Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2008, 19:09   #442
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Kapłan z wysiłkiem, powoli brnął do brzegu. Stanąwszy na suchym lądzie opadł na kolana, a ciało przechyliło się bezwładnie. Podparł się przy tym rekami by nie wylądować twarzą w ziemi. Dyszał ciężko, starając się dotlenić wyczerpany organizm. W głowie mu ciemniało i tylko ból pozwalał zachować przytomność.
Gdzieś w pobliżu usłyszał plusk wody, a po chwili szuranie. Domyślił się, że to drow wyciągnął topielca na brzeg. W ustach poczuł gorycz porażki. Przecenił swe siły i sam mógł utonąć. Z drugiej strony kim byłby, pozwalając utonąć sprzymierzeńcowi. Złamałby jedną ze swych zasad, które pośród wszystkich dokonanych zbrodni czyniły jeszcze z niego człowieka.

Powoli odzyskiwał świadomość. Wśród docierających dźwięków usłyszał głos Maureen. Poruszył się nerwowo. Do tej chwili myślał nie zdawał sobie sprawy, że ktoś oprócz Nathiela popłynął. Podpierając się, spróbował powrócić do pionu, gdy zraniona ręka zapiekła tak mocno, że stracił równowagę i znów upadł na ziemię. Po dłuższej chwili ponowił próbę, tym razem powoli i z rozwagą.
W ciemności trudno było mu rozpoznać sylwetki przyjaciół. Chwiejnym krokiem, kierując się odgłosami, ruszył w ich stronę.
-Wszystko w porządku?-pytanie padło z ust kapłana natychmiast, gdy się przybliżył do przyjaciół.
Z boku patrzył jak łowczyni zajmuje się rannym. Ciekawiło go kim jest ów mag, lecz nie podchodził bliżej, by nie przeszkadzać przyjaciółce.
- Co z nim będzie?-spytał spokojnie. Gdzieś w podświadomości, część Anzelma nie dbała już o odpowiedź. Próbował pomóc i to w zupełności mu wystarczyło, by uspokoić udręczone sumienie.
 
Glyph jest offline