Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2008, 10:57   #441
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Łowczyni wydostała się na brzeg klnąc i prychając wodą, która dostała jej się do ust. Zdumiało ją z jaką gracją Nathiel poruszał się w wodzie - w zasadzie odwalił on całą robotę, podczas gdy ona czuła, że płynęła z gracją krowy - i podobną szybkością. Poszukała wzrokiem Anzelma - leżał nieopodal dysząc ciężko. Łowczyni obawiała się o jego rany, jednak w tych ciemnościach i bez bandaży i tak nie mogłaby ich opatrzyć. Zresztą teraz ważniejszy był stan topielca, który po tak długim przebywaniu pod wodą nie mógł być w dobrym stanie. Sprawdziła oddech i puls (czy w ogóle są, jeśli nie, trzeba będzie spróbować innych metod), próbując przypomnieć sobie zasady pierwszej pomocy, jakich uczyli ją w klasztorze.

Musimy ułożyć go na boku, żeby wypluł wodę, której na pewno się nałykał! - o ile nie był już nieprzytomny spadając; ale lepiej dmuchać na zimne. Przyjrzała się uważnie - na tyle, na ile było to po ciemku możliwe - leżącej postaci.

W ogóle to powinniśmy jak najszybciej wrócić do ogniska i się wysuszyć, bo inaczej umrzemy na zapalenie płuc albo inne paskudztwo. -
Maureen z doświadczenia wiedziała, że choroby były o wiele bardziej podstępne niż wrogowie z mieczem i niemal tak samo śmiertelne. Sama już zresztą trzęsła się z zimna. Miała nadzieję, że Fosth'ka pomyślała o nagrzaniu wody, bo po incydencie z księgą na Phaere raczej nie miała co liczyć. Zresztą czarodziejka życzyła jej pewnie teraz rychłej śmierci, choćby przez ugotowanie w magicznym kociołku albo czymkolwiek co będzie pod ręką. Na myśl o magii łowczyni rozejrzała się wokół. Miała nadzieję, że modlitwa miała na tyle oczyszczający efekt, że żadna ożywiona maszkara nie zechce im już zastąpić drogi. Przecież właśnie teraz, zmęczeni i bezbronni, stanowili idealny cel.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 15-05-2008 o 11:02.
Ribesium jest offline  
Stary 18-05-2008, 19:09   #442
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Kapłan z wysiłkiem, powoli brnął do brzegu. Stanąwszy na suchym lądzie opadł na kolana, a ciało przechyliło się bezwładnie. Podparł się przy tym rekami by nie wylądować twarzą w ziemi. Dyszał ciężko, starając się dotlenić wyczerpany organizm. W głowie mu ciemniało i tylko ból pozwalał zachować przytomność.
Gdzieś w pobliżu usłyszał plusk wody, a po chwili szuranie. Domyślił się, że to drow wyciągnął topielca na brzeg. W ustach poczuł gorycz porażki. Przecenił swe siły i sam mógł utonąć. Z drugiej strony kim byłby, pozwalając utonąć sprzymierzeńcowi. Złamałby jedną ze swych zasad, które pośród wszystkich dokonanych zbrodni czyniły jeszcze z niego człowieka.

Powoli odzyskiwał świadomość. Wśród docierających dźwięków usłyszał głos Maureen. Poruszył się nerwowo. Do tej chwili myślał nie zdawał sobie sprawy, że ktoś oprócz Nathiela popłynął. Podpierając się, spróbował powrócić do pionu, gdy zraniona ręka zapiekła tak mocno, że stracił równowagę i znów upadł na ziemię. Po dłuższej chwili ponowił próbę, tym razem powoli i z rozwagą.
W ciemności trudno było mu rozpoznać sylwetki przyjaciół. Chwiejnym krokiem, kierując się odgłosami, ruszył w ich stronę.
-Wszystko w porządku?-pytanie padło z ust kapłana natychmiast, gdy się przybliżył do przyjaciół.
Z boku patrzył jak łowczyni zajmuje się rannym. Ciekawiło go kim jest ów mag, lecz nie podchodził bliżej, by nie przeszkadzać przyjaciółce.
- Co z nim będzie?-spytał spokojnie. Gdzieś w podświadomości, część Anzelma nie dbała już o odpowiedź. Próbował pomóc i to w zupełności mu wystarczyło, by uspokoić udręczone sumienie.
 
