Ork odprowadzał wzrokiem Darkstorna.
*Szukać krasnala?... Po co?* pomyślał. *A niech się zgubi pokurcz jeden. Bez niego moje życie na pewno nie będzie uboższe.*
Wtem poczuł czyjąś obecność. Zamknął oczy. Taak, to ewidentnie był duch, lecz czego mógł od nich chcieć? Rzadko się zdaża żeby duchy, zwłaszcza takie... takie... smutne.
Otworzył oczy i z zaskoczeniem zauważył że w międzyczasie Earwyne... umarła. Chrząknął i spojrzał znacząco na taurena. Bo to była oczywiście jego wina. Po cholerę ruszał tego pająka?
Nie żeby Shar'hula obchodziła elfka, lecz taka niepotrzebna śmierć wzbudzała w nim mieszankę złości z żalem. Przez chwilę nawet pomyślał żeby taurena jakoś ukarać pomimo osobistego szacunku dla tej rasy.
I znów to poczuł. Kolejny duch do nich przybył. Niebywałe było żeby któryś z nich przybył z własnej woli raz na tydzień, a co dopiero dwa duchy w tej samej minucie!
Jednak ten był inny... Pierwszy duch był smutny, przepełniony żalem, a ten... płonął.
Niedobrze.
- COFNĄĆ SIĘ DO KURWY NĘDZY!! - wrzasnął Shar'hul kiedy tylko sobie uświadomił o niebezpieczeństwie. Oczywiście nie czekał aż ktokolwiek zareaguje, tylko sam się szybko zaczął przemieszczać w stronę dżungli, jak najdalej od plaży.
Nie przeszedł kilku kroków kiedy niebezpieczeństwo się ucieleśniło - oto nastąpiła mała eksplozja w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą się znajdowali. Ogień opadł i oczom orka ukazało się na wpół spopielone ciało Cargahtena.
Ork uśmiechnął się chytrze.
*Oj, bo się przejmę.* zażartował w myślach.
Nie wiedzieć czemu spodziewał się wielkiego wybuchu, armageddonu wręcz. Kiedy porównał swoją wizję z eksplozyjką sprzed kilku sekund prawie się roześmiał.
No ale były ciała, należało coś z nimi zrobić. Ork patrzył na poległych "towarzyszy" przez chwilę, po czym rzucił luźną propozycję:
- To może spalić ciała? Bo wątpię by komuś z nas się chciało kopać groby. Zresztą nie mamy ni łopaty, ni czasu. |