Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2008, 15:17   #50
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Cread
Błąkałeś się po mieście bez celu oglądając wystawy sklepowe i rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Patrzyłeś na mijających się ludzi zastanawiając się nad tym jak wielu ludzi przeżywa swoje życia bez przygody, która wyszłaby im na przeciw. Zdałeś sobie sprawę, iż przeżyłeś już tyle lat, a jednak dzisiejszy dzień zapowiadał ich większą ilości niż całe twoje dotychczasowe życie. To z czego nigdy nie zdawałeś sobie sprawy to fakt, iż przygody mogą kosztować życie - dotarło to do ciebie dopiero dzisiaj, gdy słuchałeś opowieści Tunstera. A być może to wszystko było tylko twoją wyobraźnią? Bądź też przesadzoną reakcją starego kapłana na punkcie tego jak został potraktowany? W końcu nic takiego się nie stało, a rezerwa z jaką został potraktowany podyktowana mogła być roztargnieniem kapłanów, nadmiarem zajęć w grafiku, bądź podejrzliwością co do tożsamości Tunastera. Być może nie dzieje się tutaj nic podejrzanego, a jedynie nadwrażliwość kapłana kazała mu sądzić, iż ze świątynią coś jest nie tak, jak być powinno. Być może zniknięcie przyjaciela Lathandisa nie ma kompletnie nic wspólnego z kapłanami? Takie myśli towarzyszyły Ci całą drogę do swojego pokoju. Wziąłeś do ręki pierwszą lepszą książkę, jaka leżała pod ręką - grubą, z pożółkłymi kartkami księgę oprawioną w czerwony skóropodobny materiał - i zgłębiłeś się w lekturze, odczytując słowa zapisane na jej podstarzałych stronach, mając nadzieję, że czytanie odgoni od ciebie melancholijne myśli. Twój umysł zagłębił się w tekście i poświęcając temu zajęciu całą swoją uwagę zupełnie nie zauważyłeś, że słońce ledwo już wyglądało zza dachów miejskiej zabudowy, dopóki jego ostatnie promienie nie zniknęły z ulicy za oknem. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami.

Galed i Lathandis
Popatrzyliście za wychodzącym magiem-oszustem i nikt z was nie ruszył się z nim, ani nie przywołał go z powrotem, jako że oboje musieliście chwilę od niego odpocząć. Popołudnie zleciało wam na jedzeniu, piciu i rozmowach o wszystkim od świątyni i Amnica począwszy, poprzez odgadywanie Creada, na leśnym fachu Lathandisa skończywszy. Zbliżał się wieczór, czas wspomnianych przez Shan Thara modłów, a przeklętego oszusta Creada nigdzie nie było, podobnie jak bladego pomysłu gdzie można go znaleźć. Pojawił się tegoż ranka znikąd z rewelacyjnymi wieściami i przedziwną teorią. Podszedł do was barman stawiając przed Lathandisem piwo, a na pytające spojrzenie elfa odpowiadając tylko wzruszeniem ramion i kiwnięciem głową w stronę baru, przy którym stał z uśmiechem od ucha do ucha, wykrzywiającym jego podstarzałą skórę na twarzy i dodając mu kolejnych zmarszczek... Amnic Basult we własnej osobie, w swojej krótkiej kamizelce, z większą ilością kieszeni niż potrzebuje wędkarz idąc na ryby, zarzuconej na burą koszulę i płóciennymi spodniami o odcieniu głębokiej, leśnej zieleni.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline