Folken rozejrzał się po ciemnym wnętrzu domu, krew wciąż kapała z uda, znacząc trasę jaką idą. Spojrzał w dół i zaklął. Na ziemi widział swoją krew. Zdjął chustę z twarzy i przyłożył do rany. Kuśtykając poszedł drewnianym korytarzykiem, uniemożliwiając jego krwi znaczenie drogi. Szybko przeszedł do drzwi od piwniczki. Otworzył drzwi.
Uderzyło w niego zimne powietrze, zachłysnął się nim, ale szybko potrząsnął głową i wszedł do środka. Było ciemno, na szczęście znalazł coś pomocnego. Lampę naftową. I to nie jedną a kilka. Uśmiechnął się iście diabolicznie i zapalił jedną z nich. Rozejrzał po pomieszczeniu, jego wzrok szybko przykuły butelki. Odnalazł potrzebną mu butlę wódki i usiadł na jednej ze skrzyń jakie były w środku. Spojrzał na Franceskę i jej ramię. Zamknij drzwi. - powiedział do kobiety , odwiązując bandaże z lewej ręki. To co zobaczyła zielonooka mógł obrzydzić zapewne wielu ludzi. Całe ramię było prawie że czarne, poznaczone bliznami zarówno po nożach jak i przede wszystkim - poparzeniach. Ale łowca nagród się tym nie przejmował, zwyczajnie rozciął mocniej spodnie i polał ranę wódką, zaciskając zęby. Warknął coś pod nosem i szybko obwiązał udo bandażem.
-Mam plan jak się stąd wydostać. Jest niebezpieczny, ale może się udać. Wykorzystamy tą naftę i podpalimy ten cholerny dom. A potem uciekniemy. Ryzyko jest takie, że ogień może się dostać i do nas. A poza tym dym. Ale sądzę że warto spróbować. - rzucił do dziewczyny i ze spokojem oczekuje na jej odpowiedź. Stoi na przeciwko drzwi z łukiem w ręku i strzałą nałożoną na cięciwę. Drugi raz nie zajdą go nieprzygotowanego. |