Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2008, 16:59   #18
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Ciężki topór zazgrzytał na kamienistej ziemi, gdy Fungrihmm przesunął go może o dziesięć cali. Zrobił miejsce dla Astarotha. Mimo wszystko brakowało mu możliwości pogadanki z kimś na poziomie. Nie chodziło bynajmniej o idee, przyjaźń czy inne aspekty. Pomiędzy starymi znajomymi wywiązały się pewne relacje, które zostaną już na zawsze. Astaroth może i był Chaotyczny, ale był również i słowny a stare czasy, gdy szkodził drużynie zmienił na te z pamiętnej walki z Rithem. Wspólna walka w oczach Dwarfa umocniła jego wizerunek. Podobnie było z Tevem i Tomem, choć ten ostatni był najmniej stabilny i praworządny. A mimo wszystko to chyba najbardziej ciążyło Krasnoludowi.

Wysłuchał, co miał do powiedzenie Astaroth. Uśmiechnął się i klepnął go serdecznie po ramieniu. Wśród krasnoludów był to utarty zwyczaj na okazywanie uczuć.
-Dzięki za chwilę rozmowy. Cytując Ciebie korzystałem z tego, co zapamiętałem. Może i przekręciłem słowa. Może ty się zmieniasz??? -Uśmiechnął się do siebie i przeczesał warkoczykową brodę
-Może to ja już nie pamiętam, co było kilka dni czy tygodni temu. Wiesz jak to jest jak twoje życie jest wielką porażką. Jestem kapłanem Moradine a zostałem wskrzeszony przez demona. Co więcej się mną wysługiwał dość długi czas. Ja mu nie potrafiłem podziękować. Teraz muszę zmazać tę skazę na honorze prawdziwego Dwarfa. – Zamyślił się i dodał
-Nie to nie oznacza, że rzucę się na pierwszego z brzegu demona i dam się zabić nim cokolwiek osiągnę. Moja śmierć tym razem prawdziwa musi nieść ze sobą przesłanie. Musi zbawiać i dawać nadzieje innym członkom mojej rasy, że tradycja trwa i będzie trwała. To właśnie my jesteśmy jej największą ostoją. Coś jeszcze mogę dodać i ty i ja nie lubimy skrajności. To, dlatego jesteś demonem, ale nie jesteś potworem! To, dlatego ja nadal jestem kapłanem, ale nie jestem inkwizytorem. To nie idea jest zła, ale to, w jaki sposób się ją wprowadza w życie. Dobry przykład z tym ogniem. Prosty i oddający cały sen naszej różnicy i podobieństwa. Nie wiem jak będą nasze relacje wyglądały na koniec przygody, ale jednego jestem pewien. Teraz poznamy się bardziej niż do tej pory. I to się tyczy wszystkich.

Astaroth podziękował za rozmowę i odszedł pogadać z kimś innym. Karzeł jeszcze przez chwilę myślał o tym, co mówił do niego Władca Mgieł. Potem rozejrzał się i zobaczył, że towarzystwo się już na tyle rozruszało, że zaczęły się pierwsze gadki. Brylowała tu oczywiście Kejsi. Staremu krasnoludowi aż urosło serce na ten widok. Postanowił, że również powita pozostałych. Zamiar przeszedł mu dość szybko.

-A ja wam powiem wszystkim, że coś innego jest rozprawiać o bieli i mroku. A co innego postępować ze swym sumieniem. Właśnie, dlatego cenię tak bardzo Neutralnego Zakaszę, Fioletowego Astarotha czy Białego Barbaka. Oni nie są niewolnikami sumienia. Robią, co uważają za słuszne. Tev, nie zgadzam się z Tobą, że odrzucamy fiolet w każdej postaci. Odrzucam patologie. Każdego rodzaju! Dali nam przykład Almanach i Veriona. Pokazali jak wielka jest siła miłości i zgody. Gdyby wszyscy fioletowi i biali zrozumieli, że zwycięstwo mogą osiągnąć tylko dzięki wspólnej pracy ten i inne światy byłyby inne.
Lepsze...


Dlatego zostałem zabójcą! Nie pozwolę by na tym czy innym świecie zatriumfował chaos i zniszczenie. Zresztą wy też nie...- Przejechał palcem po ostrzu topora a potem zlizał pojawiającą się krew.
 
Vireless jest offline