Aureliusz podążył bez słowa za krasnoludem, przeszedł przez iluzję i zszedł za nim do piwnicy. "A jeśli to zasadzka?" przemknęło mu jeszcze przez głowę. "Cóż, kto nie ryzykuje, ten nic nie osiąga. A ja potrzebuję informacji." Dla informacji był gotów zaryzykować wiele. Tym bardziej, że ten krasnolud wydawał się dysponować potężnym wsparciem lub umiejętnościami.
Słysząc wstęp, uśmiechnął się szeroko do krasnoluda ... a może do swoich myśli. - Rozumiem Twoje podejście. Jednak chyba nie jesteś aż tak naiwny, żeby sądzić, że teraz Twoje zdrowie i życie nie jest w jakiś sposób związany z moim ... i moich towarzyszy. Domyślam się, że to Ty w jakiś sposób przeszkodziłeś temu stworowi w zrealizowaniu do końca swoich zamiarów, czyli uśmiercenia nas. Zauważyłem również efekt starcia dwóch potężnych zaklęć w kącie, gdzie ta istota siedziała. Zapewne znów Ty zablokowałeś próbę dostania się w to miejsce kogoś z zewnątrz. Być może nawet tego stwora. Więc znów przeszkodziłeś w realizacji jego planów. Chyba nie myślisz, że pozbywając się nas z Twojej karczmy spowodujesz, że to coś zapomni o Tobie? Jak załatwi porachunki z nami bez wątpienia przypomni sobie również, kto mu przeszkodził w załatwieniu tego, gdy byliśmy nieprzygotowani.
Starzec oparł się o swój kostur. - Chcę Ci zwrócić jedynie uwagę, że już jesteś zaangażowany w sprawy, które przerastają nas wszystkich. I powinniśmy połączyć siły i wiedzę, aby się temu przeciwstawić i uratować nasze skóry. Dlatego proszę Cię, powiedz mi, czy wiesz coś więcej na temat tego stwora? I opowiedz, co tak naprawdę się stało, gdy straciliśmy świadomość? Czy moje wnioski są prawdziwe? A może jest coś, co mógłbyś dodać od siebie, a co jest istotne w tej sprawie, według Twojej oceny, a co umyka mojemu rozumowaniu. Jestem gotów odpowiedzieć również na Twoje pytania, o ile jakieś będziesz miał.
Aureliusz patrzył uważnie na karczmarza oczekując odpowiedzi i potwierdzenia (lub zaprzeczenia), że jego domysły są słuszne ...
Ostatnio edytowane przez Smoqu : 19-05-2008 o 21:41.
|