Glyph jest offline  
Stary 19-05-2008, 11:26   #443
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Przepływając obok Maureen upewnił się tylko czy wszystko z nią w porządku i przyspieszył kierując się w stronę kapłana. Adrenalina oraz wciąż dająca o sobie znać złość na towarzyszy za ich lekkomyślność napędzały go, nie był jednak w stanie ocenić na jak długo wystarczy mu sił.

Nie minęło kilka chwil, a znalazł się obok Anzelma. Wyglądał na bardzo zmęczonego. Nie wypowiadając ani słowa wskazał drowowi, że mag znajduje się pod nimi i "wystarczy" po niego zanurkować. Nathiel skinął głową potwierdzająco i obaj biorąc głębokie oddechy, zanurzyli się w głębinę. Mroczny elf wkładał całą swą siłę w to by jak najszybciej dotrzeć to zanurzającego się powoli źródła ciepła. Dzięki temu nie minęło wiele czasu i znalazł sie przy opadającym bezwładnie topielcu. Zaniepokoiły go ryby kłębiące się wokół niego i szarpiące jego szatę. Wyglądały dziwnie znajomo i obawiał się, że mogą się tu również znajdować o wiele większe i groźniejsze stworzenia.

Drow szybkim ruchem odpędził większość stworzeń po czym chwycił nieprzytomnego pod pachy i zaczął się wynurzać czując, że lada moment sam może stracić oddech. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie ma obok niego Anzelma. To dziwne, był pewien, że zanurzali się wspólnie. Najwyraźniej jednak, kapłanowi nie wystarczyło sił. "Oby dał radę samodzielnie dopłynąć do brzegu" - pomyślał.

Kierując się ciepłem pływających po powierzchni towarzyszy wynurzył się na powierzchnię tuż obok Maureen. Z ulgą odetchnął świeżym powietrzem i z pomocą łowczyni zaciągnął topielca na brzeg jeziora. W międzyczasie oglądał się za siebie sprawdzając czy kapłan daje sobie radę i płynie za nimi. Już w połowie drogi poczuł, ze zaczyna słabnąć i bez pomocy kobiety byłoby mu o wiele trudniej dotrzeć na brzeg. W końcu jednak udało się i wszyscy znaleźli się bezpiecznie na suchym lądzie.

Najchętniej poleżałby jeszcze przez kilka minut aby odzyskać nieco sił i uspokoić oddech, w tej chwili nie było jednak na to czasu. Jeśli ta cała akcja ma mieć jakikolwiek sens należy pomóc magowi za wszelką cenę.

- Racja - odparł na słowa Maureen - odrobina ciepła dobrze zrobi i jemu i nam.
- Można tak powiedzieć - rzekł zaś w chwilę później do nadchodzącego kapłana - a ty jak się czujesz?

Nathiel wstał z widocznym wysiłkiem i zbliżył się do topielca. Gdyby nie był tak wyczerpany uniósłby go do góry i spokojnie przeniósł. Teraz jednak był tylko w stanie chwycić go znów pod pachy i zaciągnąć w kierunku ogniska. Miał nadzieję, ze od tego momentu pozostali przejmą inicjatywę i zajmą się nieprzytomnym.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 15-06-2008, 17:43   #444
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Zebraliście się we troje wokół topielca próbując ocenić jego stan oraz przyjrzeć mu się na tyle, na ile było to możliwe w mroku. Maureen, natychmiast rozpoczynasz akcję reanimacyjną, gdyż obcy - z bliska widzisz, że to kobieta - nie daje żadnych oznak życia. Pierwszą rzeczą jaka Ci przychodzi do głowy jest spowodowanie wymiotów, jednak rezygnujesz z tego na rzecz wtłoczenia w płuca maga trochę powietrza. Wspólnie z Nathielem, który uciska klatkę piersiową, pracujecie nad przywróceniem kobiety do życia, jednak mija wiele czasu (wydaje Wam się, że zbyt wiele), nim ta zaczyna spazmatycznie odkaszliwać wodę i wreszcie swobodnie oddychać.

W tym czasie Fosth'ka rozpaliła ognisko, które wysokim płomieniem wzbija się w nocne niebo. Widocznie uznała, że wewnątrz bariery jest wystarczająco bezpiecznie i nie trzeba zachowywać zwyczajowych środków ostrożności. Wokół rozstawiła prowizoryczne stojaki do suszenia ubrań, po czym objechała jezioro, ciągnąc za sobą pozostałe konie. Błogosławiąc jej przezorność (w duchu lub na głos) ładujecie się na siodła, wspólnymi siłami sadzając tam czarodziejkę, która nadal jest nieprzytomna.

Nie pamiętacie już kiedy blask ognia był Wam tak miły. Niepomni nakazów przyzwoitości zrzucacie z siebie mokre, śmierdzące ubrania, po czym owijacie się szczelnie kocami i płaszczami czekając, aż ogień i Anzelmowe wino przywrócą Wam czucie w członkach. Fosth'ka tymczasem zajmuje się obcym, przy akompaniamencie łaskawych pomruków Phaere. Blask ogniska oraz sprawia, że możecie wreszcie dokładnie przyjrzeć się uratowanej istocie. Istocie, gdyż na pierwszy rzut oka widać, że należy ona do żadnej znanej Wam rasy.

Kobieta jest niska i drobna (budową przewyższa ją nawet drowka), lecz niezwykle umięśniona. Skórę ma tak białą, że w świetle ognia lśni niemal trupiobladym blaskiem. Białobłękitne włosy - teraz brudne i pozlepiane - sięgać jej będą prawdopodobnie aż do pasa. Długie, czarne rzęsy okalające wielkie oczy o kształcie migdałów rzucają drżące cienie na jej bladą twarzyczkę. Jednak Waszą największą uwagę zwracają uszy stworzenia: wąskie i długie, ostro zakończone, przylegające do czaszki i ciągnące się daleko w tył przypominają bardziej rogi niż normalne elfie uszy.

Fosth'ka, zdejmujesz z kobiety kolejno: krótki napierśnik, wykonany z jakiegoś lekkiego, bogato rzeźbionego metalu (czujesz leciutkie iskierki przeskakujące Ci między palcami), płócienną koszule i wąskie spodnie z miękkiej skórki wpuszczone w sięgające za kostkę buty. Nie ma przy sobie broni, pieniędzy, jedzenia ani żadnych magicznych komponentów. Gdyby nie zbroja wyglądałaby na kogoś, kto właśnie wyszedł z domu na spacer. Pragniesz przebrać ją jedynie w ciepłe ubrania, jednak zdjąwszy koszule z przerażeniem stwierdzasz, że kobieta ma na boku dużą, poszarpaną ranę, ciągnącą się ukosem od żeber w stronę brzucha. Widnieje na nie prowizoryczny opatrunek z płótna i jakichś ziół, jednak brzegi rany są już zaognione; wydziela ona również nieprzyjemny zapach. Na oko jest sprzed 2-3 dni, jednak wciąż krwawi. Opatrujesz ranną na tyle, na ile jesteś w stanie. Rano poszukasz jakichś leczniczych ziół ale teraz możesz co najwyżej odkazić ją alkoholem i nałożyć opatrunek. Dobrze, że oczyszczająca fala wyleczyła większość Waszych ran, gdyż zawartość 'apteczki' szybko by się skończyła.

Rozgrzani, wysuszeni i przebrani zebraliście się wokół ogniska, pożerając resztki zapasów. Dopiero teraz czujecie, jak bardzo jesteście zmęczeni i głodni. Jak do tej pory wasza podróż przynosi więcej pytań niż odpowiedzi, jednak stwierdzacie, że lepiej odłożyć dyskusję do rana.

Pomimo, że bariera migocze przyjaźnie nad waszymi głowami decydujecie się wystawić warty. I tak, śpiąc, podsypiając i besztając się nawzajem doczekujecie słonecznego poranka.
 
Sayane jest offline  
Stary 22-06-2008, 23:51   #445
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Kapłan już od wczesnych godzin, gdy pierwsze promienie słońca rozświetliły niebo, krzątał się po obozie. Nie zmrużył oka od kiedy nad ranem przejął wartę. Wczorajszego wieczoru nie miał siły na nic, toteż z ulgą przyjął ostatnią wartę. Zaraz po wieczerzy i rozdziale obowiązków udał się na spoczynek. Po ciężkim dniu zapadł w głęboki sen,pierwszy od dłuższego czasu nieprzerywany rozterkami, koszmarami, wyrzutami sumienia. Bardzo sprzyjał odzyskiwaniu sił. Obudzony w nocy kapłan musiał być kilka razy szturchnięty nim oprzytomniał, lecz potem do rana czuwał nieprzerwanie. Nie przeszkodziło mu w tym nawet wypite w większej ilości wino. W końcu udało im się wysuszyć dno butelki, którą częstował jeszcze pierwszego dnia na trakcie. Sposobność ku temu była wielka, stoczyli przecie ciężką bitwę, a i wino pozwalało zagłuszyć czarne myśli.

Teraz mgliście pamiętał zdarzenia związane z Nerullem, sceny niszczonego na dźwięk jego słów szkieletu wydała mu się jakby z odległej dawnej wojny, a mimo to wypowiedziane słowa ciążyły mu.
Zagarnął dopalające się polana. Poranek był słoneczny, lecz chłodny. Znak nadchodzącej powoli jesieni. Jak co dzień wodą obmył ranną rękę. Wykorzystując bliskość jeziora mógł to zrobić dokładniej niż na trakcie, gdzie woda była cenna. Sama rana, wciąż nie wyglądała na zaleczoną, a po wczorajszym dniu jej stan mógł się tylko pogorszyć.

W międzyczasie zdążył również obejść wokół jezioro, zbierając resztę rzeczy z ich pierwotnego obozowiska i powoli szykować do wymarszu. Oczywistym stało się, że nie mogą tu długo przebywać. Nawet jeśli chroni ich ta dziwna bariera. Martwił go jednak stan nieznajomej, czy będzie na siłach by z nimi wyruszyć. Obserwował ją z dala, nie chcąc obudzić dziewczyny. Po wczorajszej walce wszystkim należał się odpoczynek.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 02-07-2008 o 22:26. Powód: literówki
Glyph jest offline  
Stary 02-07-2008, 21:07   #446
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Anzelm, ku Twojemu zdziwieniu rana ma się całkiem nieźle - na pewno wygląda lepiej niż dnia wczorajszego i poprzednich, gdy jej stan w zasadzie się nie zmieniał. Dorzucając drew do ognia i przygotowując śniadanie delektujesz się swobodą, z jaką możesz posługiwać się obiema rękami. Przecięta ręka nie odzyskała, rzecz jasna, pełnej sprawności, lecz nie krwawi i nie rwie Cię przy każdym ruchu, jak to było do tej pory.

Chłód poranka i rosa na kocach wybudza Twoich towarzyszy, którzy wstają opornie, jak gdyby nie chcieli konfrontować się z konsekwencjami wydarzeń ubiegłej nocy oraz tym, co czeka Was jeszcze na trakcie. W ciszy spożywacie śniadanie, popijając je świeżą wodą. Noc nie przyniosła nowych wrogów; widać bariera (która zniknie koło południa) spełniła swoje zdanie.

