Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2008, 23:50   #118
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Och, obawiam się, że nie wiem o niczym takim.
Teresa zakryła dłonią usta. Widać pytanie ją zaskoczyło.
- Ród Lyvenbrooków, to ród kupiecki - kontynuowała. - Daleko nam do hrabiowskiego dworu i jego tajemnic. W tych kwestiach niestety nie będę w stanie powiedzieć nic więcej, niż każdy inny mieszkaniec Aldersbergu.
Derrick, mimo wszystko, był nieco zaskoczony. Nie było czegoś takiego, jak absolutna tajemnica. Zawsze coś musiało wyciec, chyba, że wiedziała o tym tylko jedna osoba.

Nie okazując rozczarowania Derrick powiedział:
- Nie ma sprawy. To pewnie i tak nie miałoby znaczenia.
Uśmiechnął się do swej rozmówczyni.
- Będę musiał jeszcze pożegnać się z pani mężem... I wytłumaczyć mu, że nie powinien zbyt wcześnie wstawać... Są rzeczy, które można robić nie ruszając się z łóżka...
Dopiero gdy to powiedział uświadomił sobie, że mogło zabrzmieć to dwuznacznie...
Co mogło tłumaczyć gwałtownie stłumiony uśmiech, który pojawił sie na ustach Teresy.

Rozmowa z Ottonem nie trwała długo...
- Mam nadzieję, że będzie pan przestrzegać diety i nie będzie pan wstawać za wcześnie. Niech pan korzysta z wolnego czasu i uroków łoża... Jak pan potem wstanie, to będzie panu żal tych chwil...
- A ja mam nadzieję, że pan do nas jeszcze wróci, Derricku - powiedział Otto. - I że zgarnie pan ten tytuł, o tych paru noblach już nie wspomnę.
Derrick uśmiechnął się. Widać było, że Otton czuje się na tyle dobrze, by nie mieć pretensji do swego 'domowego' lekarza.
- Dziękuję... Chociaż może nie powinienem dziękować, żeby się sprawdziło... I z pewnością wrócę. Nawet jeśli tytuł przejdzie mi koło nosa... I nie będę go mógł wysoko zadzierać.
Roześmiali się obaj.
- Panie Ottonie... Jak najlepiej dostać się w okolice gór Markham?
Otton nawet się nie zastanawiał.
- Pojedzie pan traktem przez Zachodnią Bramę, a potem prosto jak w mordę strzelił. To główny trakt handlowy. Spokojniej i bardziej komfortowo nie da się jechać...

Spotkania z Heleną nie dało się uniknąć. A i tak nie wypadało. Za to rozmowa z nią przebiegła w zdecydowanie zaskakujący sposób...
Derrick chował do plecaka zapasy ofiarowane mu przez panią domu, która nie chciała słuchać o znajdujących się na trakcie zajazdach i gospodach, gdy drzwi za jego plecami otworzyły się.
- Panie Derricku - usłyszał cichy głos Heleny. - Jeszcze raz chciałam przeprosić.
Derrick obrócił się. Dość gwałtownie. Wszystkiego mógł się spodziewać, ale nie tej wizyty...
- Panno Heleno - powiedział - z pewnością nie czuję się obrażony... Przecież ma prawo pani pytać...
>>> Szczególnie w tym wieku <<< - pomyślał rozbawiony. - >>> Ale wolałbym... <<<
Nie dokończył myśli. Nie zdążył.
- W takim razie, czemu nie nocował pan u nas?
Derrick uśmiechnął się. Może ciut złośliwie...
- To była czarodziejka. Nieco nierozważna... Nadużyła... - zawahał się - ... jak by to powiedzieć... nadużyła mocy...
Nie sprecyzował jakiej...
- Nie odzyskiwała świadomości, a ja akurat byłem jedynym medykiem, który mógł się nią zająć...

Pożegnanie z rodziną Lyvenbrook'ów przedłużyło się na tyle, że Derrick zaczął się zastanawiać, czy zdąży na spotkanie. A w końcu to nie Nessa obiecywała, że będzie w stajni o określonej porze...
Przyspieszył.
W drzwiach stajni zatrzymał się... Wspaniałego ogiera należącego do Nessy nie było.
>>> Widać wolała jechać sama <<< - pomyślał.
Obrócił się w stronę stajennego.
- Co się stało z tym pięknym wierzchowcem? - spytał, wskazując na pusty boks.
- Pana godność? - spytał stajenny.
- Talbitt. Derrick Talbitt...
- Pani powiedziała, że znajdzie jakiś ładny kawałek łąki i poczeka na pana za bramą...

Wierzchowca widać było z daleka. Leżąca w wysokiej trawie Nessa nie rzucała się aż tak w oczy...
Derrick podszedł bliżej.
- Mówiłem ci już, że twoje oczy przypominają oświetloną słońcem łąkę?
 
Kerm jest offline