Już miał co kąśliwego hrabia na języku,
Kiedy się piorun zebrał do strasznego ryku,
Deszcz lunął jako z wiadra w lany poniedziałek,
Kiedy deszczówką dostał w kołnierz feldmarszałek,
Hrabia porzucił z miejsca te wspomnienia zgubne,
Ujrzawszy jak Zosieńce mokną kształty chlubne,
Jeszcze na angielczyka zerknął wielce srodze,
- Nic tu po nas, opowiesz pan wszystko po drodze.
Chwycił mocno pludraka za wysoki kołnierz,
A uścisk miał hrabia jako najprawdziwszy żołnierz
- Do gospody! – zarządził całej reszcie dumnie,
Wiedział, że gdy nie zdążą, obudzi się w trumnie...