Ferin chciał dobić leżącego przeciwnika, gdy ten błyskawicznie go zaatakował. Nim krasnolud zdążył odskoczyć, orczy sztylet przebił warstwę materiału osłaniającego nogę i rozciął skórę. Co prawda rana nie była ciężka, ale trysnęła z niej krew.
Wędrowiec w odpowiedzi na ugodzenie uderzył toporem w rękę członka demonicznego klanu. Warlock przewidując zamiary krasnoluda natychmiastowo odskoczył, co uchroniło go przed stratą kończyny. Oręż jedynie drasnął magika.
Ork, widząc że w bezpośrednim starciu nie ma szans, poderwał się z ziemi, po czym zaczął uciekać, przy okazji coś szepcząc. Ferin wiedział że to jakiś czar. Nie chcąc dopuścić do do jego zakończenia, ruszył z dzikim rykiem na członka Płonącego Ostrza.
Atak, choć chybił, osiągnął swój cel. Czarnoksiężnik musiał przerwać rzucanie zaklęcia. Teraz wystarczyło jedynie mocno i celnie uderzyć warlocka, co Ferin miał zamiar zrobić. |