Padał deszcz, biły gromy, szalała wichura,
Nad smętne Soplicowo szła burzowa chmura.
- Do gospody, grzanego nam potrzeba trunku -
Myślał hrabia w pokrzywach. Ktoś wołał: Helptunku!
- Co się stało? – Jan spytał. – Co się tam wyprawia?
- Nie wiem, ale ujrzałem właśnie ogon pawia.
O rzesz kurczę, paw żyje i się jeszcze rusza –
To rzekłszy chwycił mocno pióro kapelusza.
- To nie paw, ale czapa – Jan wyrzekł te słowa
Widząc, że za piórami się podnosi głowa.
W peruce, bez kontusza – Jakiś to odmieniec –
Dumał hrabia – To hołysz, albo cudzoziemiec.