18-05-2008, 00:11 | #111 |
Reputacja: 1 | Ojcu, gdy córkę zoczył, balsam legł na sercu: - Musicie stanąć – krzyknął – na ślubnym kobiercu. Zosiu i Tadeuszu, moje drogie dzieci Zróbcie mi tuzin wnuków, bo czas rychło leci. Lecz nagle spojrzał za drzwi i widzi pludraka. Wstał szybko, chwycił szabli: Co to za pokraka? Skoczył ostro do przodu i byłby go ciął, Kiedy nagle ów pludrak krzyknął: Och, pliz noł! Wtedy zaś stary szlachcic na takie okrzyki Wrzasnął: wiem skąd pan jesteś, na pewno z Afryki! Jeden Litwin z angielską flotą bywał w Mali I mówił: na Pliznoły tamśmy polowali. Kiedy się w to to właśnie z muszkietu strzelało, Nie wiedzieć czego stając „Pliznoł” tak wrzeszczało. |
18-05-2008, 19:21 | #112 |
Reputacja: 1 | - Uspokój się tatuniu, toż to jest przyjaciel, No może nie do końca, ale nie wróg raczej. Ciężko się z nim co prawda dosyć dogaduje, Lecz na pewno nic złego on tu nie planuje. Zośka w głowę się drapie, wielce zmyślona, I na głos już obmyśla: - Jako przyszła żona Muszę mieć piękną suknię, wianek, nowe buty. Trza planować wesele, jakie mięsa, zupy, Ciasta, trunki, przekąski szykować dla gości. Możliwe że z mym tatkiem my są ludzie prości, Lecz będzie wszystko jak trza, najpierw msza w kościele, A później cały tydzień picie i wesele! |
18-05-2008, 20:10 | #113 |
Reputacja: 1 | - Nie bój się droga Zosiu, ja ci w tym pomogę, Ażeby twoje przejście na małżeńską drogę Było godne, co najmniej córki wojewody - Przyrzekła Telimena - umiem sprawiać gody. - I ja się też postaram – krzyknął Lancpaprański – Aby ślub miał charakter, jak najbardziej pański. - Spokojnie przyjaciele – dobiegł głos hrabiego – Cenimy waszą pomoc, ale najpierw ... tego ... Musimy razem z Zosią omówić szczegóły Ażeby nam konceptu ślubu nie zepsuły. Tadeusz ich stopował, ale miał powody: jako wampir obawiał się święconej wody. Mógł znieść jej trochę, ale przy ostrym kropidle Wyszedłby na ślubie, jak Zabłocki na mydle. |
19-05-2008, 14:10 | #114 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Trudność jeszcze jedna przy tym się pojawiła, Co zrobić, by go słońca łuna nie spaliła? Zwykło się wszak urządzać ślub południem wczesnym, Było to obyczajem wśród szlachty doczesnym. „Oł grejt, soł kul!” – odezwał się pludrak angielski - „De best in noc paproczi świętować, ju łil si! To przynosi od Boga bles i big wrażenie.” Umilkł, gdy padło ojca Zochny nań spojrzenie. Tymczasem hrabia okazję zauważając, Poklepał Charlesa, nagle sympatią pałając. „Skoro tak nasz gość rzecze, tako to też będzie, Przecie polska uprzejmość znana jest li wszędzie!”
