Guidonela okrutnie nosiÅ‚o na wszystkie strony. ChciaÅ‚ jednoczeÅ›nie wyruszyć, szukać pierÅ›cienia i pić piwo. Z nosem tuż przy ziemi staraÅ‚ siÄ™ „wywÄ…chać” pierÅ›cieÅ„, bacznie też przeszukiwaÅ‚ wszystkie zaroÅ›la obserwujÄ…c co siÄ™ tylko daÅ‚o, swoim jednym wesoÅ‚ym oczkiem. Ból gÅ‚owy przestawaÅ‚ mu już powoli dokuczać, ogólnie wyszedÅ‚ z tego upadku bez wiÄ™kszych obrażeÅ„ a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że bez żadnych. W koÅ„cu usÅ‚yszaÅ‚ tryumfalny okrzyk Abrahima. Podekscytowany podbiegÅ‚ do mapy, nie mogÄ…c wyjść z podziwu najpierw dla spostrzegawczoÅ›ci Araba a potem dla magicznych wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci pierÅ›cienia i mapy.
- Fiu, fiu – zagwizdaÅ‚, wyrażajÄ…c tym samym swoje zdumienie i szacunek. PopatrzyÅ‚ po raz koleiny na wszystkich. Zdawali siÄ™ teraz dużo bardziej przyjacielscy i, przede wszystkim, zaczynaÅ‚ wracać im humor. Szczególnie ucieszyÅ‚y go sÅ‚owa Josepha i zaproszenie Abrahima.
- Hehehe, ależ oczywiÅ›cie Abrahimie, Å›wiÄ™te sÄ… twoje sÅ‚owa – i niczym rÄ…cza sarenka, wskoczyÅ‚ jednym porzÄ…dnym susem na wóz. SiedzÄ…c już wygodnie tuz za plecami Araba, poczÄ™stowaÅ‚ siÄ™ oferowanÄ… przez niego gruszkÄ… – Wielkie dziÄ™ki przyjacielu. Nie ma nic lepsiejszego, niż gruszka ofiarowana ci przez czarnoskórego przyjaciela – po czym zaczÄ…Å‚ jÄ… paÅ‚aszować z iÅ›cie wilczym apetytem. PrzeżuwajÄ…c kolejny kÄ™s, zwróciÅ‚ siÄ™ do Josepha:
- No pewnie, że poprowadzÄ™ was. W sumie ten zapach jest rzeczywiÅ›cie maÅ‚o przyjemny hehe…- znów ugryzÅ‚ owoc, po czym zaczÄ…Å‚ tÅ‚umaczyć drogÄ™, z nie do koÅ„ca jednak opróżnionÄ… jamÄ… ustnÄ… – W szumie bardżo proszto do wody iszcz…mlask…jedżmy czaÅ‚y czasz tÄ… szczeżkÄ… a gdy…mlask…żobaczycze takie sztrasznie sztare i szpruchniaÅ‚e dżewo…mlask…to żarasz ża nim jeszt maÅ‚a rzeczka. Å»resztÄ… wam pokażę…mlask mlask mlask…
Gdy gruszka została już skonsumowana, zwrócił się do Garnira.
- WiÄ™c twój lud i twoi bliscy sÄ… w potrzebie… - przy sÅ‚owie „bliscy” przez sekundÄ™,przez twarz elfa przebiegÅ‚ jakby cieÅ„ smutku, ale byÅ‚o to niemal niedostrzegalne – Wierz mi przyjacielu, że pomogÄ™, ile tylko bÄ™dÄ™ mógÅ‚, pomogÄ™ – tu Guidonel na chwilÄ™ zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ i caÅ‚kiem poważnym tonem dodaÅ‚ – A co siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie staÅ‚o w twojej ojczyźnie? – po czym już caÅ‚kiem beztrosko dorzuciÅ‚:
- No to może ktoś inny się ze mną napije?
__________________ "Rzeczy trudne wymagają czasu. Rzeczy niemożliwe wymagają trochę więcej czasu"
Ostatnio edytowane przez RavenOmira : 15-05-2008 o 17:23.
|