Kejsi spała jak zabita, śniąc że czuwa i wypatruje wrogów. W dole
wszyscy spali. Funghrimmm wsparty na młocie, Barbak pod drzewem, Sathem zwinięty w kłębek, Thomas pod kołderką ze swoich skrzydeł, Tev mamrotał coś
przez sen, Levin na trawie, kruk obok niego, elf pod drzewem, chimera kruk w
gnieździe na drzewie (kiedy on to zbudował!?). Raygi spał siedząc po
turecku, a Astaroth… Astaroth spał w pozycji embriona, ssąc paluszek, hihi!
Kejsi postanowiła jednak nikomu nie wypominać o tym. Nagle pojawił się
Verion! Kejsi zerwała szybko wielką szyszkę, zamachnęła się i... i
gałąź pękła!!!
- ŁACH!!!! - Kejsi obudziła się z piskiem zgrozy, kiedy przewróciła
się na bok, zsuwając się z gałęzi. Zdążyła się jej złapać, zrobiła
przewrót, zwisając zerknęła w dół. Już rano!
Rozhuśtała się, puściła gałąź, wylądowała na konarze niżej, i
zwinnie zeskoczyła na ziemię.
Przeciągnęła się. Pora ruszać, ruszać, ruszać dalej!
Kejsi była w świetnym humorze. Las był przepiękny! Zanuciła cicho.
Gdzie Światło świeci z wolna,
A Mistress mieszka w mgle,
Chimerka spała mała
Co wiary ma za dwie!
Chi-mer-ka spa-ła maaałaaa,
Co wiary ma za dwie-za dwie-za dwie!
Wtem demon idzie z wolna:
"Chimerko, witam cię!
Twa wiara mnie odpycha,
Czy chcesz zginąć, czy nie?!"
Twa-wia-ra-mnie odpyyyychaaaa
Czy chcesz zginąć czy nie, czy nie-czy nie?!
Kejsi się wystraszyła,
Uciekła w ciemny las!
A demon, bardzo wściekły,
Biegł za nią, proszę was!
A-de-mon-ba-rdzo-wścieeeeekłyyyy
Biegł za nią proszę was-hej w las-hej w las!
Nawet kleszcze nie mogły zepsuć jej humoru.
- O nie o nie o nie, dorwał mnie!!! - jęknęła, podrapawszy się za uchem. - Wgryzł się, wgryzł! - wyrwała ostrożnie pijawę i wywaliła go w trawę. - Fuj!!!
Doszli do drogi. Po chwili zauważyli wóz.
- Koń! - jęknęła Kejsi. - Biedny, biedny koń!!!
Żal jej było zwierzęcia, ale nie mogli już nic zrobić.
- Dziwne, ktoś tu zatarł ślady! - przycupnęła przy ziemi. - Tylko po co
ten ktoś zjadał biednego konia!? Przecież to bez sensu! - podrapała się
po głowie.
Zerknęła pytająco na resztę.
- Przecież tego konia zjadły jakieś dzikie zwierzęta, przecież nie
zbóje, ale tu nie ma śladów zwierząt, nie ma! - Kejsi poczuła dreszcz na
grzbiecie i nastroszyła się.
Podniosła długą, grubą gałąź i ostrożnie wetknęła ją w zamiecioną ziemię. Rzuciła ją koło wozu i obserwowała.
Dwarf poprosił ją o obejrzenie wozu z góry. Chimerka błyskawicznie wspięła się na okoliczne drzewo i rozejrzała się z punktu obserwacyjnego.