Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2008, 12:39   #5
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Kolejna noc dłużąca się w nieskończoność. A wystarczyło tak nie wiele połknąć te pigułki leżące na stoliku obok popić szkocką, której butelką męczyłem cały wieczór. Jestem wrakiem, ale zdaję sobie z tego sprawę - chcę nim być. Jutro trzeba będzie wziąć kolejny dzień wolnego zasłaniając się chorobą.
O ile oczywiście nie zdecyduje się jednak wziąć tych pigułek, zresztą dziwne że jeszcze go nie zwolnili, widać stary kredyt kiedy był najbardziej obiecującym pracownikiem w firmie jest wciąż aktualny.
Tak ciężko jest zasnąć, słysząc każdy cholerny dźwięk w tym domu. Skrzypienie starych desek, spadające krople z cieknącego kranu odbijające się nieznośnym echem , więc kiedy usłyszałem ten inny tak przecież dobrze znany i powtarzający się z uporem maniaka dźwięk, którego nie mógł go z niczym pomylić.
Próbował jednak nie dopuścić do siebie myśli, że faktycznie mógł je wydawać ten stary wózek.
Zresztą przecież pozbył się go prawda? Na pewno i to dobrych parę lat temu oddając do do jakiejś fundacji weteranów. Im bardziej się przyda, powinienem także sprzedać dom. A potem jeszcze jej głos, to musiał być jej głos. Tak niewyraźny jak zwykle, co innego mogło wydać taki dźwięk?
A może wszystkie te życzliwe głosy mówiące o tym, że za dużo tu wspomnień, za dużo rzeczy wciąż żywych kryjących się po kątach. One wyłażą w nocy, koszmary poprzednich dni. Widzę je w snach i widzę na jawie tak, że już sam nie wie kiedy tak naprawdę śpię. A może już nie żyję?
Tylko mój umysł po prostu nie chce przyswoić sobie tego faktu. Tak jak nie chciał pogodzić się z tym, że Sary już nie ma. I nigdy nie będzie.
Trochę czasu zajęło, żeby się z tym pogodzić albo nie, raczej uświadomić sobie że jedyna droga która mu pozostała to podążyć to samą drogą co moja żona. I kiedy w końcu człowiek upija się chcąc zebrać dostateczną na to odwagę...
Co wtedy? Wtedy umysł podpowiada mu, że jest wariatem?
Tym razem to nie był tylko subtelny zapach jej perfum, tym razem on to naprawdę czuł. A przecież przez te wszystkie lata tego właśnie pragnął... czuć. Nikt nie był w stanie mu pomóc, psychiatra, specjaliści od życia pozagrobowego a teraz jak na ironię... Nie, to nie może być ona.
Wiem to, wiem ale coś w środku mówi żeby wstał i zszedł na dół. Żebym wysłuchał jej błagania i wniósł na górę.
Sięgam po jeszcze jedną do połowy pełną, a może do połowy pustą? Czy tak naprawdę to miało kiedyś znaczenie, każda połówka potrzebuje dopełnienia. On miał Sarę, a ona jego, teraz pozostały tylko stare fotografie i wspomnienie wyblakłych dni a ja jestem bardzo zmęczonym życiem człowiekiem.
Mimo to wstałem i zbiegłem na dół. Zrozumcie po prostu nie mogłem inaczej, nadzieja tak skrzętnie zagrzebywana popiołem tliła się jeszcze na dnie mego serca. Przekonałem się jednak, że bieganie w takim stanie nie jest zbyt rozsądnym posunięciem potknąłem się na pół piętrze i stoczyłem na dół z ostatnich kilku stopni. Podniosłem głowę i przy usilnej próbie wstania z użyciem poręczy w końcu wyszedłem zwycięsko.
Zataczając się lekko przeszedłem przez pokój wchodząc do holu tam gdzie powinien stać wózek, tam gdzie zawsze stał. Nic tam nie było, dywan był idealnie gładki a przecież kółka wózka odcisnęły by na nim swoje znaki. Znak...

-Saro proszę jeśli mnie słyszysz daj mi jakiś znak Saro daj mi jakiś pieprzony znak.

Nie chciałem krzyczeć, ostatnie słowa wypowiadałem z najwyższym trudem wciąż przepełniony emocjami.
Z czystej rozpaczy klęknąłem środku pokoju i ukryłem twarz w dłoniach. Nie myśleć o niczym, nie myśleć o niej. Zasnąłem, nie pamiętam kiedy, nie pamiętam dokładnie o czym ale mógłbym przysiąc, że widziałem znowu twoją twarz Saro.
Tak wyraźną jak fotografia na kredensie z naszych szczęśliwych dni. Nie wiem czy wszystko zdarzyło się naprawdę czy może były to kolejne projekcje mojego rozbitego w strzępu umysłu. Nie chcę znać prawdy, prawda w tym przypadku zamiast uwolnić mogłaby mnie zniewolić jeszcze bardziej.

 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 13-05-2008 o 12:47.
traveller jest offline