Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2008, 20:28   #28
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Jennifer De la Tohre

I paw zaczął swój tragiczny i ujmujący krzyk. Aleksandra przysłuchiwała się jemu, zaczęła się zastanawiać, skąd w nim tyle żalu i smutku...

(...)

Nikt nie zareagował na jej prośby, zaczęła płakać, wyobrażała sobie, ze jej rodzinie dzieje się krzywda. A to wszystko przez jej kaprysy i widzi mi się.
Musiała cos zrobić, chwyciła za kierownicę, chciała jedynie lekko ją przekręcić na bok, coś poszło nie tak.
Nagle wpadli w poślizg, samochód zaczął się rzucać na prawo i lewo, Jenny nie mogła złapać równowagi, na szczęście udało jej się na tyle utrzymać i nie wypadła przez przednią szybę. Walnęła tylko o nią głową.
Straciła na chwilę przytomność, gdy tylko usłyszała krzyki ocknęła się. Świat wirował, czuła się tak jakby śniła.
Śnieżnobiała mgła otuliła całą okolice, nie wyraźne sylwetki poruszyły się gdzie niegdzie, coś przypominającego słońce świeciło bladym niewyraźnym światłem. Kobieta wypełzła z roztrzaskanego samochodu, próbowała się podnieść, lecz zimne, niekształtne białe dłonie oplotły ją i trzymały mocno. Coś rażąco czerwonego świeciło się na tych dłoniach, Jenny rozejrzała się wszystkie dłonie dookoła niej pokryte były gdzie niegdzie tą dziwną barwą, która świeciła i wręcz raziła ją w oczy.
Kobieta złapała za amulet i zamknęła oczy, lecz świat za powiekami niczym nie różnił się od poprzedniego...
W głowie zawirowało jej ponownie, nie wiedziała już czy ma otwarte oczy czy zamknięte.
Poczuła, ze białe niekształtne dłonie zwolniły nieco swój zimny uścisk, spróbowała wstać, zachwiała się i upadła, coś pełzało po jej głowie, dotknęła to miejsce i poczuła lepki ciepły płyn. Wstała tym razem nieco pewniej, utrzymała się. Dłonie na ziemi skręcały się i falowały próbując ją uchwycić.
Jenny spojrzała dalej, spostrzegła sylwetki ludzi, które poruszały się wolno i niepewnie smagane jakby przez silny wiatr.
Poznała jedną sylwetkę...to był jej ojciec...
Uśmiechnęła się do niego i chwiejnym krokiem skierowała się w jego stronę, chciała być w końcu bezpieczna.
Sylwetka nabierała kolorów za nią były jakieś inne, lecz tych już nie znała, mimo to szła nadal.
Nagle zwykle łagodna i potulna twarz ojca wykrzywiła się w dziwnym grymasie, grymasie dzikim i wściekłym. Jenny stanęła, makabryczne białe dłonie ponownie oplotły ją i trzymały silnie. Poczuła rwący i straszny ból na ramieniu, biodrze, dłoni...krzyczała, lecz swego krzyku nie słyszała, pod naporem śnieżne dłonie ustąpiły, upadła. Ból powoli ustawał, niby słońce nagle wyłoniło się zza chmur i zaczęła świecić coraz jaśniej...wkrótce Jenny nie widziała nic prócz świetlistej i ciepłej bieli...

Zalany krwią śnieg nadawał kontrastu zwykle bezpiecznym, spokojnym ulicom miasteczka. Krzyk ucichł, a razem z nim ostanie wspomnienie po Jennifer De la Tohre...
Czy jej grzechy zostały wybaczone? Czy to wystarczająca kara?

(...)

Krzyk pawia ucichł, zostawiając Aleksandrę samą ze swoimi myślami, stała jeszcze chwile nad zamkniętym ptakiem, po chwili otarła łzy i odeszła w swoją stronę.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline