Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-05-2008, 21:19   #11
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- To po co dajesz ślepcowi mapę? – odezwał się mężczyzna z krukiem do Veriona na uwagę bakłażana o mapie.
Kejsi wzdrygnęła się.
„On... on jest niewidomy!?”



Kejsi nie wiedziała jak się zachować. Kruk był chyba jedynym przyjacielem tego człowieka! To smutne, smutne, smutne! Chimerka miała ochotę nawrzeszczeć na Veriona i wyzywać go od kulfonów, ale nie była pewna, czy wypada to roztrząsać tak gwałtownie i przy wszystkich poruszać kwestii kalectwa tego człowieka.
Chciała go pocieszyć, ale nie była pewna co powiedzieć, aby nie pogorszyć sprawy!
Nagle kiełbaska mężczyzny wylądowała w ognisku. Próbował wygrzebać ją z ognia, ale jako niewidomy przecież nie mógł!
- Mogłabyś mi pomóc? Sam nie dam rady.
- Jasne, jasne, jasne! – zakrzyknęła natychmiast Kejsi.
Patykiem szybko i zręcznie wydobyła kiełbaskę z ognia.
- Oh nie!!! – jęknęła. – Spaliła się, spaliła!!! Proszę, weź moją! – zawołała pocieszająco i wręczyła mu usmażoną ładnie piekielną kiełbasę.
- Nazywam się Levin. A ten kruk nazywa się Avadriel.
- Ładnie! Jest piękny! – przyznała wesoło Kejsi.
- Możecie mi wyjaśnić co ja tu robię?
- N... nie wiem – wyjąkała speszona Kejsi. – Chyba nas wszystkich pojmały demony, Mistress i Verion, chociaż Tacy Jak Ja wcale nie chcieli z nim iść!!! – krzyknęła z oburzeniem ku niebu. – Nie chciałam, nie chciałam, nie chciałam, żądam widzenia z Almanaaaaakh!!! – pisnęła bezradnie i westchnęła smętnie. – Nic się nie martw! – pocieszyła znienacka. – Z Takimi Jak My będziesz bezpieczny przed demonami! Nie damy się im!!!

Kejsi zauważyła, że inna obca chimera, kruk, gapił się na nią podejrzanie. Otrzepała się, odwróciła szybko wzrok i owinęła się ogonem. Biały kruk, biały, biały!
- Czuć między nami pewną różnicę…
- ŁACH!!! – wymknęło się przestraszonej Kejsi, kiedy znienacka Kruk znalazł się obok niej i zagadał do niej.
- Nazywam się Revan Sinua.
- Kejsi – zarumieniła się, speszona.
- Nie, nie byłem nigdy w wymiarze Chaosu, nie widziałem też Mistress, chociaż bardzo bym chciał.
- Ale ona jest zła! – oceniła Kejsi. – Zła, zła, zła!
- Musimy rozmawiać teraz o kwestiach wiary, demonach i aniołach, poglądach na Światło i Chaos? To nie jest dobry temat na nawiązywanie znajomości…
- Może – przyznała po chwili.
- Możemy porozmawiać o tym, czemu te kiełbaski tak bardzo się pocą. Albo o tym, że tamto drzewo wygląda jak ośmiornica, tylko do góry nogami.
- Hihi, to prawda!
Może on nie był taki zły? Przecież był chimerą! Tę rasę stworzyła go Almanakh!
- Ty też nie wiesz, dlaczego tu jesteś – stwierdziła, nie spytała. – Ja wierzę, że nadal mam misję! Że nadal jestem na drodze, którą wskazało mi Światło! I chcę nią iść, nieważne, co się stanie!
Rozejrzała się prowizorycznie i szepnęła:
- Uważaj na Astarotha, uważaj, uważaj! On jest bardzo niebezpieczny! Opętał już Thomasa, Averona, Anioła!

Zerknęła na elfa, który jako jedyny chwycił za miecz na widok Veriona! To dobrze, to dobrze, dobrze! To wojownik światła!!! – rozpromieniła się Kejsi.
- Zjesz z nami? – zawołała.
Zjadł. I nagle zaczął się dusić!
- ŁAAAACH!!! On umiera, kiełbacha z piekieł go zabiła!!! – Kejsi z piskiem paniki zaczęła biegać wokół ogniska.
Elf zaczął chichotać.
- Zły żart, zły! – bąknęła Kejsi, ale uśmiechnęła się.
Chyba elf chciał po prostu wszystkich pocieszyć drobnym żartem.
- Zapewne jak wy, jestem wyznawcą białego światła. Zresztą to chyba jedyne światło. Jak można nazwać fiolet światłem.
Złote oczy Kejsi błysnęły radością.
- Z Takimi Jak My chaos nie ma szans! – zawołała wesoło machając ogonem.
Chciała pokazać Astarothowi język, ale stwierdziła, że to bardzo, bardzo, bardzo głupi pomysł!

Kiedy już się na je i dokończy ciekawe rozmowy z nowymi przyjaciółmi, Kejsi wskoczy gdzieś wysoko na drzewo i będzie próbowała czuwać.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 14-05-2008, 22:33   #12
 
Josonosimiti's Avatar
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
Estreiche czuł się dobrze w towarzystwie Kejsi. Wprowadzała rozluźnioną atmosferę. Jednakże nie odzyskał dawnego spokoju. To powinno nadejść z czasem, jak przystosuje się do nowej sytuacji. Oczywiście jeśli można się do niej przystosować...