Kobieta, którą uratowaliście z wód jeziora nadal jest nieprzytomna. Ma wysoką gorączkę a rana na jej boku jątrzy się. Chwilami wydaje się wybudzać, jednak mamrocze coś tylko nieskładnie w nieznanym Wam języku, podrywając się słabo, jakby do ucieczki czy walki...
 
Sayane jest offline  
Stary 02-07-2008, 23:27   #447
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm

Kapłan starannie przeżuwał każdy kęs, próbując choć w ten sposób omamić żołądek. Prowiantu zostało im niewiele. Coraz częściej musieli zadowalać się jagodami i korzonkami, gorzkimi w smaku i nie tak pożywnymi jak dotychczasowe jedzenie. Jedyna ulga, że choć wody im nie brakło.

Podczas śniadania panowała ponura atmosfera. Wczorajsze, krótkie chwile zwycięstwa, ustąpiły miejsca refleksjom. To ich drugie starcie na tej obcej ziemi, a znów z trudem podjęli walkę. Jak przy robaku, ich działaniami kierował przypadek, miecze siekały bezładnie szukając czułych punktów, czary okazywały się obosieczne. Nie byli przygotowani, bo też los nigdy nie dał im czasu na przygotowania.

-Teraz w spokoju, powinniśmy zastanowić się and celem naszej wędrówki-postanowił przerwać milczenie-Przemyślmy, czy zawrócić, czy kontynuować wędrówkę. Osady tein'er mogą już nie istnieć. Lud ten, jeśli wierzyć historiom, nie pozwoliłby na panoszenie się zła w swych lasach.

Kijem zagarnął nadpalone drwa podtrzymując płomień. Patrzył nań nieprzytomnie. Czy wtedy i on, dawny sługa mrocznych bogów, nie maiłby tu wstępu?

-Mimo wszelkich obaw-otrząsnął się szybko ze złych myśli-jest to jedyna dotąd wskazówka prowadząca do domu. Sądzę, że nie można jej tak łatwo porzucić. Fosth'ko jak się czuje nieznajoma? Jesteś w stanie ją ocucić? Nie powinniśmy tu zostawać długo. Nie wiemy ile takich jak te szkieletów czeka na nas w lasach, ani jak długo powstrzyma ich bariera.

Wstał wsparty na swym kiju. W zasadzie nie potrzebował jego pomocy, by ustać, lecz przez lata przyzwyczaił się do jego noszenia. Czasem dal bezpieczeństwa, czasem dla zachowania pozorów niedołężności i zmylenia przeciwnika. Choć brak długiej brody odjął mu sporo lat, nawyk pozostał.

-Wyruszamy natychmiast, czy też czekamy, zamierzam obejrzeć naszą magiczną ochronę. Ktoś jeszcze ma ochotę?-oczekując na odpowiedzi, spoglądał na dziwna barierę.
 
Glyph jest offline  
Stary 03-07-2008, 22:42   #448
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nathiel, nadwyrężony widocznie wydarzeniami ostatniego dnia spał o wiele dłużej niż zwykle, jednak wbrew pozorom nie oznaczało to wcale, że dobrze wypoczął. Najpierw nie mógł zasnąć i przez długi czas leżał nieruchomo wpatrując się w ciemność, na której tle jego oczy rozróżniały sylwetki ciepłych ciał jego towarzyszy. Dręczyły go pytania i obawy. Myślał o nieumarłych, a szczególnie o ich przywódcy. Później jego rozważania a wraz z nimi jego wzrok spoczęły na ocalonej od utonięcia kobiecie. Jego pytający wzrok, zdawał się powtarzać ciągle to samo pytanie. "Kim jesteś?"

