Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2008, 21:59   #35
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Revan; Rzecz ma się podejrzanie. Nie, żeby wóz porzucony na skraju leśnej drogi był dziwny - może woźnica poszedł w krzaczki w nagłym napadzie sraczki? Szkoda tylko, że w międzyczasie coś zżarło konia...
Zamieciona wokół ziemia również nie jest raczej czymś, co widuje się często na leśnych drogach. Postanawiasz to zbadać. Zakradasz się; wóz jak wóz. Fuj, cuchnie. Mięso, flaki, muchy, pf. Końska sierść, resztki znaczy się. Póki co jeszcze nie swędzi, ale starasz się nie zbliżać do truchła by twoja alergia nie dała o sobie znać.
Poza śladami krwi przy koniu, wokół jest czyściutko. Zamiecione, wyszorowane, hm, dobre, naprawdę. Widać zbiry napadające na tabory są tu tak przebiegłe, że na wypady zbójeckie zabierają miotły [zapewne narodzą się z tego legendy o wiedźmach, znaczy wiedźminach].
Stoisz przy wozie. Jak dotąd ni słychu ni widu żadnego człowieka czy ludzkich szczątek, to samo ma się w odniesieniu do przedstawicieli rasy elfów i chimer.

Kejsi; Nie ufasz pozamiatanej leśnej drodze. Ktoś namęczył się zacierając ślady. Czy ktoś słyszał, żeby stróże prawa chodzili po mieście, pukali do każdych drzwi, i prosili mieszkańców, by ci odcisnęli wzór podeszwy swego buta na piasku, w celu zidentyfikowania poszukiwanego zbira?! Wszystkie buty mają takie same podeszwy. Dobra, napastnikami mogły być chimery! Mogły?! Chimery, twory Almanakh? Zresztą, nieważne. Musieliby pozamiatać cały las chcąc zatrzeć ślady!
Macasz ziemię gałęzią. Ziemia jak ziemia.
PAC! – ciśnięta gałąź klepnęła o piach. Nic.
Wdrapujesz się na drzewo.

Barbak; Fachowe testy Kejsi wykazały brak reakcji traktu na dźganie gałęzią, oraz na spadająca gałąź. Podbudowany tym ruszasz w kierunku wozu, z Maleństwem w zielonych łapkach [równie maleńkich...]. Coś ten łuk jakiś śliski dzisiaj u-uuups...!

Ray`gi: ...! Strzała koślawo wbiła się w ziemię przed tobą. Zamach! Wielki, ohydny, skandaliczny, zielony zamach! I to nieudany. Doprawdy, ci z powierzchni niczego nie potrafią zrobić tak jak trzeba. Chyba musisz ich podszkolić w kwestii zdradzieckich zamachów...

Kejsi; Docierasz na konar wysoko nad ziemią. Gąszcz przeszkadza w obserwacji większej partii terenu, ale wóz i drogę widać dobrze. Nie dostrzegasz niczego podejrzanego.

Astaroth; Przywołujesz swoją chimerkę.
- Chirp! – słychać z gęstwiny jej popiskiwanie.
Nadlatuje, siada ci na ramieniu.
Catird or birat by *HumanDescent on deviantART
Zerka na kruka Levina, zabawnie przekrzywia łepek i oblizuje się.

Levin; Avadriel nastroszył się, zatrzepotał skrzydłami i zakrakał, wskazując dziobem przedziwne stworzenie, które spoczęło na ramieniu Astarotha. Tamta chimerka oblizała się tylko i na rozkaz Astarotha wzbiła w powietrze, lecąc na zwiad.

Funghrimm; Ruszasz za Barbakiem. Ork i ta jego wędka... O, proszę, już coś zmalował! Co się dzieje z tym orkiem ostatnio?! Najpierw tuli się do ciebie w nocy, teraz jakieś końskie zaloty do drowa! Czysty skandal, na Moradina.

Levin;
- Coś przyglądało nam się w tamtych krzakach nad którymi kołuje Avadriel. Wilk lub pies. Nie pytajcie skąd wiem.

Wszyscy;
Dokładnie w tym momencie zaszeleściło w krzakach. Po lewej i po prawej. Blisko was, a potem znów kawałek dalej. Ucichło.

Levin; Oddalają się...!

Tev; Ostrożnie podkradasz się, by sprawdzić co klasycznie szeleści w klasycznych krzakach. Węszysz. Nic. Nasłuchujesz. Papugi się drą. Powoli ogarniasz pierwsze gałęzie zasłaniające ci widok. Chaszcze, chaszcze, chaszcze. Nic tu nie ma.

Astaroth; Twoja chimerka przynosi wieści z powietrza. Na południe stąd jest wybrzeże z szeroką piaszczystą plażą. Na północny wschód chimerka dojrzała jezioro i rzekę. Na zachodzie widać spore miasteczko.
Teraz jednak pora zbadać te rozklekotany wóz.

Estre; Z mieczem w ręku, czujnie ruszać za towarzyszami w kierunku wozu.

Revan; Barbak, Funghrimm i Astaroth ruszyli twoim śladem. Podbudowany wsparciem, śmielej zbliżasz się do wozu.
Pora przyjrzeć się temu bliżej. Obchodzisz wóz, zaglądasz do śro...o-OOOooo !!!

Wolf image by Ozzy-25 on Photobucket

Ryk - to nie było warczenie, szczekanie, to był ryk, dudniący na skórze i w twoich trzewiach! Szum w uszach, bezdech. Wilk w zwolnionym tempie rzucił się na ciebie, widziałeś bardzo dokładnie każdy szczegół - błysk jego złotych oczu, nitki śliny ciągnące się od kła do kła przez rozwarte szeroko szczęki. Tylko jedna myśl - sam nie wiesz jaka - protest, rozpaczliwy protest. Był olbrzymi. Olbrzymia, nastroszona kula sierści, i , jak się szybko okazało, góra zbitych, twardych mięśni.
Zwalił się na ciebie w miażdżącym skoku skoku, pchnął cię jak lekką, słomianą kukłę. Ale miałeś dobry refleks.
Kilka dużych kroków do tyłu – złapałeś równowagę, cofnąłeś prawe ramię przed głośnym trzaśnięciem szczęk. Złapałeś też zwierzę, które skoczyło, złapałeś za szczękę, wpijając zawzięcie zakończone kruczymi szponami palce w śliskie wnętrze ogromnej paszczy. Chrupnęło. A masz ty! Wilk zachrypiał, zdumiony, stojąc na tylnych łapach naparł na ciebie – jaka siła! Nie wytrzymasz tak długo. Spróbujesz wyłamać szczęki z zawiasów, pomyślałeś błyskawicznie, zdyszany, wpatrzony w dzikie ślepia, drżąc cały od wibrującego ryku bestii.

Głośny, rozdzierający powietrze świst. Wilk, niczym trzaśnięty w lewy bok niewidzialnym młotem, zaskomlał, wyrzucony w powietrze, dziwnie wykręcony upadł, wierzgając łapami i niemiłosiernie kwiląc. Cofnąłeś się, nadal oszołomiony po ataku. Wilk wywinął się, w dalekim skoku prysnął w gąszcz i zniknął.

Sapiąc nadal głośno, odwracasz się w kierunku drużyny. Barbak nadal trwa z uniesionym łukiem, lecz na cięciwie brak już strzały.

Barbak; Wciąż z niedowierzaniem wpatrujesz się w Revana, który sapiąc, powoli dochodzi do siebie. Na Paladine`a! Byłeś pewien, że widziałeś, jak jego ramię znika w wilczej paszczy! Sam nie pamiętasz już, co było potem. Łuk, cięciwa, strzała, wilk potoczył się po ziemi. Zerkasz na swe dłonie. Trzymają łuk pewnie, statycznie, ani drgnął. Trafiłeś, w samą porę, prosto w cel, trafiłeś, na Paladine`a!

Wszyscy; Z wozu dobiega kasłanie.

Funghrimm; Tam ktoś jest! Jesteś najbliżej, gramolisz się na wóz.

http://i126.photobucket.com/albums/p...rama_blood.gif

- Sh-sha...en...? – wykrztusiła chimera.
Ciężko ranna chimera. Lisie uszy, resztki poszarpanego, lisiego ogona. Zerka na ciebie półprzytomnie.
- Pomóż im... – wyszeptał.
Jęknął z bólu i wydukał jeszcze:
- Było... trzech... Shaen... Ze...Zen... i Ike... i... troll... mały troll... jest... bezbronny... po... móż im...!
Wóz zakołysał się lekko, zaskrzypiał. Barbak przystaje obok dwarfa. Oczy chimery powiększają się nieznacznie.
- Są ranni, zna...jdźcie ich, bła... khu khhhu! Po... móżcie... im... pro...szę... ja... dam... jeszcze... radę... słudzy.... Laven... pro...!

Zamilkł gwałtownie i wywrócił oczy w głąb czaszki. Wstrzymujecie oddech.
Był pogryziony, cholernie pogryziony. W brzuchu miał głęboką ranę. Ranę od ostrza, nie od wilczych kłów. Nic nie mogliście zrobić.

Wszyscy;
Zabieracie się za lepsze zbadanie okolic wozu. Szukacie śladów napastników, zaginionych chimer i ... trolla. Trolla?! Szukacie trolla?! A przy okazji wszystkiego, co ma jakąś wartość i może się przydać.

Nie jest dobrze. W chaszczach nieopodal znajdujecie resztki. Resztki kogoś. Teraz jest to kilka większych, dobrze ogryzionych kości, nie jesteście wstanie określić, czy pochodzą od jednego stworzenia, czy od kilku.

Wygląda na to, że ktoś już przetrząsnął wóz. Znajdujecie kilka beczek z mąką, żywnością, z kiszonymi ogórkami. Są też materiały na sprzedaż i drewniane zabawki dla dzieci. Pieniędzy nie ma. Najdziwniejsza jest jednak skórzana teczka. Znajdujecie w niej masę dziwnych rysunków i planów.



Chyba jeden z podróżnych był architektem lub budowniczym!

Tev; Dokładnie wszystko oglądasz i obwąchujesz. Znajdujesz kolorowy koc, który pachnie czymś... bagiennym. O, to chyba legowisko zaognionego trolla.

Wszyscy
Krążycie wokół wozu jeszcze chwilę. Ze śladów zapachowych wynika, iż troll udał się na północ.

* * *
Kiedy już załatwiliście w okolicy wozu wszystko, co było do załatwienia, ruszacie dalej, na północ. Avadriel, kruk Levina, oraz chimerka Astarotha krążą w powietrzu, wyraźnie unikając siebie nawzajem. Wracają do swych właścicieli, przekazując wieści z powietrza. Jaskinia, stadko kopytnych. Po chwili natrafiacie na owe stadko, które czmycha w popłochu w gąszcz.

Zauważacie, że coś porusza się wysoko na gałęzi okolicznego drzewa. To...elf! Elf siedzi na gałęzi, i niewielkim sierpem ścina liście kolorowych epifitów.
EVL Dark Elf by *ErikVonLehmann on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline