do Folkena Legary i Francesci de Riue maj, miasto Aldersberg, Aedirn
Pomysł cofnięcia się po broń był prawdopodobnie najgorszym, jaki Francesce wpadł do głowy. Z drugiej strony zabicie strażnika na służbie także nie zaliczało się do najmądrzejszych posunięć w życiu wampirzycy. Być może jeszcze przed kilkunastoma sekundami, straż miała was pojmać żywcem...
Wściekły okrzyk i brzęk cięciwy wszystko zmienił. Wystrzelony bełt przebił ramię złodziejki na wylot, brzeszczot w dodatku zaklinował się między żebrami, skutecznie unieruchamiając rękę od łokcia w górę. Normalny człowiek miałby już strzaskaną kość, naruszone żebra i byłby w stanie raczej fatalnym. Wampir jednak mógł po prostu stwierdzić, że ma pecha.
W korytarzu było już trzech strażników, dwóch mierzyło we Francesce i gdyby ta nie cofnęła się do pokoju, pewnie zostałaby naszpikowana kolejnymi bełtami.
- Musimy się wrócić... - Powiedziała Folkenowi. |