- Posłuszna? - oburzyła się Zosia w te słowa,
Niechaj mnie przed żeniaczką Bóg dobry uchowa,
Jeśli na kobiercu mam stanąć w tymże celu.
Wolałabym już chyba pracować w burdelu,
Albo nawet niech będzie to klasztorna krata,
Niżeli mieć małżonka, który mną pomiata.
- Zosieńko, ma ptaszynko, cóżesz wygadujesz?
Dlaczego ty mnie wiecznie tak ostro strofujesz?
Ja chcę, byś była ze mną po prostu szczęśliwa,
Ale w prawdziwym świecie, sama wiesz, jak bywa,
Bo tak to urządzone w naszej już naturze,
Że baby są na dole, a chłopy na górze.
Już nie wiem, co powiedzieć, by cię udobruchać,
Ale żona po ślubie musi męża słuchać.