__________________ Konto zawieszone. |
19-05-2008, 17:41 | #115 |
Reputacja: 1 | Ojciec nosem pokręcił, ale trudna rada Odmawiać przybyszowi nigdy nie wypada, Nie na darmo szlachcice tako rzeką przecie, Że gościnność to pierwsza zaleta na świecie. - No niech wam i tam będzie skoro jegomości Gościowi z Afrykanii naszej gościnności Trzeba właśnie pokazać dowód tak niezbity. - Ja very wam dziękować za hospitality – Gość ukłonił się pięknie: Jam szlachcic angielski. Ajm bardzo glad, że pipol tutaj przyjacielski. - Wżdy się każdy przekonał – Zosia mu odpowie, - Nigdzie takiej gościny, jak jest w Soplicowie. |
20-05-2008, 11:04 | #116 |
Reputacja: 1 | Angielczyk rozpromieniał aż błysnęły zęby, Widząc gościnne i rade Polaków gęby, - Oddźwięczę się po frikroć – oświadczył wesoło, - Chociaź na last moment jest łit mi trochę goło! Krzyknąwszy to rozbawił wielce resztę gości, Dostał za to po plecach aż gruchnęły kości, - Charles Wentington brzmi imię moje, ju mast to noł. - Przedstawiwszy się, pludrak Tadka za ramię wziął, - Jeźli mogę, to z panem drogim wezmę słowo – Rzekł tak i poczekał aż teść przyszły kiwnie głową… Kiedy już do bratniego pokoju przeszli w dwóch, Charles poczekał aż w kuchni zacznie się hałas i ruch, - Ja noł żeś pan wampajer. – szepnął skrycie w ciszy, - Łel… Swój swego wycziuje jako kocur myszy… |
20-05-2008, 14:30 | #117 |
Reputacja: 1 | - Ja także to wiedziałem – czerwony z przejęcia Odszepnął mu Tadeusz, choć nie miał pojęcia, Że Anglik jest wampirem, lecz udawał Greka, Spojrzał mu prosto w lico, zmarszczył brwi i czeka, Nie chcąc się do niewiedzy swojej przyznać przecie. Szczęśliwie przyszła ciotka: O czym tu szepczecie? - O biutiful milejdy – Anglik jej odpowie – Mogę ja ci przysięgnąć. Łi ar never w zmowie, Twej natur of wampira też nikt nie zaprzeczy, So aj nic nie ukrywam, lecz wróćmy do rzeczy. Hrabio, ajd lajk cię asknąć o jakąś gościnę. A hrabia mu odkrzyknął: Prędzej chyba zginę Niż z progu przegnam gościa, co to jest wampirem, Inaczej wszyscy miejcie mnie za brudną zdzirę. |
31-05-2008, 13:20 | #118 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | I tak oto nocka do końca się zbliżała, Więc się wampirza gawiedź grzecznie pożegnała. A że chcieli pomówić w ramach rodu swego, Zostawili na straży tu Lancpaprańskiego. Idąc w trójkę pól skrajem do zamku szlachcica, Podziwiali uprawy we świetle księżyca. „Winszuję Tadeuszu zareńczeństwa twego.” - odezwała się ciotka – „Lecz jest coś ważnego: Natury swej przed lubą długo nie ukryjesz, Pewnej nocy zobaczy jak posokę pijesz, Wtedy skończyć się może twe pożycie ślubne. Przerażenie Zosieńki byłoby li zgubne!”
__________________ Konto zawieszone. |
31-05-2008, 13:33 | #119 |
Reputacja: 1 | Słowami Telimeny rzekł hrabia przejęty: - Na początku jej powiem, że mam światłowstręty, Ale później, to prawda, rzecz się nie ukryje. Co Tu robić? – Się spytał wdepnąwszy w pomyje, Lecz nie spojrzał na swoje upaćkane buty, Był zmartwiony, przybity oraz wielce struty. - Co tu robić?! – Powtórzył. – Chyba tracę zmysły. Czy macie moi państwo jakoweś pomysły? Zwłaszcza ty, Telimeno, tak inteligentna, Jednocześnie roztropna oraz bardzo piękna. Boć przecież jam oświadczył się o rękę Zosi, Ciebie zaś wojewodzic zapewne poprosi. Jeśli coś wymyślimy, wtedy w tym sposobie, Nasze teraz koncepta zdadzą się i tobie. |
02-06-2008, 19:03 | #120 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Uśmiechnęła się ciotka na słowa pochwały I już miała zacząć hrabiemu prawić swe morały, Gdy w słowo wszedł jej Anglik, co zakręcił wąsa I powiada: "Trudno łen jest meried się pląsa, Bat aj znam przeto takie przypadki, co dwoje In begining zdradzili tajemnice swoje. On był łizard, ona wamp... wampirzyca stara, Ochraniali siebie sou, że każdemu wara Co mu się dont lajk łeding tychże nadpipol dwóch." "Panie, ja nic nie rozumiem! Po polsku ty mów!" Łapie się hrabia za łeb, bo zmogła go troska, Że zaraz po tym ślubie, napadnie nań wioska.
__________________ Konto zawieszone. |