- Nazywam się Levin. A ten kruk nazywa się Avadriel. - Elf przypomniał sobie słowa które słyszał jakiś czas temu. Levin musi być niewidomy. Estre spotkał kiedyś niewidomego. Przykra sprawa. Człowiek tan nie miał nikogo, a świat postrzegał tylko częściowo. Na szczęście Levis miał kruka Avadriela. Ludzie często uciekają się do przyjaźnie ze zwierzętami. Po prostu sami nie potrafią żyć. Estreiche ponownie pogrążył się w rozmyślaniach nad sensem tego wydarzenie w którym bierze udział.

- Witam, jestem Astaroth. Demon, jak wam zapewne wiadomo. - "Ktoś nowy? Zaraz, zaraz. Demon? Znowu? Więcej ich Mistress nie miała?" Przez chwilę wachał się. Chciał wyskoczyć z mieczem na demona. Stwierdził jednak, że zrujnowałoby to atmosferę. Wolał spróbować innej taktyki. Spojrzał w duże i oczy Kejsi i puścił jej oko. Liczył na to że zrozumie jego gest.
- Witaj Astarocie. Zostań z nami i korzystaj z ogniska. Nasuwa mi się pewna myśl. Bowiem zauważyłem, zależność fioletu od białego światła. Aby upiec kiełbaski które, bądź co bądź są "Made In Hell", należy skorzystać z ognia. Istoty od dawna gromadziły się przy ogniu. Daje on ciepło, uspokaja i oświetla. Można go więc bezproblemowo porównać do białego światła. Jeśli więc chcemy teraz to głębiej rozważyć, dochodzimy do wniosku że fiolet jest bezwartościowy, bez białego światła, które pozwala mu istnieć. Bowiem czym byłaby surowa kiełbaska w porównaniu do kiełbaski z ogniska. Nie uważam tego za stosowne, lecz Almanakh ma na pewno w tym jakiś wyższy cel. -

Elf siedział i wpatrywał się ogień. Przyjemne ciepło jakie dawał, rozluźniało go. Chwilami nawet zapominał że siedzi z nim demon. "Napiłbym się."

- Czuje się niezręcznie, ale czy ma ktoś coś do picia? I nie mówię tu o wodzie, którą też się zadowolę, lecz o jakimś alkoholu. - Spojrzał po twarzach towarzyszy w poszukiwaniu odpowiedzi.

- Levin. Nic o tobie nie wiemy. Powiedz nam gdzie byłeś zanim się tu znalazłeś. -

Estre powoli zapominał o tym, że jest w centrum wielkiej niewiadomej. Czuł się jak na ognisku z przyjaciółmi. Odczuwał że między nimi tworzy się harmonia. To bardzo dobre. Harmonia była dla elfa niezbędna.
 
Josonosimiti jest offline  
Stary 14-05-2008, 23:14   #13
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gdy przysiadł się do ogniska i skończył rozmowę z Waldorffem odezwał się do niego elf, jeden z nowoprzybyłych. Astaroth słysząc jego słowa uśmiechnął się do siebie. No taaak... Kolejny biały fanatyk-zapaleniec, jakich w tym świecie było tak wielu. Nie było w tym nic dziwnego, przecież w końcu był to wymiar bieli, jednak brak akceptacji prawdy wyższej, jaką była niezbędność istnienia fioletu napawał go smutkiem. Pora było uświadomić kolejnego z niedowiarków

- Porównujesz więc biel do ognia, dzięki któremu strudzony wędrowiec może odpocząć a potrawy mają lepszy smak. Zgadzam się, że biel jest podobna do ognia. Jednak ten sam ogień, który rozprasza mroki nocy może posłużyć do podpalenia miasta, gdzie zginie wiele niewinnych ofiar. I to właśnie jest konsekwencja świata. Nie istnieje nic, co ma same dobre strony a ignorowanie tych gorszych świadczy albo o głupocie, albo o zbytniej pewności siebie. Porównując więc biel do ognia sam świadczysz, że może ona równie dobrze służyć do mordowania niewinnych. A co do akceptacji fioletu w tym świecie... Cóż, jego tutaj po prostu nie było, dopóki go nie stowrzyłem. Biel nie może istnieć bez fioletu, tak jak fiolet nie może istnieć bez bieli. Bo jak odróżnić czy nasze uczynki są dobre czy złe, jeśli nie mamy porównania? Czy nie jest największym błogosławieństwem możliwość wyboru tego, po której ze stron chce się stanąć? Biel może zabijać lub pomagać, tak samo jak czyni to fiolet. Kiedyś zrozumiesz o czym mówię

Wiedział, że jego argumenty nie zostaną przyjęte przed odbiorcę. Zbyt wiele razy spotykał się z tymi, którzy biel uważali za wcielenie dobra i harmonii, jednocześnie twierdząc, że to chaos jest wcielonym złem i nie powinien istnieć. Wiele razy spotykał się z bezpodstawnymi oskarżeniami i atakami spowodowanymi przez rasizm obrońców światła. Jednak taki już go czekał los i doskonale o tym wiedział, gdy wybrał ścieżkę piewcy chaosu, nosiciela dobrej nowiny dla tego świata. Przysiągł sobie, że ofiaruje temu światu fiolet i dokładnie tak miał zamiar zrobić. Teraz, gdy już odzyskał swoje dziedzictwo jakim był plan fioletu jego cel był wręcz o krok
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 15-05-2008 o 07:38.
Blacker jest offline  
Stary 15-05-2008, 11:14   #14
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ork przysłuchiwał się wymianie zdań na tematy wiary i jej kolorów. Jasnym było że tak biel jak i chaos są ze sobą powiązane. Jasnym było że jedno nie może bez drugiego istnieć, że od zawsze połączone są ze sobą. Łączy je tak walka, jak i rywalizacja. Celem zaś jest każdy śmiertelnik chodzący po tym, jak i każdym innym świecie.

Zrozumiał to zupełnie niedawno, a wpływ na stan jego świadomości miały dwie postaci siedzące przy tym ognisku. Fungrim, oraz Astaroth. Tak różni, tak bardzo odmienni od siebie, a jednak współpracujący ze sobą... i to z jakim skutkiem. Ork uśmiechnął się do swoich myśli.

- Myślę Barbak postanowił zabrać głos w dyspucie. Myślę, że przykład ognia i kiełbaski nie jest w pełni adekwatny do omawianego zagadnienia. Również zmrok i dzień nie w pełni oddają to co chciałbym Wam przekazać. Pozwólcie zatem, że posłużę się przykładem bezbronnej babci i rabusia. Przyrównanie do bieli i chaosu powinno być oczywiste. Biedna babcia zostaje zaatakowana przez wrednego zbira... Chaos w swym okrucieństwie pastwi się nad bielą, wykorzystuje ją z widocznym dla siebie zyskiem -> torebką babci (pełną łakoci nawiasem mówiąc). Przeanalizować sytuacji inaczej. Po co Babcia pchała się do ciemnego zaułka? Po co sama prosi się o guza? Po co nosi moherowy beret? Ile razy zdarzało się Wam być zaczepionym przez jakąś starowinkę, która urągała Wam tylko dlatego że Wy byliście młodzi, a ona „stara i z tego powodu jej się wszystko należy”. Nie zrozumcie mnie źle. Jestem zdecydowanie zwolennikiem pomocy Babci, i sprawienia łomotu Bandziorowi... ale trzeba dostrzec zależność, która jest była i zawsze będzie. Tak biel jak i fiolet koegzystują, są ze sobą połączone. My stoimy między nimi i o nas tak biel jak i fiolet toczy nieustanną walkę. Od wieków i zapewne na wieki. Dodatkowo nasze uczynki z pozoru białe, mogą być na wskroś fioletowe i na odwrót... wszystko zależy od światła jakie zostanie na nie rzucone.

Ork zadowolony ze swego wywodu zamienił się w słuch, oczekując riposty. Zdawał sobie doskonal sprawę, z której strony nadejdzie. Liczył na nią. I był to jego zdaniem dowód na to, że właśnie biel i chaos są ze sobą powiązane.

- Fungrimm’ie. Daj no jeszcze tego naczynka. Jakoś kiepsko rozmawia się na takiet tematy o suchym pysku. Ork dodatkowo odtroczył własne naczynie z alkoholem. I puścił je „po góralski” wokoło ogniska.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 15-05-2008, 14:23   #15
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tev otworzył oczy i szybko rozejrzał się. Teleportacja nie była mu bardzo znajoma, jednakże Ravistowi tak, gdyż używał jej powszechnie. Dlatego też żaden z nich nie miał problemu z przenosinami do innego wymiaru.
Po zbadaniu otoczenia, stwierdził iż znajduje się w lesie wraz z Astarothem, Waldorffem, Barbakiem i innymi znajomymi z drużyny. Ku swemu zdziwieniu odkrył brak Charlotte, ale za to pojawił się Sierściuch i troje nie znajomych mu oraz Verion, który wręczył mu mapę.
Tev rzucił na nią okiem tylko raz, po czym schował, wiedząc, że ta sama mapa leży już u Ravista na biurku.
Słuchając Veriona, przypomniała mu się sytuacja w grocie, kiedy zawarł z nim sojusz. Pamiętał również co ów Demon powiedział mu, więc postanowił uszanować sojusz i pójść z Astarothem.
-Ej... teraz mówię do ciebie, koteczku w niemodnej spódnicy, nie próbuj mi przerywać!
-Jestem Tev! Powinieneś pamiętać-warknął.

Podczas, gdy Tev słuchał Veiona, Ravist siedział przy swoim biurku, studiując nową mapę. Wspominał również co działo się wcześniej, poddając wnikliwej analizie.
Jego historia była bardzo niezwykła, poczynając od urodzenia, lecz wolał tego nie pamiętać, gdyż wtedy właśnie stał się Rakszasą. Nie było to wspomnienie bolesne, lecz raczej pozostawiające niesmak. Ucieczka z miasta, spotkanie starca, szkolenie. To były najprzyjemniejsze chwile jego życia, a potem wszystko się pomieszało. Tev został przeniesiony do innego wymiaru, a Ravist pozostał, łącząc się z Tevem w późniejszym czasie.
Jakiś czas później odbyła się walka z Rithem, w której po pewnym czasie zostali tylko oni, Astaroth i Barbak.

Verion zniknął, a Tev wyszedł z mroku, skąd błyszczały tylko jego niebieskie oczy. Wysoki Tygrys na dwóch łapach ukazał się wszystkim, dołączając do zgromadzenia. Akurat załapał się na dyskusję, więc kontrolę przejął Ravist.
-Zgadzam się z Astarothem zarówno ze stwierdzeniem, że Biel i Fiolet to siły równoważne nie mogące ze sobę żyć. Zgadzam się również z tym, że powinny dojść do porozumienia.
To, że Fanatycy Bieli nie dostrzegają tej prawdy, wcale mnie nie zdziwiło, ale żeby Waldorff i Barbak odrzucali wyciągniętą przez Astarotha, rękę. Przecież Astaroth jest przedstawicielem Chaosu.
Bardzo często Biel występuje jako siła pokoju i jedności. Dlaczego, więc ta siła pokoju i jedności odrzuca pokój i jedność, skoro rzekoma siła wrogości i agresji ofiaruje to, co wyznaje Biel? Czyż nie jest to jawne zaprzeczenie idei Światła? W takim obrocie spraw to Fiolet staje się Bielą, a Biel Fioletem. Skoro jednak dochodzimy do wniosku, że wy, jako przedstawiciele Bieli zachowujecie się jak siły Fioletu, to czemu go potępiacie i uznajecie wyższość Bieli nad Fioletem? Czyż nie jest to dyskryminacja, czyli kolejny przejaw Chaosu?
Widzimy więc, że Biel w wielu aktach zachowuje się jak Chaos, a Chaos jak Biel. Jak więc można rozgraniczać to?
Waldorffie, powiedziałeś, że mam w sercu więcej dobra niż mroku. Być może tak jest, jednakże w takim wypadku każdy ma coś w sobie z Bieli od tego nie da się uciec.
Biel można porównać do wszystkiego. Do mroku, dnia, fioletu, chaosu i każde porównanie będzie dobre, lecz bardziej lub mniej trafne. Padło porównanie ognia do Bieli. W takim razie popatrzcie
-po tych słowach wstał, biorąc jakiś badyl, na który nadział kiełbaskę i oderwał metkę "Made in Hell", a następnie usiadł ponownie, zaczynając ją piec. Gdy uznał, że jest już dobrze upieczona, podniósł ją wysoko.
-Widzicie? Kiełbaska będzie teraz smaczniejsza-rzekł, przyciągając ją do siebie, po czym przebił chrupiącą skórkę pazurem, lecz nie zaczął jeść, tylko włożył kiełbaskę głęboko w ogień i wyjął zwęgloną.
-Co stało się z kiełbaską? Spaliła się. Tak właśnie się dzieje, gdy Bieli jest zbyt wiele, a nie ma chłodu Chaosu. Działa to również w drugą stronę.
Trzeba zrozumieć, że każdy miecz jest obosieczny. To co może pomóc, jednocześnie może szkodzić. Tak również jest z Bielą i Chaosem.
Ponad to zgadzam się z Barbakiem, jednakże nie we wszystkim. Stwierdziłeś, że Biel i Fiolet będą walczyły na wieki. Nie zgadzam się z tym. Prędzej czy później zdarzy się ktoś rozsądny w siłach Bieli i wystąpi przeciwko poglądom dominującym od wieków. Wyciągnie rękę do Chaosu, tak jak teraz zrobił to Astaroth. On czeka aż ją przyjmiecie. Powiem więcej, on będzie czekał dalej. Wyciągnięta ręka obróci się w pięść tylko wtedy, kiedy czyjaś ręka również będzie pięścią, ale gdy tylko tamta pięść zniknie, on ponownie wyciągnie rękę. Wystarczy ją tylko przyjąć. Ja, jako jedyny tutaj, reprezentant neutralności, przyjąłem ją i uścisnąłem ze szczerym uśmiechem. Neutralność jest siłą obiektywną pomiędzy sporem Bieli i Fioletu, więc skoro obiektywna siła zrobiła w ten sposób, czemu wy nie możecie zrobić tego samego?
Zamiast pysznić się jaka to Biel i Almanakh, Lavander, czy inne tałtajstwo, jest wielkie i jakie potężne oraz co by ono nie zrobiło, gdyby jakiś Demon stanął na ich drodze, lepiej pomyśleć rozsądnie. Przykład idzie z góry. Idzie od waszych pseudobożków. Almanakh jest z Verionem. Chaos i Biel, Biel i Chaos. Oni zrozumieli, a wy szczycicie się, że jesteście wierni im i ich przekonaniom. Skoro jesteście tacy wierni to czemu czynicie inaczej niż wasi bogowie i ślepo stoicie przy swoim przekonaniu? Czemu? Kejsi jest przykładem zaślepienia wiarą. Zaślepienia, które przesłania rozsądek i nie tylko. Ona nie widzi powiązania między jej pseudoboginią, a tym, którego nienawidzi. To jest właśnie zaślepienie. Rozsądek kopie ją po kostkach, a ona nic nie czuje. w końcu walnie ją tak, że upadnie i poczuje ten rozsądek, który domaga się wysłuchania.
Bes obrazy, Kejsi, ale jestem najbardziej obiektywny ze wszystkich zgromadzonych tutaj i zamiast dąsać się i stroszyć futro, może warto przemyśleć czy nie mam racji.
To, że stoję za Astarothem, nie znaczy, iż nie mogę stać za Waldorffem i tak właśnie jest.
Zastanówcie się nad swoim postępowaniem. Czy na pewno jest takie dobre jak wam się wydaje...
-po tych słowach połamał kij, który trzymał w ręku i wrzucił do ognia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 15-05-2008 o 14:47.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 15-05-2008, 15:19   #16
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Levin z wdzięcznością przyjął kiełbasę i uśmiechem podziękował Chimerze.
"Teraz zaczął mnie traktować gorzej. No może nie gorzej, "inaczej". Nienawidzę tego. Gdyby wiedzieli, że mam więcej zmysłów."
"A częścią z nich jestem ja."
Jak zwykle kiedy młodzieniec się nie blokował kruk z łatwością czytał w jego myślach.
"Zgadza się."
"Chcesz żeby sprawdził mapę?"
"Tak."
Avadriel znów zsunął się na wyciągnięty nadgarstek i wzbił się w powietrze. Szybował chwilę aż zobaczył mapę i przygwoździł ją niczym zwierze.
W tym czasie druid przysłuchiwał się rozmowie. Stwierdzenie, że nic o nim nie wiedzą skwitował krótko.
-A o Tobie wiemy wszystko.
Bardziej niż zdanie elfa interesowały go głosy innych. Wiedział już, że źle ocenił paladyna, nie był on fanatykiem w przeciwieństwie do elfa i kotki. Podobnie demon i tygrys nie byli fanatykami fioletu. Szczególnie go zainteresował ten ostatni. I to do niego się zwrócił.
-Owszem masz rację w większości. Po pierwsze podkreślacie jacy to z Białych fanatycy a sam spotkałem się nie raz z fanatyzmem ze strony fioletu. Po drugie nie zgadzam się z Tobą co do neutralności. I tu muszę zwrócić uwagę na Twoją wypowiedź. Kilkukrotnie podkreślałeś wyższość Fioletu nad Bielą co pokazuje, że przechylasz się na tą, że tak powiem mroczną stronę. Według mnie nie ma czegoś takiego jak neutralność. Dobrym przykładem jestem ja. Oddaję cześć jak to ująłeś pseudo bogom jednak nie uważam się za fanatyka bieli. Robiłem w życiu rzeczy, które niekoniecznie były białe. Może trochę źle to wyjaśniłem. Stawiasz po stronie białych samych fanatyków a po stronie fioletowych samych rozsądnych a siebie na środek. Powinieneś przyjąć, że wszędzie są zarówno fanatycy jak i ludzie normalni.
Jeszcze inną sprawą na którą zwróciłeś uwagę to te wyciąganie ręki przez fiolet. I nie będę mówił jaki to fiolet i fe i brzydki. Nie orientuje się aż tak dobrze w tych zawiłościach hierarchii demonów i jasnych ale z tego co się orientuje to nie tylko tu obecny Astaroth wyciąga rękę. Dobrym przykładem jesteście Wy. Z tego co mówicie działaliście razem mimo dzielących Was różnic. Drugim przykładem jest Almanakh i Verion, czy oni nie wyciągnęli ręki albo czegoś innego do strony przeciwnej?

"Ciekawe czy ktoś zrozumie o co mi chodzi."
"Mimo Twego antytalentu retorycznego zwykle rozumieją o co Ci chodzi."
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 15-05-2008, 16:40   #17
 
Josonosimiti's Avatar
 
Reputacja: 1 Josonosimiti nie jest za bardzo znany
"Nie, nie nie! Robią ze mnie fanatyka!" Estreiche uważnie słuchał wypowiedzi poszczególnych osób. Starał się wyłapać absurdy. Uwaga Teva na temat obosieczności miecza rozśmieszyła Estre. Wyciągnął falchiona i pomachał nim w górze.

- A taki miecz widziałeś? - Zrobił głupią minę i schował broń.

Najbardziej przypadła mu do gustu postać Levina. Młodzieniec ten skwitował równo udawaną bezstronność fioletowych. Był jednakże poirytowany postawą bakłażanów. Musiał co nieco sprostować.

- Bronicie się. Racja. Nikt wam nie zabroni. Lecz litości. Nie macie doczynienia z głupim i zaślepionym fanatykiem. Każdy z was zaczyna od równości fioletu i białego światła. Pojawiają się piękne słowa. Ale jak tylko zamydlicie wszystkim oczy, zaczynacie opowiadać jacy wyznawcy fioletu są dobrzy. Wyciągają rękę, pomagają, karmią. Zamieniacie zachowanie stron. W waszych oczach, fioletowi zachowują się prawie i honorowo. Oferują pokój. Jakbym słyszał opowieść o wyznawcach białego światła. Natomiast biali dla was są źli. Mordują w imie wiary i niszczą. To zapewne była rola fioletowych.
Chce wam powiedzieć, że każdy ma prawo do życia. Do wolnego wyboru. Do wolnej wiary. Nie raz spotkałem się z sytuacją w której siły chaosu niszczyły to co było ostoją spokoju i miłości. Robiły to jedynie dla własnego zysku. Widziałem dzieci, które cierpiały, pozostawione bez matek, bo jakiś bakłażan liczył na szybki zysk i obrabował kobietę. Jednakże ta się broniła. No przecież jak mogła? Powinna mu ułatwić rozbój? W efekcie zginęła. Tenże wyznawca fioletu nie zastanawiał się nad efektem swojego działania. Nie poniósł żadnych konsekwencji. A Lavenderowi winne dziecko, zostało ukarane.
Z tym chcę walczyć. Wiem, że nie da się naprawić całego świata. Jednak mam honor. Żyje według zasad. I mimo to że jest wiele sytuacji w których mógłbym zyskać jako jednostka, nigdy nie robie nic pochopnie. Nie wiadomo czy ktoś nie zostanie skrzywdzony. Wysłannicy chaosu nie znają uczucia jakim jest współczucie, bo nigdy o nie nie zabiegali. Gdyby to na ich drodze życiowej stanęły przeszkody, szukaliby pomocy. Muszą wiedzieć, że u mnie by ją znaleźli. Natomiast wyznawca białego światła, zazwyczaj w takiej sytuacji, dostaje podwójnie. Fiolet nie liczy się z potrzebami otaczających go ludzi. Jest egoistyczny. Wiem, że większość bakłażanów, to istoty skrzywdzone, które szukając ukojenia swoich cierpień, wkroczyły na złą drogę.
Nie chciałbym jednakże stereotypowo opisać fioletu. Często jego wyznawcy działają w grupie. I nawet tego nie zauważając wspierają się wzajemnie. Zachowują się jak istoty bieli. Natomiast fanatyczni wyznawcy światła mordują, fioletowych i sieją cierpienie. Wynika z tego przeplatanie się obu wyznań i reguł jakie one za sobą prowadzą. Nie nazywam fioletu światłem, bo zezwala na cierpienie. Wychowuje nieodpowiedzialne jednostki.
Jest jak ojciec który pozwala synowi wybić okna sąsiada, dla zabawy. Nie wie jednak, że hoduje na własnej skórze, straszliwą bestię, która kiedyś może zapragnąć zająć jego miejsce.
Nie lubię jak nazywa się mnie fanatykiem. Wy zapewne nie lubicie jak mówią na was, "krwiożercze bestie". Każdy z nas wybiera swoją drogę. Jest jednak nakierowywany, przez życie i inne istoty. Z jednych powstają osobniki, zdolne do pomocy, wspólnej pracy. Inne nie potrafią tego zrozumieć, wolą żyć w osamotnieniu i liczyć jedynie na własne zyski. I nikt im nie zabroni. Postawcie się teraz w sytuacji któregoś z nich. Co wolicie. Nieustanną walkę o swoje, życie na krawędzi, nieprzespane noce i zszargane nerwy, czy może spokojny byt, brak jakiejkolwiek ingerencji i prawo do swojego zdania? Równie dobrze mógłbym zapytać, czy wolicie prawa, a raczej ich brak, fioletu, czy może zasady którymi kieruje się biel. Pewnie postrzegacie, moją przychylność ku bieli. Cóż taka jest prawda, a ja jestem jej wyznawcą.
To chyba wszystko w tym temacie. Myślę, że niejednokrotnie będziemy wracać do tej dyskusji, teraz jednak wolałbym porozmawiać o czymś innym. -
Estre powiedział to wszystko co leżało w jego duszy. Czuł zadowolenie. Nie chciał aby źle go zrozumiano, lecz taka opcja też była.

