Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2008, 11:00   #49
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Czuł jeszcze słodycz w głębi żył. Cały był przesiąknięty Leticią. W ustach czuł jej smak, w oczach miał obraz jej nagiego ciała, w uszach brzmiały mu jej westchnienia, na jego ciele unosiło się jeszcze jej ciepło.
Był w euforii wychodząc ze świątyni. Pal licho, że tak naprawdę niczego mu nie wyjaśniła i na dobrą sprawę dalej nic nie wiedział, ale w tej chwili nie był w stanie o tym myśleć. Cały był radością. Miał ochotę uściskać wszystkich mieszkańców Brionne i okolic, a potem wejść na najwyższą wieżę i krzyczeć, że świat jest piękny.
Gdyby jakiś żebrak poprosił go o pomoc Diego zapewne oddałby mu całą sakiewkę i jeszcze życzył miłego dnia.
Jednak życie wokół toczyło się swoim torem, a przechodnie zajęci własnymi sprawami za nic mieli nastrój Estalijczyka.
Jeden z nich właśnie błagał o ratunek dla córki, drugi odwracał się nie chcąc udzielić pomocy, a inni już zlatywali się węsząc łatwy łup.
W normalnych okolicznościach Diego poszedłby w swoją stronę uznając, że sprawa go nie dotyczy, ale te kilka chwil w świątyni zmieniło go przynajmniej na jakiś czas. Gdzieś zniknął cynizm i wyrachowanie, a w ich miejsce pojawiło się współczucie dla nieszczęsnego ojca i złość na ludzką podłość.
Cięgle z błąkającym się uśmiechem na ustach podszedł do grupki ludzi zdążających do zaułka.
Położył rękę na ramieniu mężczyzny zmuszając jego i pozostałych do zatrzymania się :
- Stać ! – krzyknął na tyle głośno by usłyszała go cała okolica.
- Ten hommbre jest ze mną, a wy amigos lepiej zajmijcie się swoimi sprawami. – Pokazał kciukiem za siebie – Nim strażnicy się zjawią.
Dodał bębniąc palcami po rękojeści pistoletu. Aluzja była bardzo czytelna. Nie musiał wdawać się z nimi w bójkę. Wystarczyło, że wypaliłby w powietrze.
Cała czwórka zatrzymała się najwyraźniej nie wiedząc co zrobić. W końcu mieli przewagę, a łup był już prawie ich. Nieznajomy zaś nie sprawiał wrażenia zabijaki. Nie z tym błogim uśmiechem na gębie. No i był sam ... póki co.
 
Tom Atos jest offline