Pomyślał Lancpaprański: To jest chyba racja.
Wnet do Zosi pomysłu pełna akceptacja
Przyszła od tam zebranych. Poszli do stodoły.
Tadeusz mimo burzy uśmiech miał wesoły
Nie wadziła mu wcale deszczu cała masa,
By w marzeniach wędrować po Zosi frykasach
I widzieć ją na sianku chętną oraz gołą,
Kiedy właśnie stanęli przed ową stodołą.
Weszli. Tadeusz z Zosią chciał na siano ruszyć
Aby rozdziać ubranie oraz się "osuszyć",
Telimena wraz z Janem poszli w drugie strony
Tylko został na środku sam ów nieznajomy,
Dziwiąc się uśmiechowi na par obu licach,
Gdy w stodołę grzmotnęła nagle błyskawica.