Elf rozmyślał, o zadaniach jakie mogą go tu czekać. Nie chciał latać i wyżynać. Wiedział jednak, że jeśli to jedyne wyjście to zrobi co słuszne. Nienawidził chaotów. A raczej nienawidził chaotycznych morderców i rozbójników. To przez nich stracił wszystko. Kto wie czy nie po raz drugi.

Dotarła do niego gorzałka, przekazywana wokoło ogniska. Chwycił ją pewnie i zza naczynia kiwnął głową w stronę orka i karła.
- Dziękuje. -
Trunek był mocny. Palił w gardło, lecz życie wśród ludzi przyzwyczaiło delikatne podniebienie Elfa do "ognistej wody". Poczuł się lepiej. Oznaki harmonii, które czuł wcześniej, urosły teraz. Czuł się związany z towarzyszami, których znał dopiero od kilku chwil. Wiedział, że skoczyłby za nimi w walkę. Dziwny był Estre. Potrafił być czyimś przyjacielem, bez tego kogoś wiedzy.
 
Josonosimiti jest offline  
Stary 15-05-2008, 16:59   #18
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Ciężki topór zazgrzytał na kamienistej ziemi, gdy Fungrihmm przesunął go może o dziesięć cali. Zrobił miejsce dla Astarotha. Mimo wszystko brakowało mu możliwości pogadanki z kimś na poziomie. Nie chodziło bynajmniej o idee, przyjaźń czy inne aspekty. Pomiędzy starymi znajomymi wywiązały się pewne relacje, które zostaną już na zawsze. Astaroth może i był Chaotyczny, ale był również i słowny a stare czasy, gdy szkodził drużynie zmienił na te z pamiętnej walki z Rithem. Wspólna walka w oczach Dwarfa umocniła jego wizerunek. Podobnie było z Tevem i Tomem, choć ten ostatni był najmniej stabilny i praworządny. A mimo wszystko to chyba najbardziej ciążyło Krasnoludowi.

Wysłuchał, co miał do powiedzenie Astaroth. Uśmiechnął się i klepnął go serdecznie po ramieniu. Wśród krasnoludów był to utarty zwyczaj na okazywanie uczuć.
-Dzięki za chwilę rozmowy. Cytując Ciebie korzystałem z tego, co zapamiętałem. Może i przekręciłem słowa. Może ty się zmieniasz??? -Uśmiechnął się do siebie i przeczesał warkoczykową brodę
-Może to ja już nie pamiętam, co było kilka dni czy tygodni temu. Wiesz jak to jest jak twoje życie jest wielką porażką. Jestem kapłanem Moradine a zostałem wskrzeszony przez demona. Co więcej się mną wysługiwał dość długi czas. Ja mu nie potrafiłem podziękować. Teraz muszę zmazać tę skazę na honorze prawdziwego Dwarfa. – Zamyślił się i dodał
-Nie to nie oznacza, że rzucę się na pierwszego z brzegu demona i dam się zabić nim cokolwiek osiągnę. Moja śmierć tym razem prawdziwa musi nieść ze sobą przesłanie. Musi zbawiać i dawać nadzieje innym członkom mojej rasy, że tradycja trwa i będzie trwała. To właśnie my jesteśmy jej największą ostoją. Coś jeszcze mogę dodać i ty i ja nie lubimy skrajności. To, dlatego jesteś demonem, ale nie jesteś potworem! To, dlatego ja nadal jestem kapłanem, ale nie jestem inkwizytorem. To nie idea jest zła, ale to, w jaki sposób się ją wprowadza w życie. Dobry przykład z tym ogniem. Prosty i oddający cały sen naszej różnicy i podobieństwa. Nie wiem jak będą nasze relacje wyglądały na koniec przygody, ale jednego jestem pewien. Teraz poznamy się bardziej niż do tej pory. I to się tyczy wszystkich.

