Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2008, 16:40   #17
Josonosimiti
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
"Nie, nie nie! Robią ze mnie fanatyka!" Estreiche uważnie słuchał wypowiedzi poszczególnych osób. Starał się wyłapać absurdy. Uwaga Teva na temat obosieczności miecza rozśmieszyła Estre. Wyciągnął falchiona i pomachał nim w górze.

- A taki miecz widziałeś? - Zrobił głupią minę i schował broń.

Najbardziej przypadła mu do gustu postać Levina. Młodzieniec ten skwitował równo udawaną bezstronność fioletowych. Był jednakże poirytowany postawą bakłażanów. Musiał co nieco sprostować.

- Bronicie się. Racja. Nikt wam nie zabroni. Lecz litości. Nie macie doczynienia z głupim i zaślepionym fanatykiem. Każdy z was zaczyna od równości fioletu i białego światła. Pojawiają się piękne słowa. Ale jak tylko zamydlicie wszystkim oczy, zaczynacie opowiadać jacy wyznawcy fioletu są dobrzy. Wyciągają rękę, pomagają, karmią. Zamieniacie zachowanie stron. W waszych oczach, fioletowi zachowują się prawie i honorowo. Oferują pokój. Jakbym słyszał opowieść o wyznawcach białego światła. Natomiast biali dla was są źli. Mordują w imie wiary i niszczą. To zapewne była rola fioletowych.
Chce wam powiedzieć, że każdy ma prawo do życia. Do wolnego wyboru. Do wolnej wiary. Nie raz spotkałem się z sytuacją w której siły chaosu niszczyły to co było ostoją spokoju i miłości. Robiły to jedynie dla własnego zysku. Widziałem dzieci, które cierpiały, pozostawione bez matek, bo jakiś bakłażan liczył na szybki zysk i obrabował kobietę. Jednakże ta się broniła. No przecież jak mogła? Powinna mu ułatwić rozbój? W efekcie zginęła. Tenże wyznawca fioletu nie zastanawiał się nad efektem swojego działania. Nie poniósł żadnych konsekwencji. A Lavenderowi winne dziecko, zostało ukarane.
Z tym chcę walczyć. Wiem, że nie da się naprawić całego świata. Jednak mam honor. Żyje według zasad. I mimo to że jest wiele sytuacji w których mógłbym zyskać jako jednostka, nigdy nie robie nic pochopnie. Nie wiadomo czy ktoś nie zostanie skrzywdzony. Wysłannicy chaosu nie znają uczucia jakim jest współczucie, bo nigdy o nie nie zabiegali. Gdyby to na ich drodze życiowej stanęły przeszkody, szukaliby pomocy. Muszą wiedzieć, że u mnie by ją znaleźli. Natomiast wyznawca białego światła, zazwyczaj w takiej sytuacji, dostaje podwójnie. Fiolet nie liczy się z potrzebami otaczających go ludzi. Jest egoistyczny. Wiem, że większość bakłażanów, to istoty skrzywdzone, które szukając ukojenia swoich cierpień, wkroczyły na złą drogę.
Nie chciałbym jednakże stereotypowo opisać fioletu. Często jego wyznawcy działają w grupie. I nawet tego nie zauważając wspierają się wzajemnie. Zachowują się jak istoty bieli. Natomiast fanatyczni wyznawcy światła mordują, fioletowych i sieją cierpienie. Wynika z tego przeplatanie się obu wyznań i reguł jakie one za sobą prowadzą. Nie nazywam fioletu światłem, bo zezwala na cierpienie. Wychowuje nieodpowiedzialne jednostki.
Jest jak ojciec który pozwala synowi wybić okna sąsiada, dla zabawy. Nie wie jednak, że hoduje na własnej skórze, straszliwą bestię, która kiedyś może zapragnąć zająć jego miejsce.
Nie lubię jak nazywa się mnie fanatykiem. Wy zapewne nie lubicie jak mówią na was, "krwiożercze bestie". Każdy z nas wybiera swoją drogę. Jest jednak nakierowywany, przez życie i inne istoty. Z jednych powstają osobniki, zdolne do pomocy, wspólnej pracy. Inne nie potrafią tego zrozumieć, wolą żyć w osamotnieniu i liczyć jedynie na własne zyski. I nikt im nie zabroni. Postawcie się teraz w sytuacji któregoś z nich. Co wolicie. Nieustanną walkę o swoje, życie na krawędzi, nieprzespane noce i zszargane nerwy, czy może spokojny byt, brak jakiejkolwiek ingerencji i prawo do swojego zdania? Równie dobrze mógłbym zapytać, czy wolicie prawa, a raczej ich brak, fioletu, czy może zasady którymi kieruje się biel. Pewnie postrzegacie, moją przychylność ku bieli. Cóż taka jest prawda, a ja jestem jej wyznawcą.
To chyba wszystko w tym temacie. Myślę, że niejednokrotnie będziemy wracać do tej dyskusji, teraz jednak wolałbym porozmawiać o czymś innym. -
Estre powiedział to wszystko co leżało w jego duszy. Czuł zadowolenie. Nie chciał aby źle go zrozumiano, lecz taka opcja też była.

Elf rozmyślał, o zadaniach jakie mogą go tu czekać. Nie chciał latać i wyżynać. Wiedział jednak, że jeśli to jedyne wyjście to zrobi co słuszne. Nienawidził chaotów. A raczej nienawidził chaotycznych morderców i rozbójników. To przez nich stracił wszystko. Kto wie czy nie po raz drugi.

Dotarła do niego gorzałka, przekazywana wokoło ogniska. Chwycił ją pewnie i zza naczynia kiwnął głową w stronę orka i karła.
- Dziękuje. -
Trunek był mocny. Palił w gardło, lecz życie wśród ludzi przyzwyczaiło delikatne podniebienie Elfa do "ognistej wody". Poczuł się lepiej. Oznaki harmonii, które czuł wcześniej, urosły teraz. Czuł się związany z towarzyszami, których znał dopiero od kilku chwil. Wiedział, że skoczyłby za nimi w walkę. Dziwny był Estre. Potrafił być czyimś przyjacielem, bez tego kogoś wiedzy.
 
Josonosimiti jest offline