W czasie opowieści Valin siedział dalej od ognia niż wszyscy. Może dlatego, mimo że na zewnątrz wyglądał normalnie, jego wnętrzem targały emocje. Szybko jednak je zadusił. Kiedy usłyszeli wizg koni, poruszył się niespokojnie. Wyciągnął miecz do połowy pochwy. Kiedy Haerthe zasunął rygiel, powstał i począł z początku ciszej, potem coraz głośniej śpiewać, by dodać sobie i innym otuchy. Wierzył, że kapelusznik może coś zrobić. Wysunął się naprzód z obnażoną klingą. Serce biło mu szybko, za szybko. Niepewnie i cicho powiedział:
- Nie stójcie tak, musimy się bronić.
Chwycił pewniej rękojeść i spojrzał po gościach gospody.
__________________ Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath! |