Astaroth podziękował za rozmowę i odszedł pogadać z kimś innym. Karzeł jeszcze przez chwilę myślał o tym, co mówił do niego Władca Mgieł. Potem rozejrzał się i zobaczył, że towarzystwo się już na tyle rozruszało, że zaczęły się pierwsze gadki. Brylowała tu oczywiście Kejsi. Staremu krasnoludowi aż urosło serce na ten widok. Postanowił, że również powita pozostałych. Zamiar przeszedł mu dość szybko.

-A ja wam powiem wszystkim, że coś innego jest rozprawiać o bieli i mroku. A co innego postępować ze swym sumieniem. Właśnie, dlatego cenię tak bardzo Neutralnego Zakaszę, Fioletowego Astarotha czy Białego Barbaka. Oni nie są niewolnikami sumienia. Robią, co uważają za słuszne. Tev, nie zgadzam się z Tobą, że odrzucamy fiolet w każdej postaci. Odrzucam patologie. Każdego rodzaju! Dali nam przykład Almanach i Veriona. Pokazali jak wielka jest siła miłości i zgody. Gdyby wszyscy fioletowi i biali zrozumieli, że zwycięstwo mogą osiągnąć tylko dzięki wspólnej pracy ten i inne światy byłyby inne.
Lepsze...


Dlatego zostałem zabójcą! Nie pozwolę by na tym czy innym świecie zatriumfował chaos i zniszczenie. Zresztą wy też nie...- Przejechał palcem po ostrzu topora a potem zlizał pojawiającą się krew.
 
Vireless jest offline  
Stary 15-05-2008, 17:22   #19
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ravist wysłuchał Elfa.

~Ja chcę, ja, ja, ja!!!-krzyczał Tev.
~Daj spokój, właśnie prowadzę ciekawą rozmowę-rzekł spokojnie Półelf.
~Ale JA chcę!!!-wrzasnął Tev, podskakując i tupiąc jak małe dziecko.
~Pobawisz się później. Daj mi tylko skończyć, dobrze?
~No dobra-odpowiedział Tygrys po chwili namysłu.

-Oczywiście fanatycy zdarzają się po obu stronach, ale zauważ, że podałem Waldorffa i Barbaka jako wyznawców, a nie fanatyków Bieli, więc z tego wynika, iż wcale nie twierdzę, że po stronie Światła zdarzają się sami fanatycy.
Biel i Fiolet to siły równoważne, przeciwstawne i w każdej z niech występują podobne elementy, jednakże przeciwstawne. Mam tu na myśli przykład fanatyków Bieli i fanatyków Chaosu.
Nie przechylam się na stronę Mroku, a jedynie zwracam się ku wam, przedstawicielom Bieli. Zadajmy więc sobie pytanie: co bym powiedział, gdyby podmiot różnił się? Na miejscu podmiotu zamiast Bieli, postawmy Chaos. Powiedziałbym analogicznie to samo z drobnymi modyfikacjami, by pasowało do Fioletu. Zaistniała tu różnica podmiotów i nic więcej. Gdybym mówił przykładowo do Astarotha, ogień porównałbym do Chaosu.
Dlaczego, więc nie mówię do niego? Ponieważ on to wszystko wie i zrozumiał to. To tak jakbym próbował opowiedzieć rybie co dzieje się pod wodą. Nie mówi, że wszyscy wyznawcy Chaosu rozumieją to, tak jak wyznawcy Bieli. Nie mniej jednak to Biel odtrąca pokój i takie są niezaprzeczalne fakty.
Jak już mówiłem, nie podkreślałem wyższości Fioletu nad Bielą, tylko zwracałem się do Bieli, a to jest znaczna różnica.
Neutralność istnieje i ja jestem jej przykładem, bo świat nie jest czarny i biały. Ma również inne odcienie, a wśród nich jest neutralność. Wielu ciężko jest pojąć jego samą ideę, jednakże to, że wielu nie dostrzega tej siły, nie znaczy, że jej nie ma.
O Astarothu mówiłem jako przedstawicielu Fioletu. Oczywiście mogę powiedzieć ogólnie, że Fiolet chce pokoju z Bielą, a Biel ten pokój odtrąca. To miałem na myśli, chociaż zdaję sobbie sprawę z tego, iż nie wszystkie Demony myślą tak jak Astaroth i nie wszystkie istoty Światła myślą tak jak ci, odtrącający pokój. W żadnym wypadku nie chodziło mi o konkretne persony.
Z przykładem Almanakh i Veriona zgadzam się i miałem na myśli dokładnie to samo. Skoro, więc Almanakh tak się zachowała to czemu inne istoty Bieli nie mogą tak zrobić, skoro uważają ją za Boginię, czyli istotę doskonałą, którą trzeba naśladować, popierać jej zdanie, zgadzać się z jej poglądami?
Jak już mówiłem, świat nie jest tylko czarny i biały
-zakończył, wpatrując się w ogień, po czym odezwał się do Elfa.
-Skoro nie chcesz być postrzegany jako fanatyk, nie zachowuj się jak i oni, zaś pokazanie twojej broni jako przykładu było trochę żałosne, za co Tev prawdopodobnie skróciłby cię o głowę.
Jednakże ja tego nie zrobię, gdyż wynikło to z niezrozumienia. Nie mówię tu o mieczu w sensie fizycznym taki jak ty trzymasz. A widziałeś to?
-zapytał, błyskawicznie wyjmując Asetha z jednostronnym ostrzem.
-Patrzysz na moje słowa powierzchownie i nie dostrzegasz głębi. To już jednak twój problem.
Każde twoje słowo potwierdza niezrozumienie każdego mojego, a ja nie mam zamiaru się powtarzać i jeżeli twierdzisz, że Biel czyni tylko dobrze, a Chaos tylko źle, to powiem wprost, jesteś głupcem.
Poza tym mówisz o starym Chaosie, który odszedł wraz ze starym Shabradino. Nowy pojawił się wraz z nowym i to właśnie nowy chce pokoju. Stary po pewnym czasie zniknie, odejdzie, zaś w świecie Bieli nie została przeprowadzona żadna reforma mająca na celu założenie pokoju. Sam dajesz przykład tego, co powiedziałem, potwierdzając, nieświadomie oczywiście, moje słowa.
Poza tym jeżeli chcesz powiedzieć, że Chaos nie ma zasad i nie ma ich również Astaroth, to licz się ze słowami, jeżeli nie chcesz znaleźć mojego ostrza w swoich plecach.
Ja nie wybieram niczego. Ani Chaosu, ani Światła, choć cenię sobie nieliczne jednostki ich wyznawców
-rzekł do Elfa, po czym odezwał się Waldorff.
-Mówisz o sobie Waldorffie. Ty nie odrzucasz i chwała ci za to. Przed chwilą odezwał się Elf z chęcią wytępienia wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z Chaosem. No, może przesadziłem, ale jest jego przeciwnikiem. Ty, Waldorffie, jesteś przeciwnikiem starego Fioletu jaki i Bieli, która postępuje jak stary Chaos, a zwolennikiem nowego Fioletu oraz prawdziwego Światła i prawidłowo. Tak właśnie powinno być.
Jeżeli zaś chodzi o wspólną pracę i pokój to właśnie o to cały czas mi chodzi
-po czym spojrzał na ostatni wybryk Kapłana.
-Mam do ciebie teraz pytanie, czy nie uważasz, że masz już zbyt dużo doświadczenia, by wygłupiać się? Wiesz czego pragnę? Porozmawiać z Krasnoludzkim Kapłanem, Waldorffem Steelhammerem, moim przyjacielem...-ostatnie zdanie zawisło w powietrzu pomiędzy Krasnoludem, a Rakszasą, wpatrującym się w oczy wyznawcy Moradine.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 15-05-2008 o 17:56.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 15-05-2008, 17:53   #20
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas.

