie.
Wśród wielobarwnego tłumu nie wyróżniał się niczym szczególnym i nikt na niego nie zwracał uwagi. Przynajmniej na to wskazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi. Oraz zastosowane, niby przypadkowe, środki ostrożności. Jak zmiana pasa chodnika czy cofnięcie się do miniętego wcześniej sklepu, gdzie kupił zatyczki i filtry.
Albo nikt za nim nie szedł, albo tamci byli lepiej zorganizowani, niż on. Dużo lepiej.
Omal nie zderzył się z policjantem, wychodzącym z pobliskiego baru. Skręcił w ostatniej chwili, gdy bardziej tęgi niż umięśniony mundurowy zatrzymał się nagle, gdy tuż przed nosem przemknął mu małolat na najnowszym modelu turborolki.
Gliniarz zabalansował trzymanymi w rękach kubkami bi-coli... Parę kropel ciemnego płynu spadło na chodnik.
- Przeklęty gówniarz - powiedział policjant.
Widać było, ze nie przepada za rozpuszczonymi smarkaczami, którzy nie zwracali uwagi na nic i na nikogo.
Zhaaaw uśmiechnął się mimo woli. Turborolkowcy to był jeden z nielicznych tematów, co do których zgadzał się z policją.
Gliniarz ruszył w stronę radiowozu, rozglądając się uważnie. Turborolkowcy, niczym nieszczęścia, często chodzili w grupach. A raczej jeździli...
Siedzący wewnątrz radiowozu policjant sięgał właśnie po podawany mu kubek, gdy radiostacja wewnątrz pojazdu nagle zaskrzeczała... Gliniarz zaklął.
- Cholera jasna! - zaklął. - Nawet najeść się nie dadzą...
Spojrzał na swego kompana, który odpowiedział mu pytającym wzrokiem.
- Rzuć to w cholerę - wskazał ręką kubki. - Coś się stało w Plaza i "jesteśmy niezbędnie potrzebni w okolicy zdarzenia" - zmieniając ton sparodiował usłyszany wcześniej rozkaz.
Zhaaaw odprowadził wzrokiem wznoszący się w powietrze pojazd.
Plaza o tej godzinie mogło oznaczać tylko jedno - że robiło się ciekawiej i to znacznie wcześniej niż mógł przypuszczać.
Zrezygnował z wejścia do baru i ruszył szybkim krokiem przed siebie.
Nagle poczuł solidne szarpnięcie, a po ułamku sekundy na chodniku przed nim wylądował na plecach chłopak, którego mina wyrażała mieszankę bólu i zdziwienia. Jego turborolka wykonała salto w powietrzu i z trzaskiem rąbnęła o chodnik.
- Biedny chłopiec - z fałszywym współczuciem w głosie powiedział Zhaaaw. - Stracił równowagę...
Ciekaw był, ile osób dostrzegło, że gówniarz chciał mu wyrwać neseser... Niestety spieszył się i nie mógł odpowiednio zająć się smarkaczem... Na przykład złamać mu rękę...
Nie tracąc czasu ruszył w stronę wieżowców. Wolał znaleźć się tam odpowiednio wcześnie, by móc zająć odpowiednie stanowisko. W różnych znaczeniach tego słowa... |