Gdy w końcu jego powieki stały się wystarczająco ciężkie, pogrążył się w głębokim śnie pełnym niejasnych widziadeł. Kilkakrotnie w ciągu nocy budził się, nie pamiętając nic z tego co mu się śniło. Gdy znów powracał do swoich zdających się nie mieć końca rozważań - na powrót pochłaniał go świat własnych koszmarów. Trwało to niemal do samego świtu. Dopiero około godziny przed wschodem słońca udało mu się zasnąć z względnym spokojem na ustach.

Obudziwszy się dostrzegł kapłana zbliżającego się od strony jeziora. Wciąż nie czuł się najlepiej, jednak duma nakazywała nie okazywać po sobie chwilowej słabości, a przynajmniej ukrywać ją na tyle na ile było to możliwe. Drow zdawał sobie sprawę, że nie była to pierwsza ani ostatnia noc, w której nie udało mu się odzyskać sił tak jak by sobie tego życzył. Była to jednak wyłącznie kolejna, drobna w porównaniu z innymi przeciwność losu, którą musiał pokonać. Ze spokojem skinął głową nadchodzącemu Anzelmowi nie mówiąc jednak ani słowa.

W końcu cały obóz porzucił kojące objęcia snu by powitać nowy dzień i spożyć skromne - bo składające się z będących na wyczerpaniu zapasów i śniadanie. Nathiel na początku napił się jedynie wody nie okazując zbytniego apetytu. W końcu jednak, bardziej z rozsądku i chęci wzmocnienia organizmu niż z głodu sięgnął po kawałek suszonego mięsa by zjeść go w ciszy. Przez długi czas nikt nie zdradzał chęci nawiązania rozmowy. Każdy miał o czym myśleć i najwyraźniej wszyscy chcieli należycie uporządkować własne refleksje przed podzieleniem ich z innymi. W końcu milczenie zdecydował się przerwać kapłan. Mroczny elf wysłuchał słów, które poniekąd wyrażały jego własne wątpliwości. Sam nie znał odpowiedzi na te i wiele innych pytań, a nie chciał włączać się do dyskusji nie będąc pewnym własnego stanowiska. Mimo wszystko musiał przyznać, że rozumowanie Anzelma wydawało się prawidłowe.

W końcu padła propozycja przyjrzenia się z bliska otaczającej ich barierze. Drow prawdę mówiąc nie był nią zbytnio zainteresowany. W końcu nie był ani czarodziejem ani uczonym i wiedza o tym jak ten magiczny twór wygląda czy funkcjonuje nie wydawała mu się zbyt przydatna. Najistotniejszym było, że spełniała swoje zadanie. Z drugiej strony było to lepsze niż bezczynne przesiadywanie przy ognisku a poza tym, nadarzała się okazja by porozmawiać z kapłanem w cztery oczy. Nathiel nie był pewien dlaczego, jednak uważał za stosowne właśnie z nim. Może doceniał jego mądrość, może to, że był jedynym oprócz niego mężczyzną i wojownikiem, który walczył z nim ramię w ramię. Jakiekolwiek nie byłyby te powody, miał nadzieję, że nikt inny nie zgłosi chęci towarzyszenia mu.

- Ja pójdę - odezwał się głosem wyrażającym zdecydowanie spoglądając jednocześnie na Anzelma ciekaw jego reakcji.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 04-07-2008, 20:14   #449
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Była najmniej zmęczona z całego towarzystwa. Sporą część nocy przesiedziała nad ranną istotą, oglądając ją w słabym blasku ognia i wsłuchując się w jej oddech, starając się uchwycić najdrobniejsze słówka i westchnienia dobywające się z jej gardła, choćby miała ich nie zrozumieć. Ta drobna istotka wydawała się jej po prostu rannym stworzeniem, zwierzątkiem, które należy umiejętnie i ostrożnie doprowadzić do stanu używalności; łatwiej było jej mieć ciepłe uczucia do rannego wilka niż człowieka czy nawet Elfa. Ta istota przypominała jej w tej chwili zwierzę, lecz nie widziała w tym żadnego powodu do pogardy, pobłażliwości czy poczucia wyższości, a raczej do przyjaźni, troskliwości i współczucia.
Fosht'ka przespała się kilka razy tej nocy, budziła się jednak co dwie, trzy godziny, by spojrzeć na ranną. Miała nadzieję, że świt i świeże promienie Słońca spowoduje powrót przytomności kobiety, lecz to nie nastąpiło i zasnęła znów.
Rano ostatnia oprzytomniała. Od razu zaczęła rozglądać się za znajomym kształtem z piór na niebie, lecz nie dostrzegła go; pomyślała, że nawet jeśli dotarł w okolice jeziora, mogła powstrzymać go magiczna przeszkoda. Był to, prócz ciekawości i potrzeby spaceru, kolejny powód, dla którego zaraz po Nathielu zgłosiła chęć przechadzki z Anzelmem.
- Ja też. Chciałabym zobaczyć te zastępy szkieletów nudzących się na zewnątrz - uśmiechnęła się słabo. Spojrzała jeszcze na leżącą ranną. - Poza tym, może znajdę tu jakieś lecznicze roślinki. A nóż widelec coś dobrego wyrosło przy tej barierze? Chyba, że wy też chcecie iść, wtedy przypilnuję naszej wybawicielki - dodała, pytając o zdanie Phaere i Maureen.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 09-07-2008, 19:20   #450
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen patrzyła się dość tępo w ogień, nie reagując w pierwszej chwili na słowa czarodziejki. Wydarzenia ostatniego wieczoru pozostawiły w niej jakies dziwne uczucie pustki i odrętwienia. Zastępy szkieletów, półżywa tei-ner - bo Łowczyni nie miała wątpliwości, że tym jest to elfopodobne stworznie - i Anzelm... ten ostatni martwił ją najbardziej. Jego nagły przypływ mocy - czyżby znów znalazł się we władaniu Nerulla? Łowczyni mignęła przed oczami ręka kapłana, w stanowczo lepszym stanie niż wczoraj. Jakoś ciężko jej było uwierzyć, że sprawiła to moc kobiety. Nie! Powinnam się cieszyć, że jest lepiej a nie wymyślać najgorsze scenariusze. - skarciła siebie ostro - najlepiej będize porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Ale to później, teraz najważniejsze było ustalenie dalszego planu działania. Póki co nie miała ochoty ruszać się znad jeziora. Tu mieli wodę i zwierzynę w lasach, a patrząc na mężczyzn zdecydowanie należał im się wypoczynek. Zresztą byli w podróży od dłuższego czasu a i z zapasami było marnie. Powinni tu zostać choćby przez jeden dzień, wypocząć, zapolować, wyczyścić broń. Ona sama miała zamiar zrobić choć prymitywne strzały - lepszy rydz niż nic. Zesztą nie trzeba było być medykiem, żeby stwierdzić, że stan obcej kobiety i tak nie pozwalał na jej trasport.

Łowczyni w krótkich słowach wyjaśniła towarzyszom swoje stanowisko, dodając na końcu Jeśli obawiacie się tego, co dzieje się w lesie, zawsze kilkoro z nas może przeczesać dalszy teren konno czy pieszo, i sprawdzić, co tam się kryje . Nie powinniśmy być daleko od wioski tei-ner mimo, że zboczyliśmy z traktu. A jeśli tam rządzą się już nieumarli, to zawsze lepiej stawić im czoła wypoczętym i o pełnym żołądku. Sama nie miała nic przeciwko pełnieniu zwiadu, przynajmniej w tym była dobra. Bezsilność i bezużytecznośc, jaką okazła wczoraj doskwierała jej dumie. No, i może uwaga o pełnym żołądku nie była potrzebna - zwykle sprowadzał on powolną i bolesną śmierć. Ale ze swych podróży pamiętała też, że mało rzeczy obniża siły i morale równie skutecznie, co głód.
 
Ribesium jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172