Anioł podniósł się z ziemi. Niektóre z jego stawów strzeliły gdy powoli się rozciągał. Podróż jaką zafundował mu Verion nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia. Plan Fioletu jest planem niematerialnym, takim samym jak plan Bieli, w którym już nie raz przebywał więc czuł się normalnie. Nawet takie natężenie mgieł nie zrobiło na nim wrażenia odkąd miał w sobie chaos. Całą zmianę otoczenia też przyjął ze spokojem.
Teraz, gdy Verion prowadził swój monolog Thomas zadawał sobie pytania, na które od razu starał się odpowiedzieć.
- Kim byłem? Byłem kowalem. Gdzie mieszkałem? W małej wiosce... Nie pamiętam jej nazwy... A kiedy to było? Dawno... Bardzo dawno. Co zrobiłem? Wiele mieczy i podków... Walczyłem z demonem w obronie wioski... Wygrałem, stałem sie bohaterem! A co stało się później? Zginąłem... Jak? Otruli mnie... Wioskowa magnateria... A raczej zbiry nasłane przez nich... Zlecili to na mnie... A co stało się po mej śmierci? W niebie zostałem Aniołem... Nie umiałem żyć w niebie... Bez mojej kuźni, bez ludzi których poznałem, polubiłem, pokochałem... Uciekłem więc tracąc tym samym skrzydła. Żyłem w wiosce... Cholera jak ona się nazywała... Żyłem tam i ze smutkiem patrzyłem jak ludzi przemijają a ja... Ja powoli się starzeje... Postanowiłem wyruszyć w świat... Tam, gdzie nikt mnie nie znał, by nie patrzeć jak giną bliscy a ja żyje... Co stało się potem? Potem spotkałem takich jak oni... Związałem z nimi swój los by walczyć z chaosem... Poznałem wiele ludzi, którzy stracili swe żywoty... Pokonałem wiele chaotów... Odzyskałem swe skrzydła... Co było później? Później weszliśmy do wymiaru bieli, Astaroth mnie opętał, pokonaliśmy Rith'a i jesteśmy tutaj. Kim jestem? Jestem Aniołem, w którego piersi biją dwa źródła... Fioletu i Bieli. Jestem, a raczej byłem Aniołem... Teraz jestem nową istotą... Przynajmniej tak mi się wydaje. Co chce teraz zrobić? Nie wiem...

Verion skończył swoje pie... przemowę w tym samym czasie gdy Thomas skończył swe rozmyślania.

Trzy pary skrzydeł załopotały gdy ruszył nimi. Były nieco odrętwiałe... Dziwne. Jednak ich sprawność dość szybko wróciła, nawet szybciej niż się spodziewał. Przejechał ręką po swoim czerwonym płaszczu strzepując wyimaginowany pyłek. Wzrok osób, które go nie znały mogły przykuć złocenia na płaszczu. Gdy skończył przeczesał ręką swoje długie, popielatoszare włosy, które sięgały mu aż do połowy skrzydeł. W drugiej ręce trzymał laskę, która była prosto zrobiona. Zza jego głowy dało się zauważyć rękojeść miecza, Ostrza Upadłych.

Thomas nie wdawał się z nikim w rozmowę... Nie miał takiej potrzeby... Odczuwał tylko tyle, że musiał iść się przejść... Wyjść na, swego rodzaju, patrol... Ruszył w las.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172