- Uspokój się tatuniu, toż to jest przyjaciel,
No może nie do końca, ale nie wróg raczej.
Ciężko się z nim co prawda dosyć dogaduje,
Lecz na pewno nic złego on tu nie planuje.
Zośka w głowę się drapie, wielce zmyślona,
I na głos już obmyśla: - Jako przyszła żona
Muszę mieć piękną suknię, wianek, nowe buty.
Trza planować wesele, jakie mięsa, zupy,
Ciasta, trunki, przekąski szykować dla gości.
Możliwe że z mym tatkiem my są ludzie prości,
Lecz będzie wszystko jak trza, najpierw msza w kościele,
A później cały tydzień